Poprzednie częściŚwiat aniołów - Rozdział 1

Świat aniołów - Rozdział 2

Godzina 1:00. Budzik szybko postawił mnie na nogi. Wstałam od razu, musiałam zrobić kilka ważnych rzeczy. Ubrałam się w czarne dresowe spodenki i biały T-shirt z nadrukiem. Weszłam do łazienki, rozczesałam włosy i spięłam je w kucyka. Zeszłam na dół. Tata krzątał się po kuchni, co chwila pakując coś do torby na drogę. Mama starała się obudzić moją siostrę, która nie mogła otworzyć oczu ze zmęczenia. Wzięłam się za pomoc w szykowaniu kanapek. 10 minut i wszystkie gotowe. Szybkie śniadanko i zapakowaliśmy wszystko do auta. Pobiegłam jeszcze do mojego pieska, leniuszek spał sobie wygodnie w budzie. Na czas mojej nieobecność opiekować się nim będzie moja babcia. Będzie dawała mu jeść i wyprowadzała na spacery. Ruszyliśmy w drogę.

Na dworze nadal było ciemno. Księżyc świecił na niebie. Była pełnia. Napisałam do brata:

„Wyjeżdżam, uważaj na siebie”

Po dwóch godzinach dostałam odpowiedź:

„Ty też. Szerokiej drogi młoda, wracaj szybko”

 

Uśmiechnęłam się do siebie. Jedyny człowiek, któremu naprawdę na mnie zależy. Obiecaliśmy sobie, że razem będziemy już zawsze. Największa i najpoważniejsza obietnica życia. Zatrzymać kogoś przy swoim boku już do końca. To była wielka siła podnosząca mnie na duchu. Nie zawsze mógł być przy mnie w trudnych chwilach. Wtedy to było jedyne co podtrzymywało mnie na siłach. W środku siebie czułam, że będzie tak jak oboje chcieliśmy, ale obawiałam się kiedyś odrzucenia.

 

Bałam się, że ktoś, a szybciej któraś mi go zabierze. Rozumiałam, że nie byliśmy parą, bo to by było dziwne. Nie umieliśmy zmienić rodzeństwa na parę. Kochaliśmy się, ale nie była to miłość, którą darzy się ukochanego.

 

Zaczynało się przejaśniać, uświadomiłam sobie, że nigdy tak wcześnie nie byłam na nogach. Pierwszy wschód słońca. Wyglądało prześlicznie, chmury zrobiły się koloru różowego. Świat zamienił się w inny, magiczny.

 

***

 

Zasnęłam. Około pół godziny później obudził mnie hałas. Na drodze przed nami rozbił się samochód. Tir jadący za nami wjechał w nasz samochód. Straciłam przytomność. To wszystko co pamiętałam. Kręciło mi się w głowie, później zasłabłam. Siła uderzenia była bardzo duża. Ktoś dotknął moje ciało, lekarze dali mi świeżego tlenu do oddychania. Podnieśli mnie na noszach. Wszystko mnie bolało. Każda część ciała. Widziałam moich rodziców i siostrę, mieli kilka ran. Poza tym nic im się nie stało. Ratownicy wymieniali między sobą zdania. Krzyczeli, prosili o pomoc. Karetki, policja, wokół syrena z pojazdów. Zablokowany ruch. Wszystko przez nieuwagę jednego z kierowcy.

Drzwi ambulansu się zamknęły. Miałam duże problemy z oddychaniem. Po podaniu kroplówki, moje serce przestało bić. W myślach słyszałam głośne pikanie urządzenia. Lekarze przeklinali do siebie pod nosem. Próbowali mnie ratować… Wszystko na marne. Stałam się trupem. Serce stanęło. Może los chciał by był to już koniec? Może Bóg mnie potrzebuje? Może jestem do czegoś potrzebna?

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Ant 20.08.2014
    chyba w najbliższym rozdziale dojdzie do czegoś....
  • Ant 20.08.2014
    sorki, koment był do innego opowiadania :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania