Poprzednie częściPrzyjdź, krucha miłości – 1.

Przyjdź, krucha miłości – 2.

Chciał czuć nienawiść.

Po stokroć wolałby w tym momencie mieć wrażenie, że grunt osuwa mu się spod nóg. Pragnął zanurzyć się w najmroczniejszych zaułkach własnych myśli, marzył, żeby przygnębienie spotęgowało wszelkie, nawet najdrobniejsze przejawy pozytywnych odczuć.

Jakże łatwiej byłoby mu się wówczas usprawiedliwić przed samym sobą. Przez chwilę zastanowił się, czy gdyby pogrążył się w rozpaczy, paradoksalnie czułby się lepiej. Przecież właśnie wtedy, byłby bardziej „ludzki”.

Chciał czuć nienawiść.

Ale adresatem tej nienawiści co chwila był ktoś inny.

Pragnął znienawidzić cały świat, bo tak należało.

Pragnął znienawidzić samego siebie, bo nie potrafił znienawidzić świata.

Blokada zbudowana ze wspomnień nie pozwalała mu w pełni odczuwać smutku. Oczywiście, wiadomość o chorobie Aedlin była swego rodzaju szokiem, szczególnie gdy przed kilkoma dniami poznał diagnozę. Dzisiaj z kolei dowiedział się, że nie ma szans na jej ratunek. Ale gdy pierwsze niedowierzanie minęło, Jayce’a opanowało coś, co bardzo niebezpiecznie przypominało obojętność.

Od razu ganił się w myślach za takie żałosne próby usprawiedliwiania, ale próbował spojrzeć na swoją sytuację z perspektywy ofiary. Czy nie odbył z żoną wystarczająco wielu kłótni? Czy jej krzyk nie przebijał się dostatecznie często przez ściany sąsiadów, czy kolejne awantury i upokorzenia nie były w najmniejszym możliwym stopniu wytłumaczeniem, dlaczego nie mógł czuć się złamany wiadomością o jej nieuchronnej śmierci? W tym momencie przypomniał sobie również, że przecież data rozprawy rozwodowej jest już wyznaczona od dawna. Czy to wszystko nie mogło…

Nie, oczywiście, że nie. Nie potrafił zrozumieć sam siebie, więc nie zrozumiałby go drugi człowiek.

Puścił wreszcie klamkę i skierował się w stronę wyjścia ze szpitala. Mijając kolejnych ludzi, zastanawiał się, czy któryś z nich znał jego myśli. Zaniepokojony tą hipotezą, czym prędzej ruszył w kierunku samochodu. Aedlin czekała już na miejscu pasażera, wpatrzona w bliżej nieokreślony punkt, gdzieś daleko. Nie próbował odczytywać wyrazu jej twarzy. Bał się, że może ujrzeć w niej coś, czego nie widział nigdy wcześniej.

Kiedy wsiadł za kierownicę, przez kilka chwil nie wiedział co ma powiedzieć i czy w ogóle powinien coś mówić. Może trzeba po prostu przejechać te kilka kilometrów w ciszy, wytrzymać minuty niezręczności i wejść do mieszkania jak gdyby nigdy nic?

Nie, taka możliwość nie istniała.

– Aedlin…

– Po prostu jedź. Nie musisz się wysilać – przerwała beznamiętnie, nawet nie spoglądając na męża.

Jayce starał się opanować frustrację.

– Czyli nawet tego nie obgadamy? – zapytał równie chłodno.

– Rzeczywiście, to już chyba wystarczający powód żeby porozmawiać. Dopiero wiadomość o tym, że zdycham rozwiązała ci język?

– Błagam cię, kurwa, choć raz… chociaż w takiej chwili…

– No jakiej chwili? Powiedz to – w tym momencie spojrzała na niego wzrokiem, który znał doskonale. Rozpalona stal, która topiła go za każdym razem – Przejdzie ci to w ogóle przez gardło?

Nie rozumiał. Nie chciał rozumieć.

Marzył o tym, żeby być gdziekolwiek indziej. Mimo że to wszystko działo się jedynie w jego głowie, i tak czuł się jak tchórz.

Ale nie uciekł. Aedlin brzmiała tak, jak gdyby to on był odpowiedzialny za jej chorobę. I pewnie w istocie, poniekąd tak go traktowała. Ta niechęć była aż nadto widoczna.

Nie zauważył, kiedy zaledwie kilka niewypowiedzianych słów wystarczyło, aby kobieta nie potrafiła opanować emocji.

Jayce zapalił silnik.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • wikosnica rok temu
    5/5 ??
  • Raven18 rok temu
    Dziękuję!
  • zsrrknight rok temu
    "Nie, taka możliwość nie istniała" - zgubiłeś kropkę

    Fajne. Podoba mi się.
  • Raven18 rok temu
    Dzięki za uważne czytanie i komentarz!
  • Józef Kemilk rok temu
    Całkiem fajne. Pierwsza część też przeczytana
    5
  • Raven18 rok temu
    Dziękuję!
  • Rudolph rok temu
    Czytam z lekkim opóźnieniem, ale to dobrze bo mam od razu kolejną część :D
  • Raven18 rok temu
    Zgadza się?
  • Cicho_sza rok temu
    I tylko kto tu jest bohaterem tragicznym? Lecę dalej
  • Raven18 rok temu
    Ano właśnie…

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania