Przygody Puszysławy Puszystej - Mysz Winicjusz

Minęło trochę czasu. Bo dzidzi w ich domu zjawiło się latem a była już zima. Banda Sushi bardzo mocno zaangażowała się w opiekę nad tym niesfornym berbeciem, zwanym przez bandę dzieci z domu, Puszysławą Puszystą. Mówiły, że to dlatego, iż ma włoski takie mięciutkie i puszyste. Sushi i banda nie mogli się z tym nie zgodzić, gdyż była to absolutna prawda. Żeby pomóc jakoś pańci mamusi która wraz z pojawieniem się Puszysławy miała już 5 małych, postanowiły podzielić się na dyżury przy małej.Tak więc na zmianę któryś z kotów spał przytulony do Puszysławy, by nie bała się sama spać. Babcia Pelka mamusia Pana mówiła, że to dla dziecka zdrowo gdy koty z nim śpią, gdyż wyciągają choroby. Więc nawet Pan przestał prostestować i tak oto banda Sushi pilnowała Puszysławy. W tym czasie to dziwne ludzkie stworzonko urosło i na kolanach podążało wszędzie za bandą Sushi jak zaczarowane. Sushi, dumny wujek i przywódca bandy wziął sobie za zadanie nauczyć Puszysławę być dobrym kotem. Uczył ją polować na owady i myszy. Cierpliwie tłumaczył jej wszystko.

-Bo wiesz Puszysławko, polowanie wymaga dużo cierpliwości. Nie możesz wołać do myszek głośno gugu bo je wtedy płoszysz.

Bowiem banda Sushi rozumiała Puszysławę a ona ich. Jednak Puszysława nie zawsze do końca rozumiała jak to małe dzieci mają w zwyczaju. Mimo, że Sushi i banda mocno Puszysławę kochali i przyjęli do swojej bandy raz mocno dała im się we znaki a Sushi już był bliski uznania, że poniósł porażkę wychowawczą. Otóż Pan przywiózł do domu drzewo z pracy na opał, takim bardzo dużym autem. Najstarsi z miotu państwa, Łukasz i Michał dzielnie mu pomagali w opróżnianiu samochodu z drzewa. Pańcia mamusia wyszła do nich z termosem ciepłej herbaty i kubkami, bo było naprawdę zimno i się martwiła by się nie przeziębili. Mimo, że mamusia nosiła okulary bo słabo widziała, między belkami drzewa dostrzegła czarnobiałą mysz. Pańcia mamusia kochała wszystkie zwierzątka, więc wzięła zmarzniętą mysz, ogrzała swoimi dłońmi i zaniosła do domu. Sushi zwołał naradę całej bandy.

-Słuchajcie mnie uważnie. W domu mamy intruza czyli mysz. Robimy to co zwykle. Czyli Wanilka miauczy w kuchni, Totuś i Migotka robią show w dużym pokoju, by odwrócić uwagę babci Aurelki. Czyli bawią się ze sobą i gonią. Totuś stanie na czatach a Puszysława zacznie przeraźliwie płakać by pańcia mamusia się nią zajęła. Ja w tym czasie rozprawie się z intruzem.

No i wszystko szło praktycznie zgodnie z planem. Jednak nie wiedzieć czemu Puszysława nie płakała w ogóle. Minęło trochę czasu i zniecierpliwiony Sushi poszedł zobaczyć czy Puszysława przypadkiem nie zasnęła w sypialni gdzie znajdowała się mysz. Tak też rzeczywiście się stało. Trudno, będę musiał zaryzykować i rozprawić się z myszą sam.Stwierdził. Mysz znajdowała się w kartonie w sypialni. Gdy Sushi już skoczył do kartonu nagle Puszysława się przebudziła, zobaczyła co się dzieje i zaczęła przeraźliwie krzyczeć a mysz piszczeć. Do sypialni natychmiast przybiegł pan i pańcia mamusia ze ścierką którą Sushi oberwał, mało tego Pan na niego na krzyczał i spotkał go kolejny cios. - - Ani się Sushi waż. To maleńka myszka, jeszcze dziecko. Od dzisiejszego dnia czy ci się to podoba czy nie jest ona a raczej on członkiem naszej dużej rodzinki. Proszę więcej nie atakować Winicjusza.

Pouczyła go pańcia mamusia. Sprawczymi całego zamieszkania patrzyła wesoło na Sushi który był bardzo wściekły i już nawet myślał by Puszysławę z ich gangu usunąć. Taka zdrada i pomyśleć, że ja nią się od początku opiekuje i ją wychowuje. Pomstował. Co mnie za to spotyka? Nie dowierzał siedząc obrażony na piecu w kuchni. Reszta bandy słuchała go ze spuszczonymi głowami. Nie ma co, wszyscy w szkoleniu Puszysławy popełnili jakiś błąd. Nagle oczom nie wierzą. W drzwiach kuchni pojawia się Puszysława i Winicjusz. Obydwoje w pyszczkach mają pełno szynki. - To tak na przeprosiny kochani. Nie potrafię skrzywdzić Winicjusza. Opowiedział mi swoją historię. Jego cała rodzina musiała w pośpiechu uciekać przed bandą kotów, zapominając o nim i biedny został zupełnie sam na tym mrozie. Dlatego też schronił się w samochodzie tatusia. Tam znalazła go pańcia mamusia. Zobaczcie, on razem ze mną przemycił całą szynkę z torby tatusia, więc chyba możemy go przyjąć do naszej bandy? Proszę, Sushi zgódź się.

Prosiła. Jako, że Sushi bardzo kochał Puszysławę nie potrafił się długo gniewać. No a Winicjusz mimo, że mysz bardzo mu zaimponował. Bowiem przemycenie smakołyków z torby Pana należy do najtrudniejszego wyzwania bandy. W dodatku tak, by Pan ani żaden domownik nie zauważył. Może tego wroga, bo w końcu to mysz, uda się wyszkolić po naszemu? Zastanawiał się Sushi.

-No Winicjusz, to postawa godna pochwały. Zaliczyłeś bojowe zadanie. Witaj w mojej bandzie.

Powiedział Sushi i nagle wszyscy usłyszeli podniesiony głos pana.

-Kto ukradł całe 2kg mojej szynki na święta? Miałem w torbie pokrojoną. Wanilka, Migotka, Sushi!!!!

Banda Sushi się przeraziła.

-Szybko, chowajcie się, ja jestem najmłodsza, na mnie się nie pogniewa.

Powiedziała Puszysława. Rzeczywiście, pan na widok małej rozkosznej Puszysławki zajadajęcej szynkę tylko się rozczulił.

-O, kto to tak słodko sobie wcina szyneczkę? No cały tatuś. Tatuś jak był taki malutki też podkradał jedzonko.

Jednego tylko pan na głos nie dodał. Że będąc takim małym berbeciem jak nasza Puszysławka również był takim członkiem bandy kotki Łuski i owczarka niemieckiego Beli. Pan usiadł na fotelu, zapalił fajkę i z tajemniczym uśmiechem przypomniał sobie jak ze spiżarni w porozumieniu z kotką Łuską wykradał kabanosy. Banda Sushi zaś ukryta pod dużym stołem w salonie pałaszowała szynkę razem z jej nowym członkiem Winicjuszem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Garść 22.10.2021
    Nie że inteligentnie, ale cwanie przemycana krytyka, drogi panie G.
    Podejrzewam, finalnie, celowanie treścią w dyktaturę niesapiensów, a' la "Folwark zwierzęcy", nieprawdaż? xD
    Pisz, pisz. Będzie co odpowiednio podsumować :D
    Piąteczka za autorski wysiłek.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania