Ukochany mąż - prolog

Jest piękny dzień. Ciepłe promienie słońca muskają moją twarz. Unoszę głowę do góry i zamykam oczy. Rozkoszuję się pierwszym wiosennym porankiem. Moje włosy tańczą poruszane delikatnym powiewem przyjemnego wiatru. Kieruję wzrok przed siebie. Woda w jeziorze jest jeszcze zimna, a jej kolor wygląda wspaniale o tej porze dnia. Światło odbija się od tafli spokojnego jeziorka, tworząc miły dla oka obrazek. Wokół siebie słyszę bzyczenie. Pszczoły zaczynają swoją pracę, krzątają się pomiędzy kwiatkami drzew i krzewów, chcąc zapylić jak najwięcej za pierwszym razem. Spoglądam znów w stronę jeziora. Przy jego brzegu siedzi mała dziewczynka. Ma około roku. Ogląda w skupieniu jakiegoś robaczka, którego z tej odległości nie widzę. Unosi główkę w moją stronę i uśmiecha się bezzębnie. Wstaję z ławki na której siedzę i ruszam w jej kierunku. Na rumianej twarzy widzę czystą, niewinną radość, szczęście z powodu bycia, bycia w ogóle, nie tylko spędzenia czasu w tych pięknych okolicznościach przyrody. Biorę ją na ręce i idziemy w stronę domu.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • TheRebelliousOne 18.12.2019
    Dobry, choć trochę za krótki początek. Daję 4 i będę śledził dalsze rozdziały. :) Pozdrawiam i Wesołych Świąt!
  • bogumil1 18.12.2019
    Pszczoły z tego co wiem lecą żeby się nażreć a zapylanie odbywa się przy okazji. Ogólnie poprawny tekst.
  • bogumil1 18.12.2019
    5.
  • Joanna Gebler 18.12.2019
    Zaciekawił mnie ten prolog, więc chętnie przeczytam jak dalej rozwinęła się historia :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania