Wyznania skrzywdzonych uczennic cz.1

Monika

Obudziłam się po trzech godzinach. Przetarłam oczy i usiadłam na miękkim łóżku, które jest dla mnie w tym momencie jedyną ostoją. Chociaż ostatnio nawet sen mi nie pomagał. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas. Dlaczego jestem taka słaba!? Wstałam i podeszłam do szyby. Tylko w nielicznych oknach sąsiedniego bloku paliło się światło. Większość mieszkańców udała się na zasłużony odpoczynek. W mieście życie pracujących ludzi zaczynało się wczesnym rankiem, dlatego też zazwyczaj kładli się spać o przyzwoitej porze. Usiadłam na parapecie i zaczęłam podziwiać gwiazdy. Ten widok tak bardzo mnie uspokajał. Przymknęłam oczy i policzyłam do trzech. Pora było wracać do szarej rzeczywistości.

 

W mieszkaniu panowała kojąca cisza, która pod osłoną nocy pomagała ukryć skrywane tajemnice. Za ścianą rodzice Moniki spali głębokim snem, wiecznie zapracowani. On – wymagający nauczyciel matematyki pracujący w pobliskim liceum. Ona – sumienna pielęgniarka niosąca pomoc potrzebującym w szpitalu imienia Mikołaja Kopernika w Gdańsku. Oboje oddani swojej pracy, która z upływem czasu przerodziła się w pasję. W natłoku obowiązków oraz ambicji nie zwrócili uwagi na to, że ich córka zaczęła się zmieniać. Może na początku symptomy nie były zbyt szczególne. Chociaż z biegiem czasu można sądzić, że byli zbyt ślepi albo nie chcieli wiedzieć, że dzieje się coś złego.

Monika zabrała się za odrabianie lekcji. W szkole szło jej nieźle. Była zaangażowaną siódmoklasistką. Zawsze szanowała rodziców i nie chciała przynieść im wstydu. Wiedziała, że córce nauczyciela nie wypada źle się uczyć czy czegoś nie rozumieć. Nie musiała być najlepsza, ale jej oceny już tak. Czwórka w kategorii pojęciowej rodziców była porażką, dlatego Monika starała się. Nigdy nie zdarzyło się, że nie odrobiła pracy domowej czy była nieprzygotowana do lekcji. Pracowitość to jej drugie imię. Jedyny przedmiot, który sprawiał trudności dziewczynie to wychowanie fizyczne. Lubiła wycieczki rowerowe za miasto czy długie spacery wzdłuż pięknego, a zarazem niebezpiecznego Bałtyku. Ale nie mogła poradzić sobie z grami zespołowymi. Panicznie bała się siatkówki. Nie raz była zmuszana do gry, bo brakowało zawodników i wtedy nie potrafiła odmówić. Dzielnie stała na polu, które jej przydzielono i walczyła ze swoimi słabościami. Nawet może i udałoby jej się pokonać ten lęk. Tylko wszystko zniszczył trener. Dokładnie wszystko. Na początku Monika chciała się nauczyć gry, nawet poczuła chęć zaangażowania. Tylko kiedy za każdym razem popełniała błąd trener strasznie się wściekał i krzyczał na nią. Nawet nie próbował ukryć swojej złości przy innych. Po prostu krzyczał… A ona zamykała się w sobie i z trudem znosiła to upokorzenie. Zastanawiała się, co z nią jest nie tak, gdzie popełniła błąd. A może zrobiła coś nieumyślnie i teraz trener próbuje się zemścić. Każdego dnia myślała nad tym dlaczego on tak na nią krzyczał. Po miesiącu znienawidziła go. Już nawet nie zwracała uwagi na docinki, które padały w jej kierunku. Z zewnątrz nie pokazywała tego, że tak bardzo ją to dotyka i boli. Natomiast w środku rozpadała się na milion kawałków. To właśnie od tego czasu nauczyła się zakładać maski. Na zajęcia przychodziła uśmiechnięta. I nieważne jak dużo przykrych słów usłyszała to i tak uśmiechała się. Wiedziała, że nie ma innego wyjścia. Ale gdyby wtedy przerwała swoją małą tragedię, to może nie doszłoby do czegoś zupełnie innego i jakże okropnego.

 

Powoli moje życie zamieniało się w koszmar. Gorzkie słowa, które padały pod moim adresem, były tylko początkiem tego, co tak naprawdę miało się stać i mnie złamać. Na zawsze.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • laura123 02.02.2021
    Wciągające. Czekam na kolejną część. 5
  • Bajkopisarz 02.02.2021
    Możesz śmiało ograniczyć zaimki, masz ich stanowczo za dużo. Nie ma potrzeby wciąż podkreślać czyje coś jest, wystarczy, by wynikało to z kontekstu.
    Uwaga podobna jak przy prologu, tekst sprawia wrażenie szarpanego, bo za często jest kropka zamiast przecinka.
    Dość odważny koncept ze zmienianiem narratora pierwszoosobowego na trzecioosobowego, nie wiem czy to dobry pomysł, ale zobaczymy.
  • Pan Buczybór 03.02.2021
    "Była zaangażowaną siódmoklasistką" - Dobra. Zdziwiłem się srogo. Po stylizacji językowej miałem wrażenie, że główna bohaterka to licealistka i to z drugiej, trzeciej klasy, a tymczasem... Początek "gimnazjum". Oj, na tym etapie naprawdę się zastanów czy osoba w takim wieku wypowiada się właśnie w taki sposób.
    "tego co" - tego, co

    Przy poprzedniej części napisałem już praktycznie wszystko, co ważne, więc nie będę się powtarzać. Ewentualnie jedna mała uwaga, choć to rzecz naprawdę marginalna - Gdańsk. Fajnie, że umieszczasz akcję w rzeczywistym miejscu. To zawsze plus dla wiarygodności fabuły. Trzeba tylko pilnować, by rzeczywiście to było to konkretne miasto, a nie zlepek nazw. No ale do tego potrzeba opisów "plenerów", a one zapewne się pojawią w następnych częściach...
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania