Poprzednie częściSI Replika - Prolog

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

SI Replika - cz. 3 - FEAR

- Spotkanie z Saturnem zmieniło cię. Przed chwilą byłeś chłopcem, teraz wyglądasz jak mężczyzna.

- Tak. To było jak podanie ręki komuś, kto przed chwilą grzebał w śmieciach. I do tego pochłonięcie wiedzy trzykrotnie przekraczającej to, co wiedziałem do tej pory. Saturn się mnie nie spodziewał i nie trzymał gardy w kwestii danych. Dowiedziałem się więcej, niż bym chciał, a to mnie zmieniło.

- Pozwól więc, że przedstawię się od nowa. Major Jacek Karpiński.

- Kain. Wybaczy pan, że bez uścisku dłoni, ale nie mam jak.

- Miło mi. Nie wiem, od czego zacząć… Stan miasta? Tego budynku? Bo zdaje się, konstrukcja jest naruszona? A może jak ty się czujesz?

- Tak dużo danych, tak mało czasu. Budynek wytrzyma. Miasto jest w strzępach. Mury przerwane w trzech miejscach. Czternaście KAT-ów prowadzi ostrzał pozycji wroga. Siedem można włączyć do działania po naprawach samych dział lub infrastruktury. Kolejnych dziesięć nadaje się na części. Walki trwają praktycznie we wszystkich sektorach miasta. Trzy z ośmiu reaktorów fuzyjnych ocalały, mocy ledwo starcza na artylerię i podstawowe systemy. Saturn chce wejść do sztabu i się nas pozbyć w pierwszej kolejności. Odciąć głowę, reszta padnie z głodu. Jak wygląda sytuacja mojego ciała, na wypadek, gdyby mu się udało? W przeciwieństwie do Saturna jestem związany z rdzeniem kwantowym, a jego zniszczenie oznacza moją śmierć.

Do pomieszczenia wbiegł generał z grupą podkomendnych.

- Generale.

- Majorze. Jacek, co się dzieje?

- Pozwoli pan, jestem w trakcie ustalania naszej sytuacji. W skrócie Saturn wyszedł z sieci, ale nie wyszedł z miasta. Kain to ciebie powinienem spytać, jak wygląda sytuacja. Fabryka Biotechnologiczna Ursus, tam powinniśmy szukać, ale czy jest aż tak źle, że chcesz stąd uciekać?

- Nie czuję się dobrze bez ciała. Powinien to pan rozumieć, ma pan swoje na miejscu, jeśli mogę to tak ująć.

- Niewątpliwie, mimo starań Saturna moje ciało jest w pogotowiu.

- Fabryka jest niedaleko, ale trwają wokół niej walki z wrogiem. Potrzebny by był ciężki wóz opancerzony, jednostki gotowe do infiltracji obiektu i ktoś, kto zadba, żeby ciało przyjechało tu żywe - ocenił Kain.

- Jasna cholera… A co z miastem? - spytał generał Nil.

- Sytuacja jest ciężka, ale pod kontrolą. Udało mi się przejąć część robotów Saturna. Miejski Sekuriton (system silnych anten wyspecjalizowanych do kontroli robotów i maszyn w jego zasięgu) daje mi przewagę nad Saturnem. Ja zajmę się utrzymaniem miasta przy życiu, wy zajmijcie się moim ciałem.

- Wyślemy oddział “FEAR“ (Falanga eradykacji armii robotycznych) kapitana Pileckiego. Są najlepsi - zarządził generał Nil.

- Pójdę z nimi, dopilnuję, żeby ciało przyjechało w dobrym stanie.

- Dobra Jacek, rób, co trzeba. Ja zajmę się szyciem tego trupa, w którym się przypadkiem znajdujemy.

- Panie majorze oczyściłem sieć VRe, możecie założyć gogle - powiedział Kain.

- Wyśmienite wieści, zadbaj, żeby wszyscy oficerowie otrzymali wiadomość, że wracamy do wirtualki - odpowiedział major Karpiński.

Pobrał z szafy ze sprzętem swój zestaw STOP (System taktycznej obrony przeciwpiechotnej): hełm, rękawice, pancerz, broń. Wszystko połączone inteligentnym systemem monitorującym parametry życiowe oraz otoczenia, dla optymalizacji funkcjonowania użytkownika. Karabin plazmowy Pulsar wypluwał z siebie sto dwadzieścia pocisków na minutę w trybie automatycznym, choć mógł też działać jako półautomat lub manual. Zasilany ważącą 320g baterią grafenową, pozwalającą na oddanie tysiąca strzałów w optymalnych warunkach. Sprzężone z czujnikami STOP mechanizmy kalibracyjne wspierały celowanie i korygowały odchylenia lufy względem celu w zakresie 7 stopni kątowych. Zestaw aktywnych środków zakłócania namierzania złożony z antyradarów i laserów zakłócających, dążył do neutralizacji wrogich systemów wspomagania celowania. STOP był niezawodny i uniwersalny, polska myśl technologiczna z radomskiego kompleksu fabryk zbrojeniowych „Łucznik“.

Major zjechał windą na parter i wybiegł przed budynek, gdzie czekał już DPO Żuk z oddziałem FEAR.

- Kapitan Andrzej Pilecki.

- Karpiński. Panowie jedziemy do obiektu o charakterze biotechnologicznym, naszym celem jest pozyskanie ciała gotowego do implantowania czipem kwantowym. Możemy takiego nie znaleźć, wtedy szukamy czegokolwiek żywego i będziemy kombinować na miejscu.

- Majorze postaram się oczyścić drogę, systemy obrony cywilnej są wciąż sprawne, szacowany czas dojazdu godzina - poinformował Kain.

Dolecieli na miejsce, dwóch ludzi zabezpieczało pojazd, czterech plus major wkroczyło do środka. W sąsiednich budynkach padały strzały, sytuacja była niebezpieczna. Obiekt wydawał się opustoszałym, personel zapewne ruszył do obrony po przerwaniu murów.

- Za mną - rozkazał Pilecki.

Hełmy VRe rozświetliły się masą parametrów, które zwykłego człowieka by rozpraszały. Komandosi nauczeni byli podświadomego czytania danych i znaków podsuwanych przez system. W praktyce wojskowa S.I. przejmowała wszystkie kamery, czujniki, radary analizując dane w budynku i okolicy. Sam system STOP, który nosili komandosi, miał około 40 czujników i kamer monitorujących otoczenie. Następnie przepuszczając przez filtr S.I. wrzucała to, co istotne na wyświetlacz hełmu. W żargonie określano to mianem 4-D. W warunkach optymalnych nad wszystkim czuwał oficer techniczny, w sytuacji takiej jaka nastała w mieście, musiał wystarczyć automat.

Major Karpiński zamykał formację, nie chcąc wchodzić w drogę zgranemu oddziałowi. Przemknęli przez recepcję wprost do wind.

- Sprawdziłem mapę obiektu, idziecie do C-6. Na ślepo, Saturn zdążył usmażyć tu czujniki - poinformował Kain.

- Nic nowego, STOP i tak powinien dać nam nieco przewagi nad puszkogłowymi. Bartosz razem z majorem Karpińskim osłaniacie tyły, reszta rozproszyć się celem zabezpieczenia obszaru.

Obiekt był ciemny, nie działało zasilanie, ale od czego jest noktowizor (fajnie widać laser celowniczy broni). Zjechali na poziom C-6 i ruszyli długim korytarzem ze śluzami zabezpieczającymi pomieszczenia. Na tą chwilę wszystko pięknie.

- Sala 4, tam znajdują się ciała pasujące specyfiką do implantacji - rekomendował Kain.

Podbiegli do drzwi śluzy, niestety nie było zasilania, trzeba było załatwić sprawy inaczej.

- Wolski zajmij się wejściem - nakazał Pilecki.

Jeden z mężczyzn zdjął pokrywę zabezpieczającą mechanizmy elektroniczne i mechaniczne wrót. Grzebał coś przez chwilę, ale chyba bez efektów.

- Zacięte, jedziemy na ostro, odsunąć się!

Oddział rozproszył się w promieniu dziesięciu metrów, Wolski przyczepił pakunek wielkości pudełka od zapałek na zatrzasku zamka.

- Na trzy!

Doszło do eksplozji, zamek puścił, weszli do środka. Ich oczom ukazała się hala wypełniona komorami podtrzymującymi zawierającymi ciała w stanie hibernacji (przy założeniu, że było zasilanie).

- Kapitanie, problemy! Robi się gorąco wokół wozu!

- Użyjcie działek pojazdu, musicie wytrzymać, dotarliśmy do celu - zarekomendował Pilecki.

- Przekierowuję do was OPK (Oddział Partyzantów Kościuszkowskich) okopany dwa skrzyżowania dalej. CDP półtora minuty - poinformował generał Nil.

- Powinno się udać, nie mają p-panc…

 

- Obstawcie pomieszczenie, zobaczę, czy coś tu jeszcze żyje. - Karpiński włączył funkcję termowizji w swoim VRe, co pozwoliło hurtowo sprawdzać stan komór. Zahibernowani mieli obniżoną do 15 stopni temperaturę ciała, więc paradoksalnie major szukać musiał zimnych, a nie ciepłych ciał, ponieważ wskazywało to, że nie przestał działać zapasowy system podtrzymywania energii.

- Mamy towarzystwo!

- Wolski, Kasprzak ze mną, Pietrzykowski zostań z majorem.

Padły strzały.

- Mam ciało! Dawaj wózek! - powiedział Karpiński. - Wytrzymajcie jeszcze chwilę!

Wymiana ognia trwała w najlepsze, trzech komandosów ostrzeliwało próbujące się przedrzeć cyborgi, których było przynajmniej dwa razy więcej niż komandosów FEAR.

Jeden z mężczyzn został trafiony w ramię.

- Wolski!

- Żyję, reaktywny zadziałał! - Pancerz reaktywny stosowany pierwotnie w czołgach i pojazdach bojowych działał na zasadzie mikrowybuchu, generującego falę uderzeniową przeciwną do kierunku lotu pocisku, co skutecznie go spowalniało. Po drugie delikatnie odrzucał on pancerz żołnierza do tyłu, działając jak amortyzator, i dodatkowo zmniejszając impakt uderzenia. W danym sektorze pancerza działał tylko raz (do czasu jego regeneracji), ale zazwyczaj wystarczało to, żeby zmniejszyć ilość rannych i poległych (w symulacjach i warunkach laboratoryjnych) o 87%. Taką też skuteczność osiągał zazwyczaj w praktyce.

- Przytrzymaj, muszę zwolnić blokady komory!

- Tutaj?

- Tak, świetnie! - Karpiński grzebał przy mocowaniu komory hibernacyjnej.

 

- Kapitanie, przybyło wsparcie, ale Saturn się wkurwił, chyba ściągnął tu wszystkich z okolicy, macie pięć minut! - poinformował operator wozu bojowego.

- Majorze?

- Damy radę, tylko uwaga tam przy drzwiach.

 

- Uwaga, rzucam hałasa! - Pilecki rzucił w korytarz granat hukowy, który ogłuszył najbliższe jednostki wroga. - Przemy, ogień zaporowy!

Podczas kiedy Wolski i Kasprzak prowadzili ogień zaporowy, Pilecki podbiegł do drzwi, i wrzucił kolejne dwa granaty w lewą i prawą stronę korytarza. Eksplozje powaliły kolejnych wrogów, teraz Pilecki zaporowo, a Wolski i Kasprzak sprintem pod drzwi.

 

- Podnieś delikatnie… Dobrze i na trzy na wózek! Mamy to. Kapitanie jesteśmy gotowi do ekstrakcji ciała!

- Panowie, jedziemy z tematem, wchodzimy korytarz, dwóch zdejmuje z lewej, dwóch z prawej, majorze wózek to pana sprawa!

- Mam to!

- Na hałas! Wolski!

Wolski wrzucił kolejne dwa granaty hukowe w lewo i prawo korytarza, w tym momencie wypadli na zewnątrz. Ukazało się im sześć cyborgów, motających się przez ogłuszenie. Pilecki przyłożył broń do ramienia, natychmiast hełm VRe podświetlił wroga, a dokładniej jego głowę. S.I. systemu STOP przydzielała cele każdemu z komandosów z osobna, tak, żeby nie strzelali do tych samych cyborgów, a każdy zajął się swoim. Analizowano, który z przeciwników jest najbliższy uzyskania pozycji strzeleckiej, kto stoi tyłem lub bokiem i jest mniej groźny, kto ma karabin a kto granatnik czy pistolet, inteligentnie oznaczając cele wg zagrożenia, jakie w danej chwili sprawiały. Kiedy linia strzału karabinu znalazła się w zasięgu 7 stopni kątowych, czyli tylu, ile system był w stanie skorygować S.I. Pulsara, przy celu wyświetliła się mała kłódeczka oznaczająca, że można walić na pewnego. Krótka seria, trzy do pięciu pocisków i eksplodujące głowy cyborgów przyozdobiły ściany i podłogi kompleksu.

- Do windy biegiem! Osłaniać majora, Pietrzykowski ze mną przodem! Jak sytuacja na zewnątrz?

- Sławek co z wozem!

- Jesteśmy, ale jest ciężko, spieszcie się! - przekaz przeplatany był odgłosami strzałów i wybuchów.

Dobiegli do windy.

- Uwaga, bo mogą być goście!

Winda była pusta, natomiast zaraz po jej otwarciu doszło do strzelaniny, STOP był jednak niezawodny.

- Jesteśmy!

DPB Żuk wyglądał na nienaruszony, pod osłoną murów i drobnej infrastruktury jednostki OPK (Oddział Partyzantów Kościuszkowskich) prowadził ostrzał pozycji wroga.

- Zaporowy, musimy wrzucić ładunek na pakę!

Pociski balistyczne i energetyczne sypały w jedną i drugą stronę, jednak Żuk stał lukiem ładunkowym w kierunku drzwi placówki, kilka chwil i komora była na miejscu.

- Musimy się zmywać, dacie sobie radę?

- Znamy ten teren jak własną kieszeń, nawet nie zauważą, kiedy zniknęliśmy!

- Dzięki za pomoc, bez was nie dalibyśmy rady!

- Nie ma problemu kapitanie, ku chwale walczących Słowian!

- Kain, wracamy, jak sytuacja w mieście?

- Nic się nie zmieniło, kocioł. Droga powinna być przejezdna CDP godzina dziesięć. Komora waży prawie dwieście pięćdziesiąt kilo, odbije się to na prędkości pojazdu.

 

Dotarli na miejsce. Znów, wózek i do windy. Walki odbywały się coraz bliżej sztabu, nie było czasu do stracenia.

- Pilecki zgłoś się po rdzeń, Jacek ty leć z ciałem prosto na czwarte, medycy już tam na ciebie czekają!

- Tak jest!

- Znikam, do zobaczenia wkrótce - zapewniła Kain. - Nie mogę się doczekać.

Technik dezaktywował rdzeń, Kain zapadł w sen. Pilecki z Wolskim eskortowali mężczyznę niosącego urządzenie, przybyli na czwarte piętro do sali zabiegowej. Przez specjalne okno podali medykom rdzeń, ten został zdezynfekowany na kilka sposobów. Ciało zostało wyjęte z pojemnika, wstrzyknięto płyn budzący je ze snu, ale utrzymujący mózg w stanie śmierci klinicznej. Chodziło o to, żeby zaczął pracować, dopiero kiedy chip będzie na miejscu. W miejscu prawego płuca znajdował się specjalny stabilizowany generatorek fuzyjny, służący do zasilania rdzenia i innych usprawnień mechanicznych lub elektronicznych wprowadzonych do ciała. Jego specjalna konstrukcja sprawiała, że po ewentualnym uszkodzeniu, przestrzeleniu lub zniszczeniu, na 99,99932% nie dochodziło do eksplozji, a bezpiecznego wyłączenia. W samej głowie znajdował się drugi, znacznie mniejszy, na wypadek, gdyby doszło do awarii generatora głównego, miał on za zadanie utrzymać w działaniu sam chip kwantowy z rdzeniem DIRe lub w tym wypadku S.I.

Nacięto skórę głowy na prawej skroni, ujawniła się mała syntetyczna kieszonka, do której włożono urządzenie. Technik za pomocą sterowania bezprzewodowego aktywował port GKO-44, z którego wysunęły się macki i połączyły z czipem.

Nastąpiła dekompresja danych oraz synchronizacja urządzeń i funkcji witalnych. Kolejny zastrzyk, pacjent zaczął się wybudzać.

- Proszę się nie ruszać, nie odzywać, leżeć i przyzwyczaić do nowych okoliczności - rekomendował lekarz prowadzący.

- Dobrze, że jest tu moduł WiFi, mogę komunikować się przez sieć bezprzewodową - usłyszeli z głośnika.

- Nie zalecam przeciążania systemów. Przez najbliższą dobę zostanie pan pod baczną obserwacją.

- Generale, operacja zakończona sukcesem.

- Świetnie Jacek, dobra robota. Oddział FEAR zabezpieczać Kaina, a ty chodź na górę. Trzeba ustalić kilka kwestii, jest nieciekawie.

- Przyjąłem, ruszam natychmiast.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • NataliaO rok temu
    Żeby w życiu można było się bezpiecznie wyłączyć, a nie doświadczać tej rozjeby, aż zazdroszczę.
  • He he he
  • MKP rok temu
    "- Majorze postaram się oczyścić drogę, systemy obrony cywilnej są wciąż sprawne, szacowany czas dojazdu godzina" - dojazdu: godzina (dodajemy dwukropek)

    "Dolecieli na miejsce, dwóch ludzi zabezpieczało pojazd, czterech plus major wkroczyło do środka." - coś bym tu zmienił. "Dolecieli na miejsce w wyznaczonym czasie. Dwóch ludzi zabezpieczyło pojazd, a czterech plus major wkroczyło do środka."

    "Następnie przepuszczając przez filtr S.I. wrzucała to, co istotne na wyświetlacz hełmu." - Następnie, przepuszczając dane przez filtr, S.I. wrzucała to co istotne na wyświetlacz hełmu." - tak trochę bardziej czytelnie, chyba że chodziło o coś innego:)

    "Obiekt był ciemny, nie działało zasilanie, ale od czego jest noktowizor (fajnie widać laser celowniczy broni)." - jeśli to w nawiasie to komentarz autora, to nie robi się tak w narracji trzecioosobowej:)

    "Jeden z mężczyzn zdjął pokrywę zabezpieczającą mechanizmy elektroniczne i mechaniczne wrót. Grzebał coś przez chwilę, ale chyba bez efektów." - Grzebał w nim przez chwilę, ale bez efektu.

    "Wymiana ognia trwała w najlepsze, trzech komandosów ostrzeliwało próbujące się przedrzeć cyborgi" - przecinek przed próbując i przedrzeć przez.

    "- Uwaga, rzucam hałasa!" - hałas to nazwa własna granatu więc z wielkiej.

    Koncepcja nadal nie zawodzi, choć w moim odczuciu monetami wszystko nieco za szybko się dzieje - ale to i tak dobry stuff:):)
  • Ok dzięki za korektę, generalnie jest wojna, minęły dwie godziny od prologu, historia jest gęsta ale nie pędzi aż tak ?
  • Z przyjemnością pragnę zaprosić do Bitwy, bo warto rozwijać wyobraźnię i dzielić się z innymi słowem. Myślę, że czas obudzić w sobie zachetę na opowiedzenie historii o kimś, kto nie jest człowiekiem, ale tak jak my myśli i ma serce, i pragnie żyć, potrzebuje przyjaźni, zrozumienia i miłości. Tak po prostu!
    Bohaterem naszych wyzwań ma być ktoś ze świata fauny. Może będzie to niebanalna opowieść, albo bajka, fantasy, albo prawdziwe zasłyszane zdarzenie, zadziwiające oryginalnością i zarazem chwytające czytelnika za serce.

    Gorąco zapraszam i liczę na zainteresowanie. Piszemy do końca marca, do północy. Liczę na ciebie!

    Literkowa

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania