Przyjaciel - część 2
Wieczorem zapukała do drzwi mojego mieszkania. Akurat graliśmy z Li w karty. Amanda nie czekając, aż otworzę wpadła do środka i rzuciła mi się na szyję. Zaczęła pospiesznie się rozbierać. Dopiero gdy Li chrząknął, zauważyła, że on także jest w pokoju. Moje libido wzrastało, natomiast jej gwałtownie spadło.
- Czy on… mógłby sobie pójść – zapytała. - Będzie się tak gapił?
- Odwróci głowę.
- To nie wystarczy, stresuję się. Nie dam rady.
- Hmm… A już rozpaliłem w piecu i naładowałem rewolwer.
- Pozbądź się go jakoś. Wtedy pogadamy. I porobimy inne rzeczy.
- Wiesz, że nie mogę.
- Wierzę w ciebie. I naszą miłość. Pozbądź się go.
Zerknąłem na Li. Wydawał się zdenerwowany. Nie wiedziałem, czy tym, że nie mógł popatrzeć jak się bzykamy, czy obraźliwym tonem Amandy. W każdym razie wykonał tak szybki ruch, ze nawet nie miałem okazji krzyknąć. W ułamku sekundy znalazł się przy dziewczynie, po czym ona wyparowała.
- Co ty...? Jak mogłeś?
Nawet nie wiedziałem jak zareagować. Li miał żądzę mordu w tych swoich zielonkawych oczach. Zamurowało mnie. Nie tylko dlatego, że moja dziewczyna nagle przestała istnieć, ale po raz pierwszy widziałem go aż tak rozjuszonego. Bałem się, że i mi się oberwie.
- Chciała się mnie pozbyć. Była niebezpieczna – powiedział, jakby to załatwiało sprawę.
- Ja tego tak nie odczuwałem. Czy naprawdę mógłbyś czasem pomyśleć też o mnie?
- Cały czas to robię, ale skoro ja nie mam dziewczyny, to ty też nie musisz mieć.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania