Z tobą, życie ma sens - Rozdział 14
Rozdział 14
Przekroczyłam właśnie próg drzwi wejściowych do Prymusa. Przejechałam dyskretnie wzrokiem po gościach tu przebywających, w poszukiwaniu wolnego stolika. Gdy takowe miejsce spostrzegłam, ściągnęłam i powiesiłam na wieszak czarną marynarkę. Moimi śladami podążyła Paulina, po czym usiadłyśmy razem.
- To była największa katorga w moim życiu – powiedziała oburzona – wszystko kompletnie wyleciało mi z głowy! Nie wiedziałam jak przystąpić nawet do najprostszych zadań!
- Mi też nie poszło najlepiej – odparłam.
- Gabi, najlepiej? Najlepiej to mi poszło na pierwszym sprawdzianie w pierwszej klasie podstawówki, a ta matura to była jakaś masakra! – prawie krzyczała, zwracając tym samym na nas uwagę wszystkich ludzi.
- Rozumiem cię, bo miałam podobnie. Paulina nie gadajmy o tym. Chcę o tym zapomnieć,ponieważ cały czas zjada mnie stres.
- Dobra. Masz rację. Nie gadamy o tym i nie myślimy. Co będzie to będzie. Może nie zdam matury? Przecież tacy ludzie też żyją na świecie. Pójdę do szkoły policealnej i będę pracować na kasie w Tesco. – dziewczyna powoli popadała w jakiś obłęd. Musiałam to przerwać bo nie miałam ochoty dłużej tego słuchać.
- Paulina! Koniec! – krzyknęłam dosyć głośno i poderwałam się z miejsca.
- Czekaj, czekaj. Gdzie ty idziesz?
- Jeżeli ma ci to minąć, to na pewno nie w tym miejscu. Idziemy – rozkazałam i rzuciłam kurtkę w jej stronę. Dziewczyna wciąż wpatrywała się we mnie otępiało, jakby nie rozumiała o co mi chodzi – Paulina wychodzimy – powiedziałam i pociągnęłam ją w stronę drzwi, rzucając przelotny uśmiech oburzonemu naszymi krzykami kelnerowi.
- A więc dokąd idziemy? – odezwała się w końcu.
- Do baru.
- Do baru? Przecież mogłyśmy zostać tutaj – skwitowała.
- Tutaj nie ma alkoholu – odpowiedziałam z zadziornym uśmieszkiem na twarzy.
Weszłyśmy do pierwszego lepszego baru o nazwie: „U Łukasza”. Zajęłyśmy dwa wolne krzesła, stojące przy blacie. Za barem obsługiwał wysoki brunet. Do jego czarnego podkoszulka przyczepiona była plakietka z napisem: Łukasz. To zapewne właściciel. Gdy zdejmowałam marynarkę, rozglądnęłam się po wnętrzu lokalu. Był urządzony dość skromnie. Z głośników leciała cicho muzyka, ściany pomalowane na szaro, a na nich w równych odstępach zawieszone lampy, które rzucały niewielkie światło. Przy ścianach poustawiane sofy w kolorze czerwonym, a na środku stoliki. Najbardziej spodobał mi się bar. Na szerokich, szklanych półkach wystawione alkohole różnego rodzaju. Między półkami, światła, świecące na czerwono, rzucały blask na bar. Ten kolor świateł świetnie współgrał z meblami. Lokal wydawał się być nowo otwarty bo w środku nie było wielu ludzi. Przy jednym ze stolików siedziała dwójka mężczyzn po czterdziestce, którzy sączyli piwo, a przy drugim stoliku jedna kobieta. Miała może trzydzieści lat i ubrała się tak, jakby swoim wyglądem chciała znaleźć sobie towarzystwo na jedną noc.
Gdy zajęłyśmy swoje miejsca przyjrzałam się kelnerowi. Był przystojny. Miał ciemną karnację, a jego oczy były koloru zielonego. Szczupły, bardzo wysoki, dałabym mu metr dziewięćdziesiąt pięć. Na pewno był starszy od nas. Wyglądał na trzydziestolatka. Spostrzegłam obrączkę na jego palcu, więc był żonaty.
- Co podać? – zapytał i uśmiechnął się do nas.
- Piwo. Dwa razy – rzuciłam krótko i odwzajemniłam uśmiech.
- To będzie na początek – wtrąciła się Paulina – potem coś mocniejszego.
- A tak w ogóle to jesteście pełnoletnie? – zapytał i zaczął nalewać chłodny napój do kufla.
- A na jakie wyglądamy? – Paulina odpowiedziała pytaniem na pytanie, trochę oburzona.
- Tak jesteśmy – rzuciłam szybko i zaczęłam szukać dowodu osobistego w torebce.
- Okej, wierzę wam. Nie musisz szukać. – uśmiechnął się ciepło i podał gotowe zamówienie. Paulina od razu sięgnęła po kufel i zatopiła w nim swoje usta, wypijając na raz pół zawartości naczynia. Siedziałyśmy w ciszy. Chyba żadnej z nas nie chciało się o niczym rozmawiać. W sumie to nie było o czym. Myślę, że naszym zamiarem było się po prostu upić.
- No to teraz ja coś wybiorę. Wódka z sokiem ananasowym. – powiedziała gdy dokończyłyśmy piwo.
- Ale wiesz, że nie możemy, aż tak szaleć. Rodzice by mnie chyba zabili, gdybym wróciła w takim stanie do domu.
- Spoko – powiedziała zdecydowana – będziesz spać dzisiaj u mnie. Moich nie ma w domu. – no to teraz nie miałyśmy się co hamować. Mogłyśmy pić do upadłego. Wyciągnęłam telefon z torebki i napisałam rodzicom SMS-a, że przenocuję u Pauliny.
***
- Jesteście pewne? To już wasz siódmy drink. – zapytał kelner.
- Łukasz! Nie gadaj tylko nam nalej – ledwie wypowiedziałam słowa, które z trudem ułożyłam w logiczne zdanie. Byłam już pijana. Nie tylko ja, bo Paulina też. Nasze organizmy nie były chyba zbyt odporne na alkohol, bo doprowadziłyśmy się do tego stanu, w bardzo krótkim czasie. A w tym krótkim czasie zdążyłyśmy już przejść z Łukaszem na ty.
- A tak w ogóle to mówiłam ci już, że jesteś bardzo przystojny – powiedziała Paulina, po czym wybuchłyśmy śmiechem, który spowodowany był jej nieudolną próbą flirtu. Łukasz tylko się uśmiechnął, zapewne rozbawiony naszym dość szczeniackim zachowaniem.
- Dziewczyno, opanuj się. On jest żonaty – żartowałam, usiłując się nie śmiać, aby moje słowa zabrzmiały poważnie. Niestety nie wyszło mi to, a moja wypowiedź stała się kolejnym powodem naszego śmiechu. Gdy wypiłyśmy drinka Łukasz znowu się wtrącił:
- Już wam nic nie dam. Wyczerpałyście swój limit.
- Ojjjj, no nie bądź taki. Jeszcze może po jednym – powiedziałam, próbując przekupić go słodkimi minkami.
- Nie, niema mowy.
- No przestań, nie robimy nic takiego. Twoja żona nie będzie zazdrosna. – powiedziała Paulina i spowodowała u nas kolejną głupawkę. Jednak kelner był nieugięty i nie wiadomo czemu postanowił zadbać o nasz los.
- To co? Musimy się chyba przenieść do innego baru – zaproponowałam zasmucona, bo świetnie się tu bawiłyśmy. Wybór tego lokalu był idealny. Nie chciałyśmy tańczyć, ani oglądać jak inni tańczą. Chciałyśmy pić i wygłupiać się a to miejsce było do tego stworzone.
- Nigdzie nie idziecie – powiedział i zaczął gdzieś dzwonić. Nie wiadomo czemu posłuchałyśmy go i siedziałyśmy grzecznie, nabijając się chyba z siebie samych. Zastanawiałam się czy on przypadkiem nie dzwoni z telefonu Pauliny, ale nie byłam w stanie tego dostrzec. Poza tym skąd miałby go mieć?
Jakieś dziesięć minut później dalej tu siedziałyśmy. Łukasz chyba postanowił podtrzymywać z nami rozmowę. Wymyślał nowe tematy i rozwijał je.
- Cholera. Nie sądziłem, że jesteście, aż tak zalane. – usłyszałam za plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam Michała, stojącego i gapiącego się na nas.
- O cześć kochanie – Paulina rzuciła się mu na szyje, gdyż ledwie utrzymywała się na nogach – poznaj… Gabi jak on miał na imię? A już wiem! Poznaj Łukasza. To spoko gość – mówiła cały czas chichocząc pod nosem. Ja robiłam to samo. Nic nie mówiłam tylko po prostu się śmiałam.
- Chodź, idziemy – Michał powiedział stanowczo i wziął dziewczynę pod ramię, aby nie upadła. Patrzyłam jak wyprowadza ją z lokalu i gdzieś prowadzi, ale nie wiedziałam gdzie. Nie miałam czasu się nad tym zastanawiać, bo cały czas się śmiałam. Po chwili chłopak wrócił i podszedł do Łukasza.
- Ile mam zapłacić? – zapytał. Kelner coś odpowiedział i Michał podał mu wyznaczoną sumę pieniędzy. – Dzięki za telefon – powiedział. Łukasz tylko kiwnął głową jakby wiedział o co mu chodzi. Widocznie tylko ja byłam niewtajemniczona. Michał zaczął mnie wyprowadzać z lokalu, co trochę mi się nie spodobało, ale nie miałam siły, żeby się wyrywać. Zdążyłam krzyknąć na cały głos „Pa Łukasz” po czym znów zaczęłam się śmiać z własnej głupoty. Po chwili znalazłam się w samochodzie. Obok mnie siedziała, śpiąca Paulina a miejsce kierowcy zajął Michał. Jechaliśmy w nieznanym mi kierunku, a moje powieki zaczęły opadać. Postanowiłam iść w ślady Pauliny i zasnęłam.
***
- Kurrrde jak boli – podniosłam powieki i chwyciłam się za głowę, dając jednocześnie wszystkim tu obecnym do zrozumienia, że to ona jest przyczyną moich jęknięć.
- Proszę – odezwał się męski głos. Nie mogłam go rozpoznać i też niecałkowicie zdawałam sobie sprawę, czy ten ktoś mówi do mnie – woda i coś na kaca – jakiś facet kontynuował swój monolog, chyba domyślając się, że nie bardzo wiem o co mu chodzi. Pomimo iż dalej się na niego nie patrzyłam i dalej nie wiedziałam do kogo mówi, postanowiłam skorzystać z oferowanej pomocy. Skierowałam swój wzrok na chłopaka trzymającego w ręku szklankę wody i dopiero po zmrużeniu oczu dostrzegłam, że to Michał zatroszczył się o mnie i przyniósł najpotrzebniejszą dla mnie w tej chwili rzecz. Po połknięciu tabletki zaczęłam rozglądać się po pokoju i zbierać fakty. Prawdopodobnie byłam u Michała w domu, zważając na to, że siedzi rozwalony wygodnie na fotelu. Nigdy wcześniej u niego nie gościłam, więc nie mogłam sama wywnioskować gdzie się znajduję. Znajdowaliśmy się chyba w salonie, bo ja leżałam na rozłożonej wielkiej sofie, a on na fotelu, który jest w komplecie. Naprzeciwko mnie był telewizor i kominek, co tylko potwierdzało moją tezę.
Michał przyglądał mi się z szerokim uśmiechem na twarzy, tak jakbym go rozśmieszała. Zbagatelizowałam to i postanowiłam skupić się na własnej osobie. Siedziałam w samej bieliźnie otulona kołdrą. Moje ubrania były porozrzucane naokoło kanapy. Nie wiedziałam czemu siedzę u Michała w domu pozbawiona ubrań. Spojrzałam znów na niego, chcąc się czegoś dowiedzieć, ale on cały czas siedział z bananem wymalowanym na twarzy i nic nie mówił. Chciałam sobie coś przypomnieć z wczorajszego wieczoru, ale niewiele utkwiło mi w pamięci. Ostatni obraz, który mój mózg zarejestrował to ja siedząca z Michałem w samochodzie i jadąca w nieznanym kierunku. Tylko, że niestety taka wizja pozostawia po sobie wiele pytań. Po pierwsze czemu przebywałam w towarzystwie Michała sam na sam, po drugie czemu jechałam z nim do nieznanego mi celu, a po trzecie co ja robię rozebrana w jego domu?!
- Michał, czy my…? – zapytałam, chcąc wyjaśnić zaistniałą sytuacje, ale nie bardzo mi to mogło przejść przez gardło. Chłopak domyślając się o co mi chodzi wybuchnął śmiechem. Nie rozumiałam co jest w tym tak zabawnego, bo dalej nic się nie wyjaśniło. Kiedy skończył się już nabijać, postanowił udzielić mi w końcu odpowiedzi:
- Nie Gabi. Jesteś w dużym błędzie, myśląc w ten sposób. – odparł, przybierając już trochę poważniejszy wyraz twarzy. Jego słowa były dość jasne i powinny mi one chyba wystarczyć w zrozumieniu tego, że nic między nami nie było. Jednak biorąc pod uwagę to, że siedzę w samej bieliźnie u niego w domu, coś mi tu dalej nie pasowało.
Michał znowu zaczął się śmiać, widząc jak wciąż niepewnie rozglądam się wokół siebie. Ciekawe co go tak bawiło? Moja dezorientacja, zaniepokojony wyraz twarzy? W tej chwili to wszystko wydawało mi się czymś nie do zrozumienia. Naszą uwagę zwróciła jakaś osoba wchodząca do pokoju. Odwróciłam głowę w stronę drzwi i zamarłam. Do pokoju właśnie weszła moja przyjaciółka. Odruchowo jeszcze bardziej otuliłam się kołdrą, żeby ukryć przed nią to, że znajduję się w bieliźnie. Moje działania i tak okazały się bez sensu, dziewczyna musiała już to zauważyć, bo stanęła w miejscu i bacznie przyglądała się naszej dwójce.
- Paulina, to nie tak jak myślisz – odezwałam się pierwsza, próbując załagodzić jej ewentualny wybuch złości – nic między nami nie było – kontynuowałam, uznając to co powiedział Michał za prawdziwe. Byłam zestresowana, nie wiedziałam, co to wszystko ma znaczyć. Ja u Michała w domu. W bieliźnie. Paulina nas przyłapała. Michał ma na wszystko wyrąbane i niczym się nie przejmuje.
Dziewczyna wciąż stała w miejscu i nic nie mówiła. Jej wyraz twarzy nie ukrywał żadnych emocji, nic nie dało się z niego wyczytać. Jednak kąciki jej ust po chwili, lekko uniosły się w górę. Miałam wrażenie, że przekazała sobie z Michałem informację wzrokową, po czym obydwoje wybuchli śmiechem.
- Czy wy jesteście normalni?! – nie wytrzymałam i w końcu to ja wybuchłam.
- Gabi ty na serio nic nie pamiętasz? – odezwała się dziewczyna, gdy opanowała swój śmiech.
- A co powinnam pamiętać?
- To może ja to wyjaśnię. Wczoraj opiłyście się w jakimś barze i nie kto inny jak ja, przybył wam z pomocą, a następnie przywiózł do mnie do domu. – kiedy skończył swój monolog, zaczęłam powoli i starannie analizować to co powiedział. W pierwszym momencie nie miałam pojęcia o czym on mówi, lecz po chwili przypomniałam sobie kilka znaczących faktów w tej historii. Mój mózg pozwolił mi odtworzyć film z wczorajszego wieczoru i wszystko stało się dla mnie jasne. Kiedy zrozumiałam dlaczego wszyscy od rana się ze mnie nabijali, sama zaczęłam to robić. Po raz któryś od wczoraj wieczór śmiałam się z własnej głupoty i z tego jak śmiesznie i żałośnie zarazem wyglądałam jeszcze przed chwilą.
- Jesteście okropni – powiedziałam wciąż się uśmiechając – wiedzieliście, że nic nie pamiętam a wciąż się śmialiście.
- Miło było się trochę z tobą podrażnić – powiedział chłopak i ukazał szereg białych zębów.
- Dobra, już nieważne. Powiedz mi tylko skąd znałeś tego kelnera? – zapytałam, przypominając sobie wczorajszą, niewyjaśnioną ich rozmowę.
- Tego z baru? Nie znałem go.
- To co miały znaczyć słowa „Dzięki za telefon” – zacytowałam jego wypowiedź.
- A no właśnie, dzięki, że mi przypomniałaś. Otóż moje drogie dziewczynki, wczoraj byłyście tak zalane, że nawet nie zauważyłyście jak obcy gościu grzebie w waszych torebkach i wyciąga z nich telefon. Na szczęście facet okazał się uczciwy i wziął go tylko po to, żeby zadzwonić po posiłki, czyli mnie. – chłopak mówił, a na twarzy Pauliny pojawił się rumieniec. Widocznie wstydziła się przed swoim chłopakiem tego, co zrobiła.
- Ojjj Michaś, tobie nigdy się to nie zdarzyło? – zapytała po chwili.
- Żeby doprowadzić się do aż takiego stopnia? Nie, nie zdarzyło mi się. – odpowiedział z pewnością w głosie.
- Musiałyśmy trochę odreagować ostatnie wydarzenia. A poza tym, jeszcze jedno pytanie – powiedziałam, próbując odciągnąć rozmowę na trochę inny tor – czemu ja jestem w bieliźnie?
- Tak dobre pytanie, sam jestem tego ciekawy, bo ja odstawiłem cię w ubraniu.
- To ja chyba wiem. Po prostu sama się rozebrałaś. Pewnie myślałaś, że jesteś u siebie i około siódmej rano zaczęłaś się rozbierać. – gdy dziewczyna skończyła mówić, tym razem to ja się zawstydziłam. Jak mogłam rozebrać się u chłopaka mojej najlepszej przyjaciółki.
- Dobra ja już nie chcę znać więcej szczegółów z tej nocy. Idę się ubierać i uciekam do domu.
- Nie chcesz zostać na śniadaniu? – wtrącił się Michał.
- Nie dzięki. Wolałabym już wrócić do domu, a poza tym pewnie chcielibyście sobie porozmawiać – powiedziałam i wstałam z łóżka ciągle otulona kołdrą, a następnie podążyłam do łazienki, którą musiałam najpierw odnaleźć. Szybko ubrałam się i lekko odświeżyłam. Prawie niesłyszalnie wydostałam się z łazienki i ubrałam buty. Zaglądnęłam do pokoju, w którym nocowałam. Paulina siedziała bokiem na kolanach Michała i składała na jego ustach mokre pocałunki.
- To ja już idę, pa.
- Pa – odpowiedziała dziewczyna krótko, po czym znów wróciła do przerwanej czynności. Pewnie była zbytnio zajęta, żeby przejąć się moim odejściem, ale w tej sytuacji była w pełni usprawiedliwiona. Widocznie Michał musiał jej już przebaczyć.
Po wyjściu z budynku skierowałam się na przystanek autobusowy. Nie bardzo wiedziałam gdzie znajduje się dom Michała, ale już po chwili zorientowałam się, że znam tę okolicę. Po pięciu minutach nadjechał autobus, a już po dwudziestu przekręcałam kluczyk w drzwiach wejściowych mojego domu. Chciałam wślizgnąć się bezszelestnie, żeby uniknąć rozmowy z rodzicami, bo jedyne o czym teraz marzyłam to orzeźwiający prysznic i sen. Ściągnęłam w przedpokoju buty i już chciałam przemknąć się po cichu do pokoju jednak usłyszałam rozmowę dochodzącą z salonu. Zatrzymałam się przed wejściem do tego pomieszczenia i próbowałam coś podsłuchać i zobaczyć. Mama opierała się o ramię taty, a ten otulał ją swoimi ramionami i głaskał po głowie. Widziałam, że po jej policzkach spływają jednostajnie łzy, a wyraz twarzy ojca ukazywał same negatywne emocje. Żal, smutek przygnębienie, niepokój. Nie wiedziałam co mam zrobić. Nie wiedziałam co się dzieje, dlaczego mama płacze?
- Wiesz, że będziemy musieli jej w końcu powiedzieć – powiedział tata po chwili i jeszcze mocniej przytulił mamę, próbując dodać jej otuchy.
--------------------------------------------------------------------------------------
No w końcu jestem. Wiem, że miałam regularnie dodawać rozdziały, ale nie zawsze mam czas i chęci. Zapewne następny pojawi się dopiero po świętach, chyba że uda mi się znaleźć trochę czasu. Ten rozdział zakończony trochę jakąś niewiadomą, wszystko wyjaśni się w następnym :D proszę o komentarze :D
Komentarze (10)
,,W sumie to nie było o czy." - czym
,,Łukasz tylko się uśmiechną" - uśmiechnął
,, niestety taka wizja pozostawia po sobie wiele pytać" - pytań
Co do rozdziału: brakowało sporo przecinków. Moją ulubioną postacią jest Michał. Rozdział bardzo fajny, podobał mi się. Bardzo fajne zakończenie, bo nie wiadomo, o co chodzi. Ta akcja z Gabą w bieliźnie była śmieszna, chyba najbardziej mi się podobała. 5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania