Tam gdzie poniesie serce - rozdział 1
- Zdałam! Zdałam! - mój głos wydawał się jakby nienaturalny, a napewno zbyt piskliwy niż zawsze - zdałam maturę! Wszystkie przedmioty na ponad osiemdziesiąt procent! - krzyczałam dalej do telefonu nie mogąc opanować radości.
- Mała nie drzyj się tak - znudzony głos mojego ukochanego sprowadził mnie na ziemię - dopiero co wstałem i strasznie boli mnie głowa.
No tak, co tam moja matura, jego ból głowy jest ważniejszy... Nawiasem mówiąc to w tamtej chwili miałam ochotę się rozłączyć i iść świętować razem ze znajomymi. Jednak tego nie uczyniłam.
- Zaraz przyjadę do Ciebie i jakoś spróbuję pomóc - odpowiadam i biegnę co sił w nogach żeby zdążyć na autobus, który zawiezie mnie do mojego ukochanego.
Zaraz, zaraz. Chyba troszkę przesadziłam z tym ukochanym. Owszem Bartek jest moim chłopakiem, nawet dobrze nam się układa, ale... Czy zawsze do wszystkiego musi być jakieś ale? Ostatnio w moim życiu właśnie tak jest. Wracając do Bartka to nasza historia jest dosyć beznadziejna, choć w moim miasteczku bardzo popularna. Znamy się już od dawna. Mieszkamy w tej samej miejscowości, chodziliśmy zawsze do tej samej szkoły choć on jest starszy o dwa lata. Jego rodzice są bogaci, a w moim domu nigdy się nie przelewało, nie żeby mi to przeszkadzało.
Jakiś rok temu tak się złożyło, że moja i jego rodzina znalazła się w tym samym miejscu. Rodzice od razu polubili Bartka i od tamtego czasu ciągle mówili że do siebie pasujemy i to jest właśnie chłopak dla mnie. Sama nie wiem kiedy został moim chłopakiem. To stało się tak po prostu i tak jest do dziś.
Wsiadłam do autobusu i zaczęłam myśleć o tym co robić dalej ze swoim życiem. Od jakiegoś czasu planowałam pójście na studia. Nie określiłam jeszcze kierunku więc najpierw zamierzałam znaleźć pracę i trochę zarobić. Plany planami, ale nie wiedziałam jak wcielić je w życie.
Moje miasteczko jest bardzo małe. Szanse na znalezienie pracy przez osobę taką jak ja są równe zero.
Najlepszym rozwiązaniem jest wyjazd do dużego miasta pełnego perspektyw i szansy na rozwój.
Problem polega na tym, że ani rodzice ani Bartek nie uważają tego za dobre rozwiązanie. Uważają, że tu na miejscu mam już zapewnioną super przyszłość przy boku ukochanego. On będzie mnie utrzymywał, a ja będę kurą domową, która cały czas stoi w kuchni gotując obiadki, pierze, sprząta, zajmuje się dziećmi i co tylko jeszcze można zaliczyć do zajęć domowych. Nigdy się na to nie zgodziłam, uważając że mam szanse żeby osiągnąć o wiele więcej.
Autobus zatrzymał się na przystanku, a ja potrzebowałam kilku sekund żeby zorientować się, że powinnam wysiadać. W pośpiechu zerwałam się z miejsca i wybiegłam na zewnątrz.
Ruszyłam przed siebie co chwilę poprawiając włosy, które rozwiewał wiatr. Był już wieczór, jednak lipcowe słońce grzało dosyć mocno. Wciągnęłam powietrze głęboko w płuca i zatrzymałam się na chwilę. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie siebie i swoją przyszłość w dużym mieście. Tylko ja i wolność, której nigdy nie miałam...
Moje marzenia przerwał dźwięk telefonu.
- Sara, gdzie ty jesteś? Miałaś przyjść do mnie.
Choć na usta cisnęła mi się jakaś złośliwa odpowiedź, rzuciłam tylko "zaraz będę" i ruszyłam dalej.
Kilka minut później wchodziłam do domu Bartka, jednak wcale się z tego nie cieszyłam. Nie miałam ochoty już więcej się z nim spotykać. Głupio przyznać, ale był dla mnie ciężarem, od którego chciałam się uwolnić.
- Cześć - powiedziałam obojętnym tonem wchodząc do pokoju.
Odpowiedzi nie uzyskałam. Otóż mój ukochany był zajęty. A czym? Graniem w jakąś durną grę na komputerze.
Przysiadłam na rogu łóżka i odezwałam się znowu.
- Może odejdziesz na chwilę od komputera i porozmawiamy?
- To coś ważnego? - zapytał, nie odwracając wzroku od komputera - poczekaj chwilę już kończe.
Ta chwila ciągnęła się dziesięć minut. Zaczęłam stukać paznokciami o blat biurka, gdy Bartek się odwrócił. Przyjżałam mu się jakbym widziała go po raz pierwszy.
Czarne, krótko obcięte włosy, średni zarost, zielone oczy, mocno zarysowane kontury twarzy, spora muskulatura. Dziś miał na sobie białą koszulkę z krótkim rękawem. Nie był brzydki, wręcz przeciwnie. Był przystojny, słyszałam to od wielu osób. Sama też tak uważałam, ale on totalnie mnie nie pociągał.
Przybliżył się do mnie i zaczął masować moje plecy od góry do dołu. Nie wywołało to we mnie żadnych pozytywnych uczuć. Chciałam żeby przestał. Delikatnie się odsunęłam, a on cofnął swoją rękę.
- Nie podoba ci się? - zapytał z wyrzutem.
Na chwilę opuściłam głowę i zrobiłam głęboki wdech.
- Bartek, to koniec. Chcę wyjechać do miasta i zacząć wszystko od początku, sama.
Komentarze (14)
,,napewno zbyt piskliwy niż zawsze " - ,,na pewno" i albo ,zbyt", albo ,,niż zawsze", w pierwszym przypadku koniec na ,,piskliwy", w drugim zamiast ,,zbyt" - ,,zawsze";
,,Mała (przecinek) nie drzyj się tak " - zwrot do bohatera i wypowiedź;
,,Nawiasem mówiąc (przecinek) to w tamtej chwili miałam ochotę się rozłączyć i iść świętować razem ze znajomymi." - poza tym ,,to" jest niepotrzebne, ale to już zależy od ciebie;
,,biegnę co sił w nogach (przecinek) żeby zdążyć na autobus";
,,Wracając do Bartka (przecinek) to nasza historia jest dosyć beznadziejna";
,,chodziliśmy zawsze do tej samej szkoły (przecinek) choć on jest starszy o dwa lata";
,,od tamtego czasu ciągle mówili (przecinek) że do siebie pasujemy ";
,,Sama nie wiem (przecinek) kiedy został moim chłopakiem";
,,Wsiadłam do autobusu i zaczęłam myśleć o tym (przecinek) co robić dalej ze swoim życiem";
,,Nie określiłam jeszcze kierunku (przecinek) więc najpierw zamierzałam znaleźć pracę ";
,,Szanse na znalezienie pracy przez osobę taką jak ja (przecinek) są równe zero" - poza tym w tym konkretnym zdaniu odmieniłabym ,,zero" i napisała ,,zeru";
,,Problem polega na tym, że ani rodzice (przecinek) ani Bartek nie uważają tego za dobre rozwiązanie" - tu przed ,,ani" wyjątkowo przecinek, ponieważ się powtarza;
,,cały czas stoi w kuchni (przecinek) gotując obiadki";
,,uważając (przecinek) że mam szanse (przecinek) żeby osiągnąć o wiele więcej. ";
,,potrzebowałam kilku sekund (przecinek) żeby zorientować się";
,,Ruszyłam przed siebie (przecinek) co chwilę poprawiając włosy";
,,powiedziałam obojętnym tonem (przecinek) wchodząc do pokoju";
,,poczekaj chwilę (przecinek) już kończe" - ,,kończę";
,,Przyjżałam mu się (przecinek) jakbym widziała go po raz pierwszy" - ,,przyjrzałam";
,,Chciałam (przecinek) żeby przestał.".
Lubię czasem poczytać takie historie o życiu i ciekawa jestem co będzie dalej:)
Opowiadanie okej. ;))
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania