Wyznania skrzywdzonych uczennic (prolog)

Ciepły październikowy dzień sprzyjał jesiennym spacerom. Po parku przechadzało się kilka zakochanych par trzymających się za ręce, pani z pieskiem oraz grupa przyjaciół. Wśród krzaczków w oddali znajdowała się stara, dotknięta czasem ławka. W tym zaciszu skryła się młoda dziewczyna. Na pierwszy rzut oka wszystko z nią było w porządku. Jeśli jednak ktoś odważyłby się do niej podejść, to zobaczyłby zapłakaną, kruchą istotę. Dziewczyna miała długie, sięgające do pasa, czarne włosy, które w tym momencie zasłoniły jej twarz. Z błękitnych oczu po raz kolejny poleciały łzy. Dziewczyna pochyliła się do przodu i wzięła trzy głębokie wdechy. Wyciągnęła z prawej kieszeni swojego szarego sweterka chusteczkę i zaczęła wycierać oczy i nos. Wokół czas się nie zatrzymał, wręcz przeciwnie. Nagle zerwał się wiatr. Spacerowicze zaczęli przyśpieszać swe kroki, a słońce, które jeszcze przed chwilą uśmiechało się do ludzi, nagle zmieniło zdanie i zaczęło się chować za chmury. Monika poczuła chłód na plecach. Wiedziała, że jej czas już dobiegł. Powinna wracać do domu i znów przybrać swoją maskę przykładnej córki i uczennicy.

 

Monika

Nie pamiętam, jak udało mi się wrócić do domu. Nałożyłam słuchawki na uszy i włączyłam swoją ulubioną playlistę. Chciałam, choć na chwilę zapomnieć. Zapomnieć, odciąć się od swoich błędów i natrętnych myśli. Tak bardzo chciałam nie czuć bólu… W końcu wsiadłam w nadjeżdżający tramwaj i uśmiechnęłam się do siebie. Nałożyłam kolejną maskę.

Zmęczona całym dniem poszłam do swojego pokoju. Tak bardzo pragnęłam, aby moi rodzice zwrócili na mnie uwagę. Zauważyli to, że się zmieniłam. Nie jestem już taka czysta. Nie potrafię żyć tak jak kiedyś. Zamknęłam oczy i zasnęłam.

 

Pamiętam ten dzień jak dziś. Pogoda była okropna, od rana padał deszcz i nie miał dla nikogo litości. Na zewnątrz panował ciężki nastrój. Każdy gdzieś się śpieszył. Zapewne większość chciała jak najszybciej znaleźć się w bezpiecznym i suchym miejscu. Będąc na Starym Mieście w Gdańsku, postanowiłam schronić się w pobliskiej kawiarni. Miałam ochotę na gorącą czekoladę, która tak bardzo przypominała mi dzieciństwo. Retro Cafe – to właśnie tam spotkałam Zuzę. Siedziała ze znajomymi przy stoliku pod oknem. Jej towarzysze rozmawiali, śmiali się, byli pełni energii. Nawet zbytnio nie zwracali na nią uwagi, gdyż dziewczyna tylko jadła. Nie włączała się do rozmów. Była jakaś inna, nieobecna. Zmęczona trudami życia, chociaż nie miała do tego prawa, bo była na to zbyt młoda. Ale jej pusty wzrok, wyprany z uczuć, mówił wszystko. Wiedziałam, że została skrzywdzona.

 

Zuza

Dlaczego ja? Wciąż zadaję sobie to pytanie. I nie jestem w stanie znaleźć na nie odpowiedzi. Chyba tak już musiało być. Ale mimo wszystko ciężko jest mi się z tym pogodzić. Nawet nie próbuję, bo wiem, że to nie ma sensu. Nic nie ma sensu. Chociaż… Wciąż trwam, nie żyję, tylko trwam.

Nauczyłam się nie czuć. Tak jest po prostu łatwiej. Emocje są złym doradcą. Nie mogę sobie na nie pozwolić. Potrafię tylko działać i nie czuć. Widok kolejnej pogłębiającej się kreski jest tylko działaniem, które stało się moim nałogiem.

 

To tylko wstęp do historii dwóch skrzywdzonych istot, które zdecydowały się przerwać milczenie. Znalazły w sobie odwagę i postanowiły w ten sposób przestrzec innych, ale też dać im nadzieję na to, że pomimo wszystko może być lepiej. Nieważne jak nisko się upadło. Można nadal podnieść się i walczyć o każdy oddech, każdy kolejny dzień i miłość, której tak bardzo im brakowało.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Ocmel 02.02.2021
    Tekst jest za krótki, żeby coś powiedzieć o wydarzeniach, ale ładnie zbudowałaś nastrój. To dobry wstęp do dłuższej historii :)
  • Alicja 02.02.2021
    Dziękuję za komentarz. Tak, to tylko prolog :)
  • TheRebelliousOne 02.02.2021
    Dobrze napisany prolog. Nie za długi, nie za krótki, przekazuje dobrą ilość informacji no i jak zaznaczył Ocmel, buduje dobrze nastrój. Czytając ten wstęp mam flasback'i z serialu "13 powodów", choć mam nadzieję, że Twoje opowiadanie będzie lepsze niż ten Netflixowy potworek :P No zobaczymy. Daję 5 i czytam dalej.

    Pozdrawiam ciepło :)
  • laura123 02.02.2021
    Nieważne- razem.

    Ciekawie się zaczyna. Idę dalej... 5
  • Bajkopisarz 02.02.2021
    Masz za dużo się-jozy. Przejrzyj sobie i pousuwaj gdzie można.
    Nie czyta się tego płynie, za często wstawiasz kropkę tam, gdzie mógłby być przecinek, przez co tekst sprawia wrażenie szarpanego – stop-start-stop.
    W treści nawet nieźle, jakieś zaciekawienie wzbudza i zachęca by zajrzeć do pierwszego rozdziału, zatem rola prologu zostaje spełniona.
  • Pan Buczybór 03.02.2021
    "jesiennym spacerem" - spacerom
    "Retro Cafe to" - po "cafe" myślnik

    Hmmmm, średnie. Ten ostatni akapit w sumie niekoniecznie jest potrzebny. Te zmiany narracji... Nie lubię za bardzo takiego rozwiązania, ale nawet nieźle się tu sprawdziło, choć trzeba uważać - stylizacja językowa to bardzo ważna rzecz w takim wypadku. W zasadzie nie powinno być imion przed poszczególnymi akapitami, no, przynajmniej w późniejszych częściach - postać powinno się poznować po sposobie jej "wypowiedzi", a to już jest niezłym wyzwaniem.
    Tematyka, którą poruszasz może być ciekawa. Nie wygląda to przynajmniej jak jakiś emo romansik o postaciach na skraju emo samobójstwa... Narracyjnie, zgodnie z diagnozą na początku, średnie, ale nie odrzuca - możnaby na przykład wprowadzić nieco dynamizmu w partie pierwszoosobowe, by mocniej odcinały się od ogólnego narratora.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania