Poprzednie częściPrzyjdź, krucha miłości – 1.

Przyjdź, krucha miłości – 5.

Delikatny wiatr, który odczuwała na policzku był jak prawdziwy. Czuła jego przyjemny chłód muskający skórę. Szum wody wydawał jej się niezwykle kojący, a monotonne kołysanie niemal doprowadziło ją do snu.

Siedziało z lampką czerwonego wina w dłoni i marzyła. Nie miała pewności, dokąd zabierze ją rejs. Tliła się w niej jedynie nadzieja, że będą to odległe krainy, o których nigdy nie słyszała. Mimo że mrok gęsto spowijał niebo, nie bała się. Nie było w niej ani grama niepewności, napędzało ją wewnętrzne pragnienie zdobycia czegoś nieosiągalnego. W tej chwili czuła, że może to zrobić, była przekonana, że wraz z zacumowaniem statku, rozpocznie się jej nowe, lepsze życie. Zbliżyła kieliszek do ust, wypiła znaczną część jego zawartości i przymknęła oczy. Gorzkawy smak wina przypominał jej o dawnej egzystencji. Chciała o niej już na zawsze zapomnieć, wyrzucić każdy najdrobniejszy fragment wspomnień i nigdy nie wracać do szarych, jednolitych dni. Marzyła.

Nagle poczuła dzwonienie w uszach. Początkowo bardzo cicho, w końcu stawało się regularne i coraz wyraźniejsze. Zmarszczyła brwi. Pragnęła wsłuchać się w łoskot silnika statku, szum fal i wiatru. Dźwięki te jednak stopniowo zanikały, nieprzyjemne dzwonienie natomiast nie ustępowało. Ciemność ogarnęła już nie tylko niebo. W końcu przestała rozróżniać kontury, morze całkowicie zlało się z firmamentem, a oświetlenie statku zgasło.

Teraz nie widziała już nic. Po chwili niepewności, obraz ponownie stawał się ostry. Nie miała jednak już przed sobą szerokiego morza. Mroczne niebo zamieniło się na kredowy sufit, nie czuła też wiatru. Była otępiała i nie rozumiała, gdzie się znajduje. Bardzo powoli przechyliła głowę w bok i ujrzała kardiogram – źródło dźwięku. Była podłączona do kroplówki, w ustach czuła nieprzyjemny, gorzki smak.

Kiedy jej oczy wreszcie w pełni przyzwyczaiły się do nowego miejsca, zauważyła przez szybę Jayce’a rozmawiającego z lekarzem.

– Tak, wymiotowała od kilku dni, wyglądała na osłabioną – mówił cicho – Zwróciłem jej uwagę, że powinna coś z tym zrobić, porozmawiać z lekarzem, ale… – zatrzymał się na chwilę, aby przypomnieć sobie, co dokładnie odpowiedziała mu Aedlin. Uznał jednak, że udzieli bardziej dyplomatycznej odpowiedzi – stwierdziła, że to nic takiego.

– Mhm – mruknął lekarz z poważną miną zapisujący coś w notesie – Czy żona przyjmuje jakieś leki?

– Nie… nie, chyba nie.

Lekarz spojrzał na Jayce’a niepewnie.

– Czy coś wiadomo? – spytał z chęci wyjścia z niekomfortowej sytuacji.

– Nie, na razie wiemy za mało. Zrobiliśmy już pierwsze badania, teraz czekamy na wyniki.

Jayce skinął delikatnie głową. Doktor zerknął w stronę sali.

– Obudziła się – zauważył – Może pan wejść do środka, tylko proszę nie denerwować pacjentki. Za chwilę wrócę z pielęgniarką.

Mąż kobiety z wahaniem wszedł do środka. Powoli podszedł w kierunku łóżka i zatrzymał się w pewnej odległości od niego. Aedlin w tym czasie położyła dłoń w miejscu zranienia.

– Pamiętasz, co się wydarzyło? – zaczął.

– Mniej więcej – odparła cicho. Nie podniosła wzroku na męża.

– Powiedzieli, że zrobili już jakieś pierwsze badania, pobrali krew i tak dalej. Muszą poczekać na wyniki, a potem zrobić kolejne. Trochę to zajmie.

– Nie powiedzieli jak długo?

– Sami nie wiedzą. Ten lekarz mówił mi tylko, że mają już pewne podejrzenia, ale to za wcześnie.

– Okej – odparła krótko.

Zapanowała cisza, złowroga cisza, której tak bardzo nienawidzili. Czyli to tak wygląda rozmowa bez krzyku, pomyśleli. Istotnie, minęło już sporo czasu, odkąd ostatni raz żadne z nich nie podniosło głosu. Odwykli od takich konwersacji, a przecież kiedyś było ich tak wiele. Ich krótkie, bo zaledwie sześcioletnie małżeństwo nie składało się tylko z samych awantur. Zdawało się jednak, że ani Jayce, ani Aedlin nie pamiętali tego innego życia.

Albo nie chcieli pamiętać.

– Ale… jak właściwie się czujesz? – spytał wreszcie mężczyzna.

Aedlin tym razem spojrzała na niego. Dostrzegł w jej oczach coś dziwnego, coś, co wyglądało jak przerażenie. Ale czego tak właściwie się bała?

Odpowiedzi. Na pytanie postawione przez męża miała tylko jedną odpowiedź. Problem był taki, że nie potrafiła ona przejść kobiecie przez gardło. Potwornie bała się przyznać, że nigdy nie czuła się gorzej. Miała wrażenie, jakby jej ciało płonęło od środka. W najczarniejszych scenariuszach snuła wizje, co tak naprawdę może jej dolegać. Paniczny strach nie pozwalał na przyznanie się nie tylko przed Jayce’m, ale przed całym światem.

Strach i ból. Oto co czuła niemal bez przerwy od kilku miesięcy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania