Wyznania skrzywdzonych uczennic cz.4

W myślach próbowałam przeanalizować propozycję, którą przed chwilą dostałam. Nie miałam zbyt dużo czasu, aby się zastanowić. Jedyne co mi przyszło do głowy to to, że trener w końcu nie krzyczałby na mnie. Natychmiast poczułam się wyjątkowa, doceniona i w pewnym sensie wyróżniona. Przecież w mojej klasie było wielu uczniów, ale to tylko ja dostałam taką propozycję. Może w końcu mój nauczyciel zaakceptuje mnie.

Monika miała dwie opcje, mogła się zgodzić albo odmówić. Jako trzynastolatka nie wyczuła w tej dziwnej propozycji żadnego niebezpieczeństwa. Potrzebowała tylko spokoju i akceptacji, której tak bardzo jej brakowało. A poza tym została wychowana w duchu posłuszeństwa i uważała, że nie mogłaby odmówić nauczycielowi – wielkiemu autorytetowi, któremu powinna okazywać pomimo wszystko swoją grzeczność.

- W porządku. Zgadzam się – odpowiedziałam.

- Świetnie! W takim razie możesz zacząć od zaraz.

Usiadłam na krzesełku przy biurku. Trener otworzył dziennik mojej klasy oraz książkę, w której znajdowały się tematy do skrupulatnego przepisywania. Dostałam szczegółowe instrukcje. Treść miałam wpisywać w pola, które były przeznaczone dla wychowania fizycznego. Musiałam również numerować lekcje i sprawdzać obecność. Mimo że nigdy tego nie robiłam, to wydawało mi się to dosyć łatwym zajęciem. Na pewno o wiele przyjemniejszym niż gra w siatkówkę i wysłuchiwanie krzyku i obelg. Wzięłam długopis do ręki i zaczęłam swoją pracę. Trener chwilę nade mną postał, zobaczył, że daję sobie radę i poszedł na salę gimnastyczną. Zaległości było rzeczywiście sporo.

Udało mi się zakończyć wpisywanie tematów równo z dzwonkiem. W momencie kiedy zamykałam dziennik, do magazynku wszedł trener. Podziękował mi i powiedział, że jeśli się spisałam, to będę mogła częściej wykonywać to zadanie. Znów poczułam się wyróżniona. Pierwszy raz po półtora miesiąca wyszłam z wuefu szczęśliwa, że nie doznałam upokorzenia.

 

Joanna nadal nie mogła dojść do siebie po śmierci męża. Według niej jej życie straciło sens. Nawet nie próbowała go odnaleźć czy pozbierać się dla najbliższych osób, które jej zostały. Zupełnie zatraciła się w alkoholu i już nawet tego nie ukrywała przed dziećmi. Zuza nie mogąc znieść widoku matki i tego, że każda próba rozmowy kończyła się niepowodzeniem, została zmuszona do pojęcia pewnych kroków. Po pierwsze chciała w jakiś sposób zarobić pieniądze, które były im potrzebne na spłatę raty kredytu i bieżące rachunki. Po drugie musiała zająć się bratem i matką. Chciała im pomóc powrócić do trudnej rzeczywistości, tylko jeszcze nie wiedziała, jak tego dokona.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • LittleDiana 07.02.2021
    Ufff, Dobrze że Monika wyszła z kantorku cało
  • Bajkopisarz 07.02.2021
    No to pająk zaplótł pajęczynkę a mucha wesoło bzyka niczego nieświadoma.
    Zaczynam się przyzwyczajać do tych zmian narracji, daje się z tym żyć.
    Masz stanowczo za dużo zaimków.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania