Poprzednie częściWidząca Wnętrze 1

Widząca Wnętrze 4

Przez ostatnie dni Viden była coraz bardziej zdenerwowana. Słyszała coraz więcej myśli innych, chociaż wcale tego nie chciała. Na domiar złego czasem nie odróżniała ich od tego, co naprawdę zostało wypowiedziane, a to jeszcze bardziej utrudniało konwersacje. Dziewczyna była zmuszona unikać rozmów i ludzi, przez co traciła kontakt z Ainą i innymi koleżankami ze szkoły. A i tak miała szczęście. Od kiedy przez przypadek odpowiedziała na myśli pani Opes, była pewna, że zainteresuje się tym Straż Specjalna. W takim przypadku jej członkowie zapukaliby do drzwi Viden już tego samego dnia, ale nic takiego się nie stało. Być może pani Opes nie chciała wspominać o czym konkretnie myślała w tamtych okolicznościach.

Pod koniec tygodnia Viden nie mogła już wytrzymać. Po prostu potrzebowała przerwy od ciągłego stresu, domyślania się czy ktoś coś powiedział, czy pomyślał, i udawania że ma problemy ze słuchem. Potrzebowała odpoczynku. Na szczęście znała miejsce, gdzie będzie mogła dobrze wypocząć.

Chociaż Viden dawno nie zapuszczała się w okolice lasu, dobrze pamiętała drogę. W prawo za chatką staruszki, potem wgłąb lasu, obok wielkiego dębu skręcić w stronę wskazywaną przez najkrótszy korzeń. Po kilku minutach marszu dziewczyna doszła nad mały staw pokryty rzęsą wodną. Usiadła na zapadniętym w wodę konarze, oparła się o pień jednego z drzew i odetchnęła z ulgą. Po raz pierwszy od wielu tygodni mogła odetchnąć nie nękana cudzymi uczuciami. To piękne, przepełnione spokojem miejsce zawdzięczała siostrze. Zabierała ją tutaj jeszcze zanim nauczyła się chodzić, ale kiedy Viden skończyła pięć lat, Kalia jakoś przestała mieć dla niej czas. Czyżby to miało coś wspólnego z tym, że Viden okazała się... magicznym odmieńcem? Nie, to niemożliwe. Chociaż trudno to inaczej wytłumaczyć, ale musiał być jakiś inny powód.

W trakcie tych rozmyślań nagle coś jej przerwało. Wyczuła jakąś aurę emocjonalną. Znowu. Czy nawet w jej sekretnym przybytku spokoju ludzie m u s z ą jej przeszkadzać?! Wściekła na tego kogoś nieznajomego wyjrzała zza krzaków i z zaskoczeniem ujrzała... syna pana A. Esculapa. Najwyraźniej też przyszedł tu żeby się uspokoić. Biła od niego wściekłość, najwyraźniej ktoś z miasta wyśmiewał się z jego rzekomego wilkołactwa. Chłopak podszedł do jednego z drzew i mocno w nie uderzył. Potem jeszcze raz i jeszcze. Z początku Viden myślała, że chłopak w ten sposób rozładowuje złość, ale to co robił coraz bardziej wyglądało na rutynowy trening. Jego dłonie nie pokrywały się krwią, a w jego aurze emocjonalnej nie dało się wyczuć bólu. W miejscu jego dłoni pojawiły się pazury... Viden zakryła sobie usta dłońmi, żeby nie krzyknąć. Cofnęła się, zahaczyła stopą o jakiś kamień i wpadła w krzaki. Chłopak usłyszał szelest i błyskawicznie odwrócił się w jej stronę. Przez nieskończenie długą chwilę patrzyli na siebie, on oddychał ciężko i był coraz bardziej przerażony, a ona gorączkowo zastanawiała się co mu teraz powiedzieć. I czy się na nią nie rzuci. W końcu chłopak rzucił się, ale w kierunku miasta. Viden uchwyciła jeszcze rozpaczliwą myśl o ucieczce z kimś, ale nie miała szans go dogonić. Mimo to biegła, mając nadzieję, że zdąży go jeszcze powstrzymać przed tą ucieczką z kimś... z tego co Viden wiedziała miał tylko siostrę. Młodszą siostrę, a niby gdzie można się ukrywać z siedmioletnim dzieckiem?

Gdy dobiegła do jego domu było już za późno. Drzwi były otwarte na oścież, podobnie jak spiżarka, a na podłodze walała się szkatułka, jakby ktoś w pośpiechu wyciągał z niej oszczędności. Viden przeklęła w duchu bezgraniczną głupotę młodego Esculapa. I wcale nie chodziło o to, że wystraszył się na jej widok, miał pełne prawo obawiać się nieznajomej osoby która odkryła jego sekret. Niby mógł ją kojarzyć z tego wrzasku na placu, ale miał wtedy swoje problemy. Głupota jego ucieczki polegała na tym, że praktycznie wydał nią na siebie wyrok. O ile wcześniej mówienie o jego wilkołactwie mogło uchodzić za bezpodstawne pomówienia, o tyle uciekając potwierdził, że ma coś do ukrycia. Jak tylko odkryją, że go nie ma, roześlą za nim strażników, a jeśli zaangażuje się też Straż Specjalna, będzie wisiał najpóźniej w przyszłym tygodniu. Oczywiście o ile wcześniej nie dopadnie go dzikie zwierzę.

Wracając do domu Viden wciąż rozmyślała o tym co może się stać z Esculapem juniorem i jego siostrą. Gdyby ruszyli w stronę granicy, kryliby się po spichlerzach... Ale nie, do granicy za daleko, a szansa, że jakiś chłop zgodzi się ich przenocować jest bardzo mała...

Kiedy Viden była już blisko domu usłyszała rozmowę strażników;

- Trzy donosy o wiedźmach, psiakrew... a to tylko w tym tygodniu.

- Wyłazi toto ostatnio jak ślimaki po deszczu. Zaraza, nigdy nie mięliśmy tylu interwencji naraz. A premii ni widu, bo wszystko idzie na srebro.

- Nie można tego cholerstwa czymś innym wybijać?

- Nu nie można, ale wpierw musi być co wybijać. Zobaczysz, te ploty o zwilczeniu to bujda. Jak tam przyjdziemy młody Escalp z siostrunią będą tam siedzieć i tylko im kłopotu narobimy. A premii nie ma...

Więcej Viden nie dała rady podsłuchać, ale wiedziała już, że miała rację. I co więcej, że nie tylko młody pół - wilkołak jest poszukiwany, ale i inni. Że są jacyś inni.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • NataliaO 31.05.2015
    Bardzo, bardzo fajne opisy; nie zanudzają, tworzysz ciekawe tło. 5:)
  • Angela 31.05.2015
    Nie ma co komentować, bo rozdział bardzo ciekawy.
    Już jestem ciekawa dalszych losów Viden : ) 5
  • Angela 31.05.2015
    Nie ma co komentować, bo rozdział bardzo ciekawy.
    Już jestem ciekawa dalszych losów Viden : ) 5
  • Andromeda 03.06.2015
    Niezłe daje 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania