Tam gdzie poniesie serce - rozdział 3

Dźwięk budzika  wyrwał mnie z błogiego snu. Na wpół przytomna wymacałam telefon i wyłączyłam go.

Poprzedniego wieczoru nie mogłam zasnąć, toteż rano byłam niewyspana i nie chciało mi się wstać z łóżka. Ponownie przymknęłam powieki z myślą, że to tylko na minutkę.

Nagle poderwałam się w górę z przekonaniem, że zaspałam. I nie myliłam się. Miałam pół godziny do odjazdu autobusu, z czego dobre dwadzieścia minut trzeba było poświęcić na drogę.

W maksymalnie szybkim tempie doprowadziłam się do normalnego wyglądu i wybiegłam z domu.

Mimo wczesnej godziny, słońce grzało mocno. Zaczęłam się pocić i z wysiłku, i z nerwów. Zostało tylko kilka minut. Zaczęłam biec, gdy obok mnie przejechał mój autobus. Zrozpaczona przyspieszyłam, jednak mój wysiłek poszedł na marne, bo gdy znalazłam się na przystanku, autobus pędził przed siebie kilkadziesiąt metrów dalej.

Zmęczona opadłam na ławkę. Ten dzień nie zapowiadał się najlepiej. Miałam niecałą godzinę do pierwszego spotkania w sprawie mieszkania, a jedyny środek transportu właśnie odjechał.

Nagle przyszła mi na myśl taksówka. Zdawałam sobie sprawę, że dużo będzie mnie to kosztowało, ale innego wyjścia nie było. Następny autobus dopiero za dwie godziny. Wyciągnęłam telefon i zamówiłam pojazd. Pan z miłym głosem oświadczył, że będzie za kilka minut. Odetchnęłam z ulgą i związałam włosy, które zaczęły przyklejać mi się do szyji.

Nim się obejrzałam, taksówka podjechała. Było to czarne audi, tylko tyle zdąrzyłam zarejestrować, bo pośpiesznie wsiadłam do środka i podałam adres. Pan taksówkarz miał nie tylko ładny głos. W ogóle było z niego niezłe ciacho. Na moje oko,  miał gdzieś dwadzieścia pięć lat, może trochę więcej. Krótkie włosy koloru miodowego i brązowe oczy dodawały mu uroku. Wyglądał tak słodko, że na chwilę zapomniałam gdzie w ogóle jadę. O ile mnie wzrok nie mylił, to kilka razy przyłapałam go na tym, że spoglądał na mnie w lusterku. 

Cała droga zeszła mi na rozmyślaniu o tym nieznajomym. Zastanawiałam się jak ma na imię, czy ma dziewczynę, czy mu się podobam i, muszę to ze wstydem przyznać, czy jest dobry w łóżku. Sama nie wiem czemu ta myśl przyszła mi do głowy. Nie miałam jednak za dużo czasu aby się nad tym zastanawiać, bo samochód się zatrzymał, a pan taksówkarz odwrócił się i oznajmił, że jesteśmy na miejscu.

- Ile płacę? - zapytałam słabym głosem, bo jego intensywny wzrok mnie onieśmielił.

- Dwadzieścia złotych.

W czasie gdy on odpowiadał, ja już grzebałam w portfelu. Słysząc sumę, podniosłam głowę i spojrzałam zdziwiona. Przejechaliśmy spory kawał drogi i spodziewałam się co najmniej pięćdziesięciu złotych.

Chyba odgadł o czym pomyślałam, bo dodał:

- Nie często przypada mi zaszczyt wożenia tak pięknych dam.

Uśmiechnęłam się lekko,  wyciągnęłam pieniądze i mówiąc "dziękuję", wyszłam szybko, czując że się zaczerwieniłam. Taksówkarz pomachał mi i odjechał. Ja natomiast wyrzuciłam go z głowy i rozejrzałam się. Stałam przed dosyć starym, ale ładnym domem. Miał dwa piętra i ładne podwórko. Kolorowe kwiatki rosły tu i tam, a rozłożyste drzewa zasadzone były rzędami po bokach bramy. Zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili, słysząc cichy dźwięk,

drzwi się uchyliły. Pchnęłam furtkę i weszłam. Gdy zblirzałam się do kolejnej bramy, której wejście prowadziło już bezpośrednio na podwórko, zobaczyłam zbliżającą się starszą panią.

- Dzień dobry - powitałam ją z uśmiechem, na co ona odpowiedziała  tym samym.

Otworzyła kolejną furtkę i poprowadziła mnie do środka. Muszę przyznać, że dom był w średnim stanie. Z resztą nie ma się czemu dziwić biorąc pod uwagę jego lata.

Mój pokój mieścił się na drugim piętrze. Z tego co mówiła starsza pani, obok mieszkały już dwie dziewczyny i miałam dzielić z nimi łazienkę i kuchnię. Nie przeszkadzało mi to za bardzo, jeśli oczywiście nie będą to jakieś zołzy.

Obejrzałam dokładnie całe mieszkanie i stwierdziłam, że nie ma co oglądać innych, tylko brać to. Tak więc wpłaciłam zaliczkę i mogłam przeprowadzać się już następnego dnia.

Wyszłam zadowolona i miałam ochotę wyściskać wszystkich mijanych ludzi ze szczęścia. Ograniczyłam się jednak tylko do uśmiechu i udałam się na przystanek. Tym razem nie spóźniłam się na autobus i bez problemu dojechałam do domu.

Tam mój dobry humor prysł jak bańka mydlana. Bartek czekał na mnie siedząc na murku. Przyspieszyłam kroku i minęłam go, nie patrząc nawet w jego stronę. Tak jak się spodziewałam, poszedł za mną. Gdy już miałam sięgać do klamki, złapał mnie za łokieć i pociągnął w swoją stronę. Wylądowałam w jego uścisku i znów nie mogłam się z niego wydostać.

- Puść mnie, bo zacznę krzyczeć i powiem wszystkim co wczoraj chciałeś mi zrobić - powiedziałam stanowczym tonem i podziałało, bo uścisk zelżał.

- Sara... Wróć do mnie. Nie umiem bez ciebie żyć - ton Bartka był wręcz błagalny.

- Nie kocham cię już  - powiedziałam bez ogródek  - nigdy nie czułam do ciebie niczego szczególnego i sama nie wiem czemu tak długo ciągnęłam ten związek bez miłości.

- Spróbujmy... - zaczął, ale szybko mu przerwałam.

- Nie. To koniec - odrzuciłam jego ręce, które nadal mnie obejmowały i nic już nie mówiąc, weszłam do domu.

Zastałam mamę w kuchni. Gotowała obiad. Gdy tylko mnie zobaczyła, zaczęła wypytywać o mieszkanie. Nie miałam ochoty na rozmowę, więc odpowiedziałam krótko.

- A gdzie tata? - zapytałam po chwili milczenia.

- Musiał wyjechać w delegację na tydzień.

Usiadłam przy stole i zastanowiłam się nad jej słowami. Z jednej strony cieszyłam  się z takiego obrotu sprawy. Rozmowa z ojcem na pewno nie byłaby łatwa, a ja nie miałam na takową ochoty. Jednak najlepiej byłoby mieć już to z głowy.

Mama postawiła talerz z zupą przede mną i to wyrwało mnie z zamyślenia.

Jadłyśmy w milczeniu. Po obiedzie pozmywałam naczynia i po krótkiej wymianie zdań z mamą poszłam do swojego pokoju.

Usiadłam przy biurku i odruchowo odsunęłam pierwszą szufladę. Wyjęłam plik zdjęć i zaczęłam przeglądać.

Na każdym byłam ja i Bartek. To on zawsze upierał się żebyśmy przy każdej możliwej okazji robili sobie zdjęcia.

Na jednym z nich byliśmy razem nad wodą. Pamiętam ten dzień. To było jesienią zeszłego roku. Na dworze nie było zbyt ciepło, ale Bartek uparł się żebyśmy pojechali nad jezioro. Mówił, że jest tam pięknie i na pewno mi się spodoba. Co prawda miał rację, ale tego wypadu nie można zaliczyć do romantycznych, a on na taki liczył.

To były początki naszego związku. Bartek był moim pierwszym chłopakiem, a ja nie byłam zbyt doświadczona w sprawach damsko - męskich. W zasadzie to nie byłam w ogóle doświadczona. Nawet się nie całowałam.

Rozłożyliśmy koc i razem na nim usiedliśmy. Bartek objął mnie ramieniem, a ja nieśmiało położyłam  mu głowę na ramieniu. Znaliśmy się od dawna, a mimo to czułam przy nim pewnego rodzaju skrępowanie. Nagle, ni z gruszki, ni z pietruszki, pocałował mnie. W związku z tym, że nie umiałam tego robić, byłam przestraszona i niezdarnie poruszałam ustami. Na tyle niezdarnie, że Bartek rozciął sobie wargi o mój aparat na zębach. Gdy odkleił się ode mnie, zobaczyłam krew na jego ustach i zaczęłam krzyczeć. On tylko wytarł i powiedział, że nic się nie stało, ale ja do końca spotkania jak i długo po nim, czułam wstyd i nie chciałam więcej pocałunków do czasu, aż nie zdjęto mi aparatu.

Wróciłam z powrotem do mojego pokoju i otrząsnęłam się ze wspomnień. Sama przed sobą musiałam przyznać, że nasz związek mógł wydawać się w porządku i w ogóle, lecz tylko dla ludzi, którzy nas obserwowali. Ja w środku nie czułam ognia, który rozpalałby mnie i dawał siły do dalszego walczenia o to uczucie. W środku nie czułam nic. A skoro nie czułam nic, to po co miałam dalej tkwić przy boku faceta, którego nie kocham?

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Angela 01.12.2015
    Ucieszyłam się, widząc kolejny rozdział, przez który jak zwykle przepłynęło się szybko i z przyjemnością. 5 : )
  • Lucinda 01.12.2015
    Podobało mi się. Lekko mi się czytało, bardzo przyjemnie. Wciąż czekam na to, jak bohaterka będzie sobie radzić w mieście:)
    ,,tylko tyle zdąrzyłam zarejestrować" - ,,zdążyłam";
    ,,zapomniałam (przecinek) gdzie w ogóle jadę";
    ,,Zastanawiałam się (przecinek) jak ma na imię";
    ,,Nie miałam jednak za dużo czasu (przecinek) aby się nad tym zastanawiać";
    ,,Nie często przypada mi zaszczyt wożenia tak pięknych dam" - ,,nieczęsto";
    ,,wyszłam szybko, czując (przecinek) że się zaczerwieniłam";
    ,,Gdy zblirzałam się do kolejnej bramy, której wejście prowadziło już bezpośrednio na podwórko, zobaczyłam zbliżającą się starszą panią" - po pierwsze powtórzenie ,,zbliżającą" w jednym zdaniu, a po drugie zastanawiam się, jakim sposobem raz napisałaś to słowo z błędem, a drugi raz poprawnie;
    ,,Z resztą nie ma się czemu dziwić (przecinek) biorąc pod uwagę jego lata" - ,,zresztą";
    ,,Bartek czekał na mnie (przecinek) siedząc na murku";
    ,,powiem wszystkim (przecinek) co wczoraj chciałeś mi zrobić ";
    ,,sama nie wiem (przecinek) czemu tak długo ciągnęłam ten związek bez miłości";
    ,,upierał się (przecinek) żebyśmy przy każdej możliwej okazji robili sobie zdjęcia. ";
    ,,uparł się (przecinek) żebyśmy pojechali nad jezioro";
    ,,w sprawach damsko - męskich" - bez spacji ,,damsko-męskich";
    ,,do końca spotkania (przecinek) jak i długo po nim, czułam wstyd" - tu część w środku jest wyrażeniem wtrąconym.
    Za przyjemność z czytania tego rozdziału 5:)
  • comboometga 01.12.2015
    Szybko i przyjemnie się czytało :) Dobrze napisana część, 5 ;3
  • BreezyLove 02.12.2015
    Dziękuję za zainteresowanie ;) i za wytknięte błędy Lucinda, mam nadzieję, że kiedyś w końcu ich nie będzie ;)
  • KarolaKorman 02.12.2015
    Fajnie, że wplotłaś wspomnienia, teraz wiem co czuła bohaterka w ramionach chłopaka. Zostawiam zasłużone 5 :)
  • Judy 21.12.2015
    Fajny rozdzial :-) z każdym kolejnym chce coraz więcej :-) ta historia z aparatem mnie rozsmieszyla :-)
  • Neli 28.12.2015
    I pewnie na swojej drodze spotka się z facetem z taksówki i będzie iskra miłości między nimi. Mam nadzieję, że historia nie będzie taka banalna. Rozdział super, dobrze się czytało, historia ciekawa 5 ;))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania