Tam gdzie poniesie serce - rozdział 5

Następnego ranka obudził mnie budzik, którego zapomniałam wyłączyć. Z racji tego, że nie czułam już potrzeby snu, wstałam i leniwie udałam się do kuchni. Nalałam szklankę soku bananowego i razem z nim usiadłam przy stole. Sącząc napój, zaczęłam myśleć o dniu wczorajszym, a konkretnie o wieczorze. W moich myślach pojawiła się uśmiechnięta twarz Mikołaja. Chyba jednak źle go oceniłam na początku i fajny z niego chłopak. Początkowy wstyd w jego obecności minął i chyba całkiem nieźle poradziłam sobie wczoraj na naszej... No właśnie. Co to było? Randka? Chyba nie mogę tak tego nazwać. Po prostu spotkanie dwóch znajomych.

Choć starałam się ukryć ten fakt przed samą sobą, to miałam motyle w brzuchu na samą myśl o dzisiejszym spotkaniu z chłopakiem. Moją radość potęgował fakt, że to on je zaproponował.

Sięgnęłam po karteczkę z jego numerem i napisałam smsa. Wczoraj nie ustaliliśmy godziny ani miejsca spotkania, więc musiałam o to zapytać. Ku mojemu zdziwieniu odpowiedź przyszła w mgnieniu oka. Mikołaj zaproponował, że przyjdzie po mnie pod mój dom. Od razu spodobało mi się to, że przyjdzie, a nie przyjedzie. Oznaczało to, że nasza wycieczka będzie na pieszo, nie samochodem, czyli to co lubię najbardziej.

Co do godziny, wybór pozostawił mnie. Najchętniej napisała bym, żeby przyszedł od razu. Nie chcąc wyjść na wariatkę, bo była dopiero dziewiąta rano, zaproponowałam godzinę trzynastą.

Jak każda dziewczyna stanęłam przed odwiecznym problemem "nie mam się w co ubrać". I naprawdę nie miałam. Było ciepło, więc wszystkie długie spodnie i bluzki odpadały, a właśnie długie bluzki były moją specjalnością. Miałam ich mnóstwo i wszystkie zawsze były chwalone przez innych. Niestety musiałam się pogodzić z faktem, że tego dnia żadnej z nich nie założę. Spódnice również odpadały, a ich też miałam sporo.

Po przeszukaniu swojej szafy po raz dziesiąty, postanowiłam założyć szarą bluzkę na szerszych ramiączkach i krótkie dżinsowe spodenki. Całość uzupełniłam białymi trampkami i byłam gotowa.

Było już za dziesięć pierwsza i usłyszałam dźwięk smsa oznajmiający, że Mikołaj już jest. Wzięłam telefon i klucze od domu i już miałam wychodzić, gdy w ostatniej chwili ściągnęłam gumke z

włosów i pozwoliłam żeby opadły mi na ramiona. Tak chyba było lepiej. Potrząsnęłam głową aby rozłożyły się równomiernie, stwierdzając przy tym, że bardzo lubię swoje brązowe loki. Zawsze słyszałam, że świetnie współgrają z moimi zielonymi oczami. Moim zdaniem również tak było.

Wyszłam na zalane słońcem podwórko i od razu dostrzegłam Mikołaja, który stał przed bramą. Gdy i on dostrzegł mnie, zaczął się uśmiechać i pomachał mi. Odwzajemniłam gest i pewnym krokiem ruszyłam w jego stronę. Byłam już prawie przy furtce, gdy potknęłam się i runęłam na beton. Krzyknęłam i zasłoniłam twarz rękami, a w efekcie zdarłam oba łokcie.

- Boże, Sara, nic ci nie jest? - usłyszałam zaniepokojony głos Mikołaja.

Odwróciłam głowę w jego stronę i zobaczyłam jak kuca i sięga po klucze, które wypadły mi przy upadku. Otworzył furtkę i szybko podszedł do mnie, starając się mnie podnieść.

- Nic mi nie jest - powiedziałam szybko i poderwałam się do góry. To był błąd i to duży. Od tego wysiłku zabolały mnie wszystkie mięśnie. - albo i nie - jęknęłam i pozwoliłam żeby ręce Mikołaja utrzymywały moje ciało.

- Krwawisz - powiedział chłopak i podniósł moją rękę do góry.

Zobaczyłam, że z łokcia leci krew. Był obdarty porządnie i szczypał jak cholera. Z drugim było podobnie. - Możesz wstać? Chodź, pomogę ci.

Pomogę to było mało powiedziane. Mikołaj podniósł mnie z ziemi, a ja nawet nie ruszyłam jednym mięśniem. Nie miałam siły i wszystko mnie bolało. Niby niegroźny upadek, ale bardzo bolesny.

- Możesz iść, czy wziąć cię na ręce? - zapytał chłopak, a ja myślałam, że spale się ze wstydu. Wyszłam na taką niezdare w jego oczach!

- Dam radę - odparłam cicho, cały czas zawstydzona.

Mimo to, cały czas trzymał mnie bardzo mocno, jakby bał się, że zaraz upadne. Było mi głupio i byłam pewna, że teraz już na pewno nie będzie chciał się ze mną spotkać.

Jakimś cudem udało nam się w końcu dotrzeć do mojego pokoju. Mikołaj posadził mnie na łóżku i udał się do kuchni po apteczke. Chciałam opatrzyć się sama, ale uparł się, że on zrobi to lepiej. Nie miałam co do tego wątpliwości, jednak było to dla mnie trochę krępujące. Gdy przemywał mi rany, cicho jęczałam bo szczypało nie możliwie. Starałam się jednak być twarda i jakoś zachować twarz w całej tej sytuacji.

Trochę zeszło, lecz w końcu zabieg dobiegł końca. Oba łokcie miałam zabandażowane i wyglądałam dosyć śmiesznie.

- Chyba nici z naszej wycieczki - powiedziałam, patrząc przelotnie na mojego gościa.

- Nic nie szkodzi - uśmiechnął się - mamy jeszcze dużo czasu. - zamilkł na chwilę i wyglądał jakby nad czymś myślał.

Ja w tym czasie zastanawiałam się, co powiedzieć, co zrobić. On już pewnie chciał wracać do domu, ale prawdopodobnie szkoda mu było zostawić mnie samej. Gdy ułożyłam w głowie w miarę sensowne zdanie i już miałam się odezwać, Mikołaj zrobił to pierwszy.

- Z tymi rękami pewnie ciężko ci będzie zrobić obiad. Może zostanę i coś ugotuję? W ramach rekompensaty za wypadek, gdyby nie moja propozycja pewnie nic by się nie stało.

Otworzyłam szeroko oczy. Byłam w szoku. Spodziewałam się wszystkiego tylko nie tego.

- Daj spokój, nie zawracaj sobie mną głowy - machnęłam ręką w lekceważącym geście i natychmiast tego pożałowałam. Zabolało. - To moja wina, straszna ze mnie niezdara. Możesz wracać, poradzę sobie.

Wstałam z łóżka, choć sama nie wiem po co. Byłam pewna, że tylko ręce najbardziej ucierpiały. Myliłam się. Gdy wstałam, poczułam  ból w prawej nodze i zatoczyłam się jak pijana. Pech chciał, że poleciałam na Mikołaja. Na szczęście on w ostatniej chwili zdążył mnie złapać. Jednak i tak byliśmy bardzo blisko siebie. Za blisko. Moja głowa znajdowała się nad jego. Patrzył mi w oczy o kilka sekund za długo. Nie wytrzymałam tego spojrzenia i zamknęłam oczy.

- Chyba jednak zostanę - powiedział i pewnym ruchem posadził mnie z powrotem obok siebie. - A ty siedź, albo lepiej się połóż.

Po tych słowach poszedł do kuchni, zostawiając mnie samą z głową pełną myśli.

Właściwie dlaczego to robi? Dlaczego poświęca mi swój czas i opiekuje się mną? To, że chciał mnie oprowadzić po mieście rozumiem. Zwykłe spotkanie z nową znajomą. Spoko. Ale opatrywanie ran i gotowanie obiadu? Może po prostu czuje się winny. Tak. To było chyba najtrafniejsze wyjaśnienie całej tej sytuacji. 

Po kilkunastu minutach z kuchni zaczęły dochodzić pierwsze zapachy. Zastanawiałam się co gotuje. Nie byłam w stanie rozpoznać, dopóki nie pojawił się z dwoma talerzami. Spaghetti! Jedno z moich ulubionych dań. Byłam zadowolona, że trafił na to co lubię. Z uśmiechem odrzuciłam koc, którym się przykryłam i ruszyłam do stołu, potykając się po drodze i prawie upadając po raz kolejny.  Jednak Mikołaj szybko znalazł się przy mnie i nic się nie stało.

- Naprawdę jestem niezdarą - powiedziałam po raz kolejny.

- I tak cię lubię - odparł chłopak, puszczając mi oczko. Uśmiechnęłam się tylko, nic już nie mówiąc.

Jedliśmy w milczeniu. Musiałam przyznać, że bardzo mi smakowało. Po skończonym posiłku oznajmiłam to mojemu gościowi, z czego bardzo się ucieszył. Chciałam zebrać talerze i je umyć, ale nie pozwolił mi na to. Po raz kolejny mnie wyręczył.

Wrócił z powrotem do pokoju i usiadł obok mnie.

- Chyba powinnaś odpocząć, pójdę już - w jego głosie było coś dziwnego, jednak nie potrafiłam powiedzieć co.

- Masz rację, trochę mnie zmęczył ten upadek - odpowiedziałam i oboje zachichotaliśmy.

- To lecę. Jakbyś czegoś potrzebowała, dzwoń.

Uśmiechnął się i dotknął mojego ramienia, pocierając je lekko. Przez chwilę się zawahał jakby chciał zrobić coś jeszcze, lecz chyba się rozmyślił, bo wstał i nadal się uśmiechając wyszedł, machając mi w drzwiach.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • KarolaKorman 21.12.2015
    nie możliwie - niemożliwie, w tym wypadku razem
    Nie wiem czy taki miałaś cel, ale ja się uśmiałam. Prawdziwa niezdara z tej Sary :) Zostawiam 5 :)
  • Judy 21.12.2015
    Ta czesc czytalo mi się trochę dziwnie. Po prostu wydawalo mi się to taka typowa historia i dlatego AZ tak ten rozdzial mi nie spasowal 4
  • BreezyLove 21.12.2015
    Dzięki dziewczyny ;) mam nadzieję Judy, że kolejny rozdział będzie Ci się bardziej podobał ;)
  • Lucinda 22.12.2015
    Każda kolejna część mnie wciąga, podoba mi się to opowiadanie. Niby perypetie zwykłej młodej dziewczyny, a i tak potrafisz zaciekawić. No, ciekawa jestem, jak rozwinie się znajomość Sary i Mikołaja:)
    ,,Ku mojemu zdziwieniu (przecinek) odpowiedź przyszła w mgnieniu oka";
    ,,czyli to (przecinek) co lubię najbardziej";
    ,,Najchętniej napisała bym" - ,,napisałabym", bo czasownik jest w formie osobowej;
    ,,ściągnęłam gumke z
    włosów i pozwoliłam (przecinek) żeby opadły mi na ramiona" ,,gumkę" i przeskoczyła Ci część zdania do kolejnej linijki, tworząc nowy akapit;
    ,,Potrząsnęłam głową (przecinek) aby rozłożyły się równomiernie";
    ,,pozwoliłam (przecinek) żeby ręce Mikołaja utrzymywały moje ciało";
    ,,Pomogę to było mało powiedziane" - tutaj ,,pomogę" dałabym w cudzysłowie, bo ona po prostu cytuje jego słowa;
    ,,spale się ze wstydu" - ,,spalę";
    ,,Wyszłam na taką niezdare" - ,,niezdarę";
    ,,że zaraz upadne" - ,,upadnę";
    ,,udał się do kuchni po apteczke" - ,,apteczkę";
    ,,cicho jęczałam (przecinek) bo szczypało nie możliwie" - no i ,,niemożliwie", o którym pisała Karola, bo przysłówek pochodzi od przymiotnika;
    ,,wyglądał (przecinek) jakby nad czymś myślał";
    ,,Spodziewałam się wszystkiego (przecinek) tylko nie tego";
    ,,chciał mnie oprowadzić po mieście (przecinek) rozumiem";
    ,,Zastanawiałam się (przecinek) co gotuje";
    ,,trafił na to (przecinek) co lubię";
    ,,Przez chwilę się zawahał (przecinek) jakby chciał";
    ,,nadal się uśmiechając (przecinek) wyszedł". Jak widać to głównie interpunkcja i ogonki w literach, które wydają się czymś niewielkim, a jednak należy na nie zwracać uwagę, bo czasami zmieniają np. osoby czasowników. 5:)
  • Neli 28.12.2015
    Jaki słodki ten rozdział! To było takie śmieszne, jak i urocze. Polubiłam bohaterów, a dzisiejsze wydarzenie mnie zaskoczyło. Byłam pewna, że będą się super bawić na spacerze, a jednak wyszło ciekawiej ;)) 5
  • BreezyLove 03.01.2016
    Cieszę się, Neli, że śledzisz moje opowiadanie ;) Dziękuję za komentarze i oceny :)
  • Teska 08.08.2016
    Będzie następna część???
    Przeczytałam to opowiadanie i jest cudne!!
    Wszystkie twoje opowiadania są fajne!!!
    Teraz biorę się za Życi zirytowanej dziewczyny

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania