Upadłe Królestwo - Rozdział 3 - Z deszczu pod rynnę
Następne godziny podróży spędzili w milczeniu, które przerywał przejeżdżający po ubojach wóz z zaprzęgniętą do siebie samotną po śmierci partnera klaczą. Mężczyźni nie rozmawiali ze sobą, to nie tak, że Khan obraził się z powodu utraty konia, ale był po prostu zbyt skoncentrowany na stromym zboczu po jego prawej oraz nieudolnym towarzyszu za plecami. W tym czasie Aram czyścił szmatą i tak już błyszczącą klingę ogromnego miecza, bacznie obserwując głowicę w kształcie drobnego kolibra. Wzrokiem wodził mu po rozległych w oddali malowniczych pastwiskach, gdzie w postaci plam dostrzegł stada owiec oraz krów. Miał to dziwne wrażenie, że lubił zwierzęta, lubił się nimi zajmować ma się rozumieć, zaś fantazje erotyczne zaspakajał samotnie, ręką. Podróż nie zapowiadała się szybko skończyć, a im obu nie uśmiechało się obserwować tej samej połaci zrujnowanego po wojnie gruntu, toteż unikali długich postojów, a zatrzymywali się tylko wtedy, gdy albo musieli udać się gdzieś za potrzebą, bądź spotykali na drodze innych wędrownych kupców. Zwykle jednak chodziło o to pierwsze. Gdy jednak dochodziło do spotkania innego kupca, rozmowa ograniczała się do wymian towaru za garści miedziaków, a rzadziej, za srebro. Arama zastanawiało skąd jego towarzysz znał sztukę sprzedaży, więc pomyślał, by go o to spytać.
- Dawniej byłem uczniem pewnego sklepikarza w Andvor – odparł na jego zapytanie i objaśnił mu wszystko w formie skrótu.
Najwyraźniej Khan pochodził dawniej z pospolitej wioski chłopskiej i pewnego dnia podczas festiwalu ścinania pszenicy, udało mu się napotkać wędrownego kupca, kiedy starsi zajęci byli uprawą roli. Będąc chłopcem przybysz mu zaimponował do tego stopnia, że pod nieuwagę rodziców udało mu się czmychnąć wprost do wozu kupieckiego. Gdy wspomniany kupiec go dostrzegł, postanowił uczynić go swym uczniem. Vi nigdy nie lubił prac polowych, a więc długie wędrówki okupowane zyskiem były zacną dla niego odmianą. Andvor była to wioska leżąca na południe od ich obecnego położenia, i Khan dał chłopakowi skrócony jej opis. Określił tę wioskę jako największe zadupie na pustyniach południa, gdzie oprócz daremnego sadzenia plonów, zajmować się można było obserwowaniem nurtu płynącej obok rzeki. Na samą myśl o wodzie zaschło im w gardłach, przez co chwycili pomniejsze bukłaki i niemalże opróżnili je do pełna.
Aram przykrył się kocem, gdy ciepłe południe ustąpiło porywistej wichurze. Jechali jeszcze przez kilka następnych dni, nocując na poboczu kamienistej drogi, i zrywali się tuż o pierwszych blaskach jutrzenek. Klacz z dnia na dzień zaczęła się buntować i mogła iść coraz to krócej, co widocznie irytowało mężczyzn. Gdy obaj popadli w głęboki sen, zapominając o przy
mocowaniu klaczy do drzewa i w rezultacie stracili powóz z całym swym wyposażeniem...
- Khan, Khan! Wstawaj! Klacz nam uciekła – obudził śpiącego.
- Jak to nam uciekła? Pamiętałeś by ją przywiązać jak ci mówiłem? – spytał, łapiąc się za głowę.
Młody przypomniał sobie, że szybko zdołał zasnąć, zapominając o wykonaniu zadania.
- Panie Khan, panie Khan! – zaczął się rozglądać gdzie popadnie – Klacz ukradła mi miecz!
Bez zaprzęgu, wyposażenia czy broni, powoli zbliżali się do owocnego w jaskrawe trawy pastwiska, myśląc, że całe życie przewraca się im przed oczami. Szczęściem w nieszczęściu zauważyli klasztor, który niestety znajdował się tak daleko, że sam widok przyprawiał ich o spotęgowanie bólu i tak porozdzieranych już stóp. Postanowili odpocząć na małym pagórku, popijając wodę z kałuży, co przyprawiło mężczyzn o straszliwe ściskanie żołądka. Woda smakowała niczym piwo korzenne i rozpacz, ale jeszcze gorzej. Po pokonaniu dzielących ich od kamiennego budynku kilometrów, runęli na brzuchu przed drzwiami wejściowymi i pozbawieni swych żyć pogrążyli się we śnie.
Gdy drzwi się otworzyły, a siostra w czarnym habicie miała wyjść z zamiarem nakarmienia zwierząt, zauważyła dwóch leżących mężczyzn bez życia.
- Och wielki Zehrze – złożyła dłonie do modlitwy – Dziękuję, że sprowadzasz mi i mym podopiecznym nowy pokarm – i wtem zabrała ich do klasztornej piwnicy.
Komentarze (14)
Pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania