Wciąż i wciąż od nowa - Rozdział 5 powiedz tylko gdzie i kiedy

Oczami Weroniki 7 styczeń 2016

 

Czy jestem zaskoczona, że dzisiaj obudziłam się obok chłopaka, którego jeszcze wczoraj nie chciałam oglądać? Zupełnie nie. Jak widać, trochę się pozmieniało. Co nie znaczy, że chcę się tak codziennie budzić, co to to nie, ale ciałko to ma fajnie zrobione, trzeba przyznać. Ale tak w sumie dlaczego spał bez koszulki? A, nieważne, podobało mi się. Cały ten wczorajszy wieczór był dziwny. Chyba sama siebie zaskoczyłam tym, że chciałam z nim rozmawiać, a co gorsze lepiej go poznać. Dlaczego wierze w każde jego słowo? Coś nie tak się ze mną dzieje. Przecież po Natanie nie spotykałam się z żadnym chłopakiem, każdego zbywałam. Mateusza też próbowałam, ale coś go jednak przyciąga do mnie. Podoba mi się to, że nie dał się spławić, kiedy mu powiedziałam, żeby się odczepił, ale żeby nie było - wcale aż tak mi się nie podoba. Może ma tylko ładne, duże, niebieskie oczka i fajną fryzurę, która wygląda teraz dosyć zabawnie kiedy jest tak rozczochrany.

- Z czego się śmiejesz? - pyta Mateusz, zajadając się kolejną z rzędu kanapką. Honorata zrobiła dla nas "romantyczne" śniadanie, ale i tak siedzi obok nas przy stole, jak pani domu i w sumie ma do tego prawo. W końcu jesteśmy u niej - Co cię tak nagle rozbawiło?

- Nic takiego, tylko twoja fryzura - próbuję powstrzymać śmiech, ale nie potrafię - nie do końca ci dzisiaj wyszła.

Ale on o dziwo ładnie się uśmiecha i odpowiada coś, co jeszcze bardziej zaczyna mnie bawić.

- Aa no wiesz, nie umalowałem się jeszcze. To twoja jedyna okazja żeby zobaczyć prawdziwego Górala.

- Nazwisko nie robi z ciebie jeszcze górala - wtrąca się Honorata, on jednak cały czas wpatruje się we mnie tak jakbym ja to powiedziała.

- Nazwisko nie, ale mój dziadek, tata mojej mamy, przyjechał do Gliwic za swoją miłością, czyli moją babcią, a to już jakieś podstawy do bycia góralem daje - wyjaśnia.

Wpatruje się tak jeszcze przez chwilę, ja nie mogę się przestać śmiać i tym razem nie tylko z jego fryzury. To chyba pierwszy chłopak, który nawet nie zwraca uwagi na Honoratę. Patrzy na mnie, chociaż mogę się założyć, że nie wyglądam teraz jak miss świata. Zdążyłam tylko przemyć twarz po wstaniu i od razu zeszłam na dół. Za to Honorata jest już ubrana, umalowana, wypachniona. Ja mam przepite oczy po alkoholu i najchętniej to poszłabym jeszcze spać, ale to już u siebie. W sumie to dobry pomysł, marzy mi się gorąca kąpiel i moje łóżeczko. Chociaż po przeżyciach ostatniej nocy nie jestem pewna czy uda mi się usnąć. Postanawiam jednak wprowadzić ten plan w życie.

- Nie chce być nie miła, ale poszłabym już do siebie. W sensie do swojego domu - przerywam ciszę.

- Chyba łóżka - burczy pod nosem Honorata.

- Odprowadzę cię - wyrwał się Mateusz. Jejku dlaczego on ma dzisiaj tyle energii podczas gdy ja, jestem padnięta. Może dlatego, że prawie nic nie zjadłam, ale to u mnie normalne po alkoholu - i nie chcę słyszeć odmowy, daj mi tylko 2 min muszę znaleźć telefon.

Mieszkam od Honoraty dosłownie 3 domy dalej więc nie widzę w tym sensu, ale nie protestuje. Może być miło. Idę tylko na korytarz, włączam światło i ubieram się. Kiedy sprawdzam czy wszystko mam przychodzi Mateusz i chwilę później, bez słowa, oboje wychodzimy z domu.

 

Oczami Mateusza

Kto by pomyślał, że ta dziewczyna ma tyle wdzięku w sobie. Zaskoczyło mnie odrobine, że nie bała się dzisiaj pokazać bez makijażu. Jej przyjaciółka chyba wstała godzinę przed nami żeby wyglądać dobrze. Do tego, ona śmieje się z każdego mojego żartu. Wczoraj, to już wręcz mnie błagałam żebym przestał, bo ją bolał brzuch, a po policzkach płynęły jej łzy ze śmiechu. Widać, że niczego nie udaje, że chce być przy mnie sobą. Zaczynam mieć poważne wątpliwości ci dobrze zrobiłem zakładając się, a to przecież niemożliwe, minęło dosłownie kilka dni odkąd znam tą dziewczynę. Tylko dlaczego ciągle chodzą mi po głowie słowa Dawida. Czuje jednak potrzebę żeby ona nie czuła się jak wszystkie poprzednie dziewczyny. Może dlatego, że przeżyła kiedyś zawód jak ja? Ale czy to by miała być podstawą do tego, żebym zmienił swoje przyzwyczajenia? Nie, to niemożliwe, żeby ona potrafiła się na mnie wpłynąć...

- Nie musisz mnie odprowadzać, to zaledwie kilka metrów. Może nikt mnie w tym czasie nie zabije - zaczyna kiedy tylko zamykam za sobą drzwi domu jej przyjaciółki.

- Może i nie muszę, ale chcę sprawdzić czy na trzeźwo też jesteś taka rozmowna - śmieje się, ten jej uśmiech...

- No weź - mówiąc to, popycha mnie, a ja tracę równowagę, ląduję na czyimś polu w śniegu. Tego się nie spodziewałem - ojej, przepraszam, nie chciałam - śmieje się próbując mnie podnieść, ale to był jej błąd. Pociągam ją za rękę i ląduje obok mnie.

- Nie musisz przepraszać - teraz to ja się śmieje - Jesteś cała w śniegu.

Weronika nie daje za wygraną, podnosi się szybko, ale tylko po to żeby wziąć do ręki śnieg i mnie nim rzucić. Oczywiście nie będę siedział i czekał, jak ten ostatni idiota, nie wiadomo na co. Też się podnoszę i zaraz oboje unikamy tylko lecących w różne strony piguł śnieżnych. Zachowujemy się jak dzieci, które zobaczyły pierwszy śnieg. Kładziemy się na ziemi, przewracamy się. W jednej chwili lądujemy tak, że Werka leży na mnie. Jej usta są tak niedaleko moich. Jeszcze nigdy nie miałem ochoty nikogo aż tak pocałować. Patrzę jej w oczy, na jej uśmiech, czuje, że serce mi przyspiesza. Nie mogę uspokoić oddechu.

- Jak dzieci, co? - mówi do mnie, ale nie próbuje się podnieść - W takim razie zapraszam na gorącą czekoladę - mówi ciszej

- Nie mogę - czekam na jej reakcje, mruży oczy jakby mi nie wierzyła. Dlaczego ona mnie tak dobrze zna? - Nie mogę odmówić - kończę.

Chwilę później jesteśmy już pod bramą. Wejście jest z tyłu domu, więc Weronika wyjmuje klucze i wchodzimy na podwórko. Od razu podbiega do nas jej pies. Taki czarny, mały - chyba kundelek. Widać, że to jej takie oczko w głowie bo cieszy się jak głupek. Oczywiście pies, nie ona. Weronika na pewno nie jest głupia.

- Nie bój się, nie gryzie - odwraca do mnie głowę - zapraszam dalej.

Idziemy dalej, za domem jest dużo drzew, wszystkie są ozdobione świątecznymi lampkami. Komu się tak chciało, ale pewnie nocą pięknie to wszystko wygląda. A w stawie, pewnie jej tata łowi ryby latem. Ciekawe czy ma lepszy kontakt z mamą i siedzą razem na ławce z książką w ręce, czy raczej jest córeczką tatusia, mówiła w końcu, że jej ulubiony sport to piłka nożna. W altance na pewno była nie jedna impreza podczas nieobecności rodziców. Grill i inne akcesoria pewnie są pochowane w garażu. Znając jej moc przekonywania, pewnie sama to wszystko projektowała, chociaż śmiała się, że talentu do malowania nie ma za grosz.

Wchodzimy do domu, a tam podświetlana podłoga. Jej tata serio ma talent do takich rzeczy. Weronika wspominała, że ma swoją firmę budowlaną, ale na prawkę musi być w tym dobry. Zdejmuję buty, kurtkę i bez słowa idę za nią. Prowadzi mnie do kuchni, a tam siadamy na wysokich krzesłach, jak w jakimś barze. Weronika w końcu się odzywa.

- Obiecałam, co prawda gorącą czekoladę, ale może masz ochotę na coś innego. Może kawa, herbata, kakao albo... - nie daje jej skończyć

- Narobiłaś mi ochoty na czekoladę - staram się przy niej zachowywać normalnie, ale czuję, jakbym się odrobinę stresował

- Ok, zaproponowałabym jeszcze do tego lody, ale najedliśmy się przed chwilą śniegu, więc myślę, że nam wystarczy - śmieje się.

Ja też nie mogę się powstrzymać. Patrzę teraz na to jak swobodnie porusza się po swojej kuchni. Mimo tych nieogarniętych włosów, wygląda na pewno dużo lepiej ode mnie. Przyglądam się też tak wszystkiemu, co mnie otacza i widać, że nie stawia na bogactwo, tylko na elegancje. U mnie w domu zawsze wszystko musiało być najdroższe. Czasem mama kupowała coś, co zupełnie jej nie było potrzebne, tylko dlatego, że miały przyjść do niej koleżanki i musiała się pochwalić. Jakaś paranoja... Tata zawsze to olewał, a jak pytałem po co to nam, to zawsze odpowiadał : " Powiem ci jak zrozumiem kobiety '. Rodzice prowadzą swoją prywatną kancelarie, więc zawsze mogliśmy sobie pozwolić na wszystko. Jedyne, co mnie teraz jeszcze ciekawi to jak wygląda pokój Weroniki. Jak sama go urządziła to aż się boję, co mogła wymyślić. Jednak nie muszę czekać zbyt długo żeby się przekonać.

- Jak jeszcze masz trochę siły, to zapraszam na górę do mojego pokoju - proponuje mi - nie przepadam za siedzeniem w tej kuchni - wyjaśnia.

Kiwam tylko głową, że się zgadzam, biorę kubek z czekoladą i idę za nią po schodach. Jednak zaraz zaczynam tego żałować. W ogóle nie mam kondycji, a kto by pomyślał, że jej pokój jest na poddaszu, ale w końcu tam się doczłapałem. Ściany pomalowane ma w mocnym odcieniu czerwieni. Myślę, że idealnie odpowiada jej temperamentowi, stanowcza z niej dziewczyny. Na pewno też trochę szalona. Nad schodami wisi ogromny czarno-biały obraz miasta z lotu ptaka, to chyba Rzym. Robi wrażenie. Na przeciwko schodów jest duże łóżko. Spokojnie pomieściłyby się w nim jakieś 3 osoby i kto by pomyślał, że śpi tu sama, przecież jest taka drobna. Zaraz moją uwagę przyciąga jeszcze dosyć duża szafa, cała w lustrach. Pewnie do tej pory codziennie się w niej przeglądała. W lustrze odbija się telewizor i dwie pufy, które znajdują się w przeciwnej części pokoju. Kiedy odwracam głowę moję uwagę przykuwa zupełnie coś innego - cała ściana w zdjęciach.

- Sama to zrobiłaś? - pytam zaciekawiony - Twój pomysł?

- Honorata trochę pomagała wybierać i przyklejać zdjęcia, ale pomysł mój - odpowiada i podchodzi do mnie. Do tej pory próbowała odrobinę ogarnąć bałagan na łóżku i biurku.

- " Czasami potrzebujemy złych dni, żeby spojrzeć z właściwej perspektywy na te dobre. Colleen Hoover" - czytam powoli napis, który umieszczony jest nad zdjęciami - Zajmujesz się fotografią i poezją?

- To są zdjęcia zrobione na wycieczkach klasowych i imprezach ze znajomymi, pozbierałam. Tak wiesz, na pamiątkę żeby było - czuję na sobie jej wzrok, ale ja swojego nie odrywam od zdjęć - I nie jestem poetką. Piszę trochę, ale sama dla siebie i to nie są wiersze.

Nie pytam już o nic więcej. Siadamy w zupełnie innej części pokoju, gdzie zrobiony jest kącik przy oknie. Myślę, że to jej kącik do czytania bo, w ścianę wbudowane jest półka, a na niej znajduje się mnóstwo książek. Patrzymy tak przez dłuższą chwilę na siebie, w końcu nie wytrzymuje.

- Miałabyś ochotę... - waham się czy dokończyć, bo boję się, że źle się to dla mnie skończy, ale zaryzykuję - czy chciałabyś...

- Skończysz w końcu ? - przerywa mi, po czym przystawia kubek do ust.

- Masz piękne oczy - o nie, nie to miałem powiedzieć - znaczy...

- Dziękuję - uśmiecha się, ale widzę, że robi się czerwona, nic by w tym dziwnego nie było, gdyby nie to, że czuję, że robi mi się gorąco, więc ja też jestem czerwony - To co chciałeś zaproponować - przerywa kłopotliwą ciszę.

- Miałabyś ochotę gdzieś ze mną wyjść jutro wieczorem? - pytam cicho - Ja wiem, że zaczęliśmy nie tak jak potrzeba, ale wczoraj poznaliśmy się trochę lepiej - mówię coraz szybciej, aż zaczyna mi brakować tchu - byłoby fajnie gdybyś tylko...

- Powiedz tylko gdzie i kiedy - przerywa mój dosyć żałosny monolog

Aż nie wierzę, że to powiedziała. Jej oczy aż rozbłysły, są takie piękne gdy tak na mnie patrzą. Pierwszy raz poczułem, że chciałbym, żeby to nie była dziewczyna na chwilę. Chcę ją poznać, tak jak jej jeszcze nikt nie zna. Czuję, że chcę wiedzieć, o której kładzie się spać, jakie czyta książki, czy ma swojego ulubionego pluszaka, czy lubi kabarety, czy czegoś się boi, czy woli komedie czy horrory, a nawet interesuje mnie to jak myje zęby. Ojej...

Chwilową ciszę przerywa nam dźwięk telefonu. Patrzę na ekran - to Dawid.

 

***

20 minut później

 

- Miałeś rację - mówię przyjacielowi, kiedy staje pod moim domem - ona... Ta dziewczyna... Sam nie wierze, że to powiem - ciężko oddycham, chowając twarz w dłonie.

- Wyduś to w końcu z siebie

- Jest inna - wykrzykuje.

Dawid po prostu siedzi i się śmieje, dawno nie widziałem żeby aż tak coś go rozbawiło. Od czasu wypadku, od roku nie śmiał się tak szczerze. Trochę mnie to denerwuje. Sądziłem, że jako przyszywany brat i przyjaciel powie mi, co mam ze sobą zrobić, bo wychodząc od Weroniki, ręce mi się trzęsły, a nogi miałem jak z waty.

- Stary - mówi, dławiąc się ze śmiechu - Jeśli ona sprawiła, że nie umiesz normalnie funkcjonować, to jesteś w konkretnej dupie - tak go to bawi, że nie może złapać oddechu.

 

Oczami Weroniki

 

" Miałaś rację, moje życie było bez ciebie nudne, a bez niego puste. Aż w to nie wierze - potrzebuję cię tu i teraz" - wyślij do Honoratka

 

W ulepszonej wersji wpisy będą się pojawiać na moim blogu : http://wciazodnowa.blog.pl/

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Olala22 29.08.2016
    Super
  • Olala22 05.09.2016
    Kiedy następny???
  • Olemar 09.09.2016
    Na początku przyszłego tygodnia już na pewno ;)
  • katharina182 26.10.2016
    Przeczytałam wszystko do tej pory. Będzie kontynuacja? Zauważyłam kilka błędów ale treść mi się podoba. Życzę weny i mam nadzieję że niedługo pojawi się kolejny rozdział. Zapraszam do mnie: )
  • katharina182 26.10.2016
    P.s. Zostawiam 5
  • Olemar 29.10.2016
    Miałam teraz trochę pracy związanej ze studiami, ale następny rozdział jest już prawie skończony ;) dziękuję za ocenę ;)
  • Dimitria 05.11.2016
    W końcu znalazłam czas żeby wszystko przeczytać :) Bardzo mi się podoba, zostawiam 5 i czekam na kolejne części ;)
  • Olemar 26.12.2016
    Dziękuję ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania