Poprzednie częściŚwiat aniołów - Rozdział 1

Świat aniołów - Rozdział 3

Moje ciało leżało bezwładnie. Każdy był w szoku. Oni myśleli… myśleli, że ja będę żyć. Zapewniali moich rodziców, że się spotkamy. Jak widać obietnice nie popłacają. Bynajmniej takie. Nie można mieć gwarancji, że coś się uda. To było najlepszym przykładem. Moja dusza unosiła się ponad ciało. Opuszczałam karetkę. Ostatni raz spojrzałam na zmartwionych lekarzy. Wyglądali okropnie. A przecież to tylko jeden z wypadków. Pomyśleć ile widzieli umierających ludzi. Ostatni oddech, ostatnie bicie serca. Nie mogli być winny za to, że odchodzili, za to, że odeszłam też ja. Taka była wola Boga. Jednak w sercu na pewno byli przejęci całą tą sprawą, tak jak każdą inną, że nic nie mogli zrobić.

 

Po chwili ujrzałam światło. Na początku było mało widoczne. Z każdym krokiem robiło się jaśniejsze. Ujrzałam dusze. Był to czyściec. Miejsce, gdzie umarli płacą za swoje grzechy. Spostrzegłam, że ktoś ciągle mi towarzyszy. Podpowiada jak i gdzie mam iść. Przecież jestem tu pierwszy raz. Nigdy nawet nie śniło mi się to miejsce. Był to mój anioł stróż. Był wysokim szatynem, o pięknych błękitnych oczach. W białej szacie, którą ja też miałam na sobie. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam, odwzajemnił miły gest. Wiedział, że domyśliłam się kim jest. Słyszałam w swojej głowie myśli, a raczej rady. Nie był to mój głos. Tylko… to był jego głos. „Dzisiaj przyszedł twój sąd ostateczny. Bóg wie, że czyniłaś dobro. Sędziowie zażyczyli sobie byś była aniołem. Aniołem stróżem.”

 

Weszliśmy do jednej z sali. Wszędzie było biało. Tak pięknie. Uwielbiałam ten kolor. Czułam się czysta, wreszcie miałam czystą duszę, jak na razie bez problemów.

-Witaj Nathalio. Jak już wiesz jestem twoim aniołem stróżem. Znaczy byłem do tej pory… Rozumiesz co mam na myśli?

-Tak oczywiście. Poprzez moją śmierć zostałeś z tej posady zwolniony?-zapytałam

-Teraz będziemy razem pracować. Będzie to miłe zajęcie-uśmiechnął się puszczając oczko.

Odwzajemniłam uśmiech. Miał on śnieżnobiałe zęby. A uśmiech powalał.

 

-A więc tak jak już mówiłem będziesz aniołem stróżem. Będziesz mogła wybrać czyim opiekunem chcesz być. Widząc po twoich myślach zaproponuję ci twojego brata. Jego anioł jest już trochę stary. Ty za to będziesz odpowiednia.

-Powiedziałeś, że każdy może wybrać kim chce się opiekować… Czy ty też wybrałeś mnie?

-Tak. Wybrałem Cię. Jestem z tobą już od bardzo dawna. Musisz wiedzieć, że pomagałem Ci w każdej sytuacji. Byłem w twojej głowie, jako głos do podpowiedzi. Czy.. czy ty chciałabyś zobaczyć swoją rodzinę?

-A mogłabym?

-Tak. Zaraz Cię tam zaprowadzę. Ale uprzedzam, że nie można tego powtarzać bardzo często. Kilkanaście razy w roku możesz iść zobaczyć co u nich słychać. Oczywiście oni Cię nie zauważą. Możesz tylko im się przyglądać, bądź zostawić coś od siebie. Z tym już jest gorsza sprawa, bo wrócą wspomnienia. Ich wspomnienia po twojej śmierci. A nie jest to miła sprawa.

-Oczywiście. Rozumiem. Dziękuję za pomoc. I za wszystko co dla mnie zrobiłeś.

-To oczywiste, że chcę jak najlepiej. Już taki jestem-po tym uśmiechnął się jeszcze szerzej.

 

Koło nas było mnóstwo aniołów. Jedni strasznie zalatani, na pewno musieli po ogarniać sprawy, które wyrządzili im podopieczni. W sumie Alex też miał dużo pracy ze mną. Może dlatego o niektórych sprawach nie dowiadywali się rodzice. Pomagał otrząsać mi się z kłopotów. Był wyjątkowym aniołem. Byłam prawdziwą szczęściarą go mieć. I pomyśleć, że ktoś kim się opiekował będzie z nim pracować. Wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Każdy z poruszających się tu istot był bardzo serdeczny. Piękne alby i aureole, a do tego radość i uśmiech na twarzy. Jest to piękne, ujrzeć coś takiego.

Zeszliśmy na ziemię. Zobaczyłam miejsce wypadku. Dalej kręciła się tam policja. Spisywanie zeznań. Szukanie świadków. Miejsce zabezpieczone folią. Ruch zablokowany. Czułam się winna temu wszystkiemu. Widziałam swoje ciało. Leżałam w czarnym worku, oczy miałam zamknięte. Rodzice płakali nade mną. Gdybym tylko mogła im powiedzieć, że nie muszą się martwić, że jest mi tutaj dobrze. Bym ich przytuliła i oznajmiła żeby wracali do domu. Na pewno było by lepiej. W niebie było inaczej, był spokój, cisza. A tutaj… tutaj był chaos. Też z tego powodu. Liczne śmierci, choroby, wypadki, płacz, lament. Można popaść w depresję.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • kingahihi 21.08.2014
    Świetne jest to opowiadanie. Będą kolejne rozdziały? ;)
  • Malinka ;D 21.08.2014
    Tak, będą;)
  • Ania 21.08.2014
    Dlaczego takie dobre opowiadanie ma tak mało komentarzy? Autorka bardzo dobrze opisuje sytuacje. Wielki plus. Czekam na next;))
  • Niektóre dobre opowiadania niemal w ogóle ich nie mają choć na to zasługują. Opowiadanie nie jest złe.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania