W poszukiwaniu domu. Część 2
Było ono bardzo stare, nie było w nim nic nadzwyczajnego.
- Co ma znaczyć to drzewo? - powiedziała dziewczynka, podchodząc do niego.
Poczuła czyjś oddech na swoim ramieniu, szybko odwróciła się wpadając na drzewo. Jej oczom ukazała się starsza pani w czarnym kapeluszu.
- Gdzie pani kupiła ten kapelusz? Wygląda Pani w nim jak wiedźma! - powiedziała Kristin, patrząc w brązowe oczy kobiety.
Dziewczynka była bezwstydna, nie krępowała się przed nikim. Była bardzo szczera.
- Co za wstrętny bachor. - odpowiedziała staruszka.
Kristin tylko uśmiechnęła się szeroko i powiedziała.
- No więc jest pani tą wiedźmą? -
- Tak, jestem wiedźmą z Loch Ness. Bój się. -
Kobieta podeszła do dziewczynki i wyrwała jej kartkę. Trzymając kartkę do góry nogami próbowała coś z niej zrozumieć.
- Czytasz do góry nogami, wiedźmo! - krzyknęła z pogardą Kristin.
Kobieta odwróciła kartkę.
- No wiem, przecież. - odpowiedziała.
Po paru minutach główkowania się, kobieta zapytała.
- Szukasz czegoś? -
- Kogoś. -
- Jak masz na imię? - spytała dziewczynka.
- Becia. - odpowiedziała.
- Że jak? -
- Bernadetta, ciołku. - powiedziała staruszka, po czym dodała.
- A ty? -
- Kristin. -
Kobieta spojrzała na Kristin, jej długie czarne włosy opadały na blade ramiona. Biała suknia którą miała na sobie, nie pasowała jej kompletnie. Na szyi z prawej strony miała tatuaż przypominający czarnego orła.
" Ciekawe ci oznacza ten orzeł", myślała dziewczynka.
- Będę mówiła na ciebie Kri. -
- Jaka żenada... - powiedziała Kristin.
Becia spojrzała na nią złowrogim wzrokiem.
- No dobra, dobra. -
- Wiem kogo szukasz, swoich rodziców. Znałam ich bardzo dobrze, jeżeli chcesz się dowiedzieć prawdy choć za mną. - powiedziała Bernadetta, idą w stronę lasu.
Nie myśląc Kri poszła za nią.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania