Poprzednie częściŻycie z Końmi - Rozdział III.

Życie z końmi- rozdział V. cz.1

W końcu nadeszła niedziela. Pojechaliśmy z rodzicami po konia- szkoda tylko, że bez Roksany. Pogoda na dworze nie była zbyt piękna. Padało i wiało. Ja sama nie miałam również najlepszego humoru, ale kiedy dostałam SMS-a od razu mi się polepszył. Dostałam SMS-a od Adriana ( mojego chłopaka). Treść SMS-a brzmiała tak : " MiMi masz dziś czas? Spotkajmy się proszę <3 ". Jego słowa zawsze w pełni do mnie docierały. Musiałam mu odpisać przykrą wiadomość , a potem nasz dialog zaczął się ciągnąć :

- Niestety nie mogę :/ ... Właśnie jedziemy po konia potem cały dzień zapoznawczy- jak się pogoda poprawi- z innymi końmi, jeszcze muszę się zająć stajnią, a na wieczór rodzice wyjeżdżają do Roksany i pilnuje młodego. Przepraszam Cię kochanie <3;(.

- Ej no odmówisz mi wieczoru? Przecież nic złego nie robimy :*

- Hah ;* niby nie, ale mam młodego na głowie.

- To nwm... xD zadzwonię do Ciebie później paa <3. Kocham cię.

- Ja cb tż :*.

Było mi bardzo smutno z tego powodu, ale przejęłam się trochę sprawą konia. Nareszcie dojechaliśmy do schroniska. Nie przepadałam za tym miejscem, ale cieszyłam się, że mogę dać, chociaż jednemu koniu dom i szczęście. Rodzice wysiedli z auta jako pierwsi. Ja założyłam kaptur na głowę i odpięłam Igora z fotelika. Wyszliśmy we dwóch z auta i pobiegliśmy pod dach z powodu ulewy. Weszliśmy do środka stajni pod, którą stałam z Igorkiem. Trzymałam go za rączkę ,bo się bał. Patrzyłam na konie. Jeden jedyny przykuł moją uwagę. Na samym końcu w ciemnym boksie stała klacz imieniem Euforia. Pasowało do niej to imię. Co chwile wierzgała. Była ona prześliczną karą klaczą z czarną grzywą i ogonem. Miła jakoś 155 cm wzrostu jak na oko. Na tabliczce przy jej boksie pisało, że miała ciężką przeszłość. Była bita, poniewierana itp. Chciałam dać jej nowe życie. Były dwa problemy na tabliczce pisało również, że za równy tydzień idzie do rzeźni, a druga sprawa rodzice jej nie wezmą. Wymaga dużo pracy. Z drugiej strony rodzice jeszcze od razu nie zaczną jeździć zdążyła bym ją ułożyć. W między czasie mam mogła by jeździć na Zosi lub na Drachmie. Tata też będzie się zapoznawał z Barokiem przez pewien czas. Podeszłam do pięknej klaczy. Euforia musiała wyczuć moje dobre intencje. Powoli przełożyłam palce przez kraty i delikatnie pogłaskałam ją po pysku. Ta z wielką ulgą wypuściła z siebie powietrze i jakby uległa. Koń, który przed chwilą wierzgał niemiłosiernie teraz stoi spokojnie jak zaklęty. Gdy weszła pani prowadząca to schronisko oczom nie wierzyła. Podeszła do mnie bardzo powoli wraz z rodzicami. Czułam, że pomiędzy mną a Euforią nawiązała się więź. Pani od schroniska opowiedziała rodzicom dokładniej o jej historii. Rodzice powiedzieli, ze szukają innego konia , ale wiedzieli doskonale, że nie odpuszczę Euforii.

 

C.D.N

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • NataliaO 05.06.2015
    jak miło znów czytać tą historię. Euforia fajne imie i ładnie opisane wydarzenie ; 5:)
  • Pisarka ^.^ 05.06.2015
    Dziękuje kochana
  • Neli 06.06.2015
    Całkiem ładne opowiadanie, jednak średnio mnie przyciąga. Mało się w nim dzieje
  • Pisarka ^.^ 06.06.2015
    Neli - Dziękuję ci bardzo. W drugiej części dzieje się trochę więcej ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania