Random #1, czyli gdzie to się gubi?

Kiedy człowiek jest mały – kilka miesięcy, kilka lat w najlepszym wypadku – każdy jego drobny sukces jest nagradzany. Jak tylko sam usiądzie, zrobi pół chwiejnego kroku, powie coś, co choćby przypomina ,,normalne” słowo, zaraz wszyscy się nad nim rozczulają, cieszą się, gratulują. (Mam na myśli takie ,,typowe” środowisko, zdaję sobie sprawę, że nie każdy był tak traktowany.)

A potem dorastamy i nagle żaden nasz sukces nie jest wart uznania na tyle, by się nad nim zatrzymać na dłużej, nacieszyć. By zaraz go nie zbyć, nie poniżyć (robimy tak nawet sami sobie!) i nie zacząć myśleć o kolejnym etapie.

Dostałeś się na studia? Super, to teraz je skończ. Jesteś licencjatem? A, wielkie halo, to jak nie mieć żadnych studiów. Zrób magistra. Magister? Phi, teraz każdy może mieć wyższe wykształcenie, poza tym studia i tak niczego nie uczą. Idź na doktorat/znajdź dobrą pracę w zawodzie/whatever.

Napisałeś coś? Fajnie, a ma to jakieś ręce i nogi? Każdy se może pisać na portal pisarski/do szuflady, to wydane pozycje się liczą. Wydałeś coś? Ok, a jak się sprzedaje? Jakie dostało recenzje? I co dalej z twoją karierą pisarską, przecież to dopiero początek?

Jesteś w związku? Jak długo już jesteście razem? A kiedy ślub?

*

Gdybyśmy jako dzieci nie nauczyli się chodzić/mówić/wiązać buty i ogólnie funkcjonować w otoczeniu na podstawowym poziomie, żadna z tych późniejszych rzeczy (studia, twórczość, dojrzałe relacje z ludźmi itp.) nie byłaby możliwa. Więc jeśli one zasługiwały na radość i uznanie, to każdy obecny postęp też.

 

Zatem gdzie to się gubi???

*

Naprawdę, chciałabym móc czasem po prostu poskakać sobie na trampolinach, bez atakujących mnie znienacka rozważań egzystencjalnych.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (22)

  • Cain dwa lata temu
    Mówią ci: a skacz sobie!
    a później dodają ...z mostu.
  • droga_we_mgle dwa lata temu
    ....cóż....
  • 00.00 dwa lata temu
    Zastanawia mnie ten kryty lub krytycy. Czy to jest jakaś motywacja dla Ciebie, kopanie do przodu, bo jak dla mnie to zalatuje toksycznym układem.
  • droga_we_mgle dwa lata temu
    Wypowiedzi krytyków zmontowałam - trochę z własnego wewnętrznego monologu, trochę z rzeczy faktycznie usłyszanych/przeczytanych (nie zawsze ja byłam adresatem), a trochę "z głowy". I tak, to jest toksyczne. Kopie do przodu? Trochę kopie, ale ludzie zapominają, jakim kosztem.

    Dzięki za komentarz, 00.00.
  • Skrytokret dwa lata temu
    W skomplikowanym wiązaniu DNA
  • Skrytokret dwa lata temu
    W czym tkwi sedno problemu?
  • zsrrknight dwa lata temu
    takie gdybanie trochę... Znaczy jest pole do szerszej dyskusji/analizy, zdecydowanie można się w to zagłębić. W sumie to pewnie kwestia pewnej mentalności, takiego, a nie innego postrzegania rzeczywistości i tego, jak reagować na różnego rodzaju sukcesy...
  • Skrytokret dwa lata temu
    Mam wrażenie, że autorka czuje się przytłoczona społecznymi schematami
  • Skrytokret dwa lata temu
    schematami bytowania, ma się rozumieć
  • Skrytokret dwa lata temu
    Bo niby dziecko z wpadki gorsze niż ślubne?
  • Cain dwa lata temu
    Skrytokret Niemarkowe
  • droga_we_mgle dwa lata temu
    No, trudno to nazwać esejem filozoficznym, po prostu jedno z moich pojedynczych przemyśleń. Wrzuciłam eksperymentalnie, chcąc sprawdzić, jak taka forma się przyjmie.
    Dzięki za komentarz :)
  • Joan Tiger dwa lata temu
    Z której strony by nie spojrzeć, ludzie sami tak to wszystko ukształtowali. Wszystko, co małe - na przykład kotek, czy piesek - cieszy najbardziej. Ludzie najdłużej sprawują pieczę nad nieporadnymi szkrabami i nieba by im uchylili. Dlaczego później, kiedy sami o sobie decydują, już nie ma wokół nich takiego ''wow"? Może dlatego, że dorośli są już zmęczeni i tylko ze względu na odruchy, okazują skąpą radość na dalszy rozwój swoich dzieci. Można też ująć to, tak że z wiekiem narastają wymagania i radość zastępuje chłodna maska. W dzieciństwie tuli-tuli, później, postaraj się; jeszcze mi za to podziękujesz, że nie byłeś/aś głaskana/ y po główce. Pozdrawiam. :)
  • il cuore dwa lata temu
    np. we Francji nie ma paniki, gdy dziecko płacze... Możnaby pomyśleć, że to jest oziębłość wynaturzona, /bo tutaj/ każdy dziecięcy płacz jest wyznacznikiem niestosowności matczynej...
    A jednocześnie hermetyka nienaruszalności więzów rodziny, daje swobodę przemocy nietransparentnej
  • Joan Tiger dwa lata temu
    Duchowość danej nacji ma wpływ na wiele aspektów, jednak nie zawsze da się przewidzieć, prześwietlić ustalone kanony. Są kraje, gdzie latorośle dzieciństwa praktycznie nie mają i są wychowywane twardą ręką, o dobrym słowie, czy przytuleniu nie wspominając. Nawet u nas to co widzimy, nie zawsze odpowiada temu, co zachodzi za zamkniętymi drzwiami. :)
  • droga_we_mgle dwa lata temu
    Dzięki za komentarz i za wkład w dyskusję, JT. Obawiam się, że możesz mieć rację...
  • il cuore dwa lata temu
    Trzeba się wyskakać w kałużach będąc dzieckiem, pomimo krzyków mamy...
    cul8r
  • droga_we_mgle dwa lata temu
    👍
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Droga_we_mgle↔Dzieckowe sukcesy są bardziej nagradzane, bardziej cieszą, bo dziecko jeszcze nie tak bardzo "wrosło w świat." Jest jak to drzewo. Im większe, tym bardziej rozrośnięte – "w gęstym lesie"
    gdzie wszystko zaczyna być zazębione, z innymi gałęziami – naszymi oczekiwaniami, ocenami, wyobrażeniami
    I rzecz jasna→vice versa. I oczywiście, gdyby nie te pierwsze umiejętności, to by nie było następnych.
    Każda decyzja, jest początkiem, łańcuszka dalszych zdarzeń, których nie sposób do końca przewidzieć
    Kolejny aspekt, o którym można podumać:)↔Pozdrawiam🤠
  • droga_we_mgle dwa lata temu
    Dziękuję za komentarz i wkład w dyskusję, DD. A metafora z drzewami rewelacyjna :))
  • MrCookieMstr 9 miesięcy temu
    To gubi się gdzieś pomiędzy oczekiwaniami a rzeczywistością. Radość z własnego postępu staje się czymś zwyczajnym.
  • droga_we_mgle 9 miesięcy temu
    👍

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania