Ukochany mąż - rozdział 1
Otacza mnie ciemność. Nieprzenikniona ciemność, nic nie widzę. Słyszę jakieś dziwne dźwięki, dość ciche i niewyraźne, jakby dochodziły z daleka. Staram się je rozróżnić i zrozumieć. Są coraz głośniejsze. A ja nadal nic nie widzę. Wpadam w panikę.
- Halo? Pani Gabrielo, słyszy mnie pani? - co to za głos?
- Gabi, obudź się. - drugi głos. Również męski, jak poprzedni.
Z trudem uchyliłam ciężkie powieki. Wyszłam z ciemności. Chciałam się rozejrzeć, zorientować, gdzie jestem, ale gdy tylko spróbowałam ruszyć głową, poczułam ogromny ból. Syknęłam. Leżałam w łóżku, nade mną stali jacyś faceci. Jeden w białym fartuchu, pewnie lekarz. Drugi, wysoki i w miarę przystojny, stał z zatroskaną miną i zaciskał pięści z nerwów.
- Co się dzieje? - spytałam cicho.
- Nazywam się Piotr Barańczak, jestem pani lekarzem. Jest pani po dość trudnej operacji głowy. - wyjaśnił mężczyzna w kitlu. Był w średnim wieku, coś koło 40-stki, może więcej. Niski, nieco przygarbiony, idealnie kontrastował z tym drugim obcym człowiekiem.
Nastała chwila cichy, w której próbowałam ogarnąć, co się właściwie stało, że tu jestem. Szpital? Operacja głowy? O co chodzi?
- Dlaczego miałam operację? - spytałam.
Mężczyźni, skonsternowani, spojrzeli na siebie.
- Co pamięta pani jako ostatnie wydarzenie? - spytał lekarz.
- Nie wiem, chyba nic. - zamknęłam oczy, zestresowana. Czy to skutek uboczny operacji głowy? Czy niedługo wszystko wróci do normy?
- W sumie to dość normalne. - doktor Piotr wypowiedział na głos to, na co miałam nadzieję. - Miała pani poważny wypadek. Została pani potrącona przez samochód, w wyniku czego doznała pani urazu głowy. Stworzył się krwiak, który trzeba było wyciąć. Chwilowa amnezja powinna minąć w ciągu kilku tygodni, może nawet dni.
- Wypadek? - powtórzyłam zdezorientowana.
- Spokojnie Gabi, z pomocą lekarza na pewno dojdziesz do siebie – ten drugi facet wziął mnie za rękę. Wyrwałam się.
- Kim pan jest?
Jego oczy rozszerzyły się do ogromnych rozmiarów. Wstrzymał na chwilę oddech.
- Gabi, to ja, Dominik. Twój mąż.
Mąż. O matko. Mam męża. Jak mogłam o tym zapomnieć? Spanikowana, nie mogłam wziąć głębszego oddechu. Oddychaj. Wdech, wydech. Nie mogę, nie potrafię, pomyślałam. Obraz zaczął zamazywać się przed moimi oczami. Zobaczyłam nad sobą zbliżającego się lekarza. Chwilę później spadła na mnie czerń.
Komentarze (5)
Szczerze mówiąc to był dla mnie szok - kompletnie się tego nie spodziewałam. Myślałam, że to będzie coś o romantycznej miłości, albo o sadystycznym mężu. Ale to bardzo mi się podoba. Świetny początek ; )
Jak już jest kropka to potem wielka litera, masz to w kilku miejscach
„koło 40-stki,”
Raczej słownie
„Nastała chwila cichy” – ciszy
„głos to, na co miałam nadzieję”
Sugestia: to, co miałam nadzieję usłyszeć
„pani poważny wypadek. Została pani potrącona przez samochód, w wyniku czego doznała pani”
Niby może być, bo to wypowiedź, ale 3 x pani jednak zgrzyta
Początek jest ok., niezłe zawiązanie akcji, od razu coś się dzieje, dobrze dawkujesz opisy. Zobaczymy, co dalej.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania