Poprzednie częściŻycie z Końmi - Rozdział III.

Życie z Końmi - Rozdział VI

Dzień zaczął się w miarę fajnie :). Obudziłam się o 07:00, bo po wczorajszych zdarzeniach nie miałam siły wstać wcześniej. Nadal nie zdawałam sobie sprawy, że w stajni stoi Euforia boks dalej niż Drachma. Ogarnęłam się, zjadłam śniadanie, przebrałam się w ciuchy robocze i wyszłam do koni.

W drzwiach stajni mile powitała mnie Zocha. Pogłaskałam ją na przywitanie potem podeszłam do Drachmy, Andberga, Księżnej, Baroka i Euforii. Klacz cieple zarżała na mój widok co mnie bardzo ucieszyło. Drachma zaczęła nerwowo walić nogą w drzwi.

-No już spokojnie.- zaśmiałam się i podeszłam do Drachmy.- Nie bądź taka zazdrosna. Nadal będę miała do ciebie czas.

Przytuliłam się do Drachmy a ona odwzajemniła uścisk.

Poszłam do paszarni aby przygotować śniadanie. Naszykowałam połowę wiadra zmielonego owsa i dwanaście marchew. Marchewki konie zawsze dostawały po owsie, ale to już było zadanie Igora.

Przypomniało mi się o Igorze. Poszłam do domu żeby zobaczyć czy wstał. Wchodząc do kuchni słyszałam już wołanie:

-Mimi?- spytał Igor.- Czy to ty?

-Tak wstań z łóżka i chodź do kuchni.

Po chwili brzdąc stał już przy mnie i wybierał co mu położyć na chleb. Padło na szynkę. Ogarnęłam pokój Igora i samego jego a potem poszliśmy już razem do koni.

Idąc do stajni zgarnęłam jeszcze wiadro z marchewkami. Igor był już w boksie Andberga. Głaskał i mówił coś do niego a Kary - przezwisko kucyka- pokazywał na coś głową. Mogłam się domyślić, że chodziło mu o wodzę.

Igor też to zauważył, ale wyszedł z boksu kucyka i zamknął drzwi. Rozdał marchewki koniom i każdego musiał oczywiście wygłaskać. Potem wypuściliśmy całe towarzystwo na wybieg. Konie zaczęły brykać, ścigać i bawić się. Popatrzyłam na to zdarzenie chwile z Igorem a potem poszliśmy sprzątać stajnię.

Igor latał z pajęczynką po stajni i wycierał pajęczyny a ja sprzątałam obornik. Następnie razem zamietliśmy stajnię i pograbiliśmy przed. Wymieniliśmy wodę w wiadrach w stajni i na wybiegu a potem ogarnęliśmy paszarnię. Igor naprawdę bardzo lubił mi pomagać w stajni i wszystko robił dobrze. Na sprzątaniu zleciały nam trzy godziny. Usiadłam chwilę z Igorem na ławce na wybiegu i porozmawiałam z nim o dzisiejszych zajęciach:

-To jak?- zaczęłam rozmowę- Chcesz dziś poćwiczyć pół- siad, jazda na oklep czy galop?

-A dasz radę zrobić dwie jazdy?- spytał Igor z tym swoim słodkim uśmiechem.

-No a jak chcesz?

-No to tak pierwszą byś mi zrobiła, że chwile poćwiczę pół- siad a potem pogalopuje.- odpowiedział mi Igor.- A drugą zrobisz mi pod wieczór na oklep, co?

- Masz wszystko rozplanowane- zaśmiałam się- Pierwszą ci zrobię teraz, a drugą zrobimy około 18, dobra?

-No spoko.

-Ok. zwołujemy konie do stajni.- zagwizdałam i otworzyłam ogrodzenie.

Zocha jak burza pierwsza popędziła do boksu, za nią Drachma galopem i na końcu Andberg cwałem, tak że prześcignął Siwkę. Zaciekawiona Euforia ruszyła za nimi kłusem ale nie wiedziała co robić. Poszłam na chwilę z Igorem do stajni aby pozamykać te konie a następnie wzięliśmy uwiązy i poszliśmy po pozostałam dwójkę. Księżna grzecznie szła z Igorem a Barok stawiał opory, ponieważ chciał zostać na pastwisku.

Igor wparował już do bosku Karego, aby go czyścic a ja rozmyślałam kogo najpierw wziąć do pracy.

-"Euforia wymaga dużo pracy, ale nikt na razie nie będzie na niej jeździł. Z Księżną pójdzie łatwo, bo jest to koń spokojny i ułożony. U niej tylko ponowne przyzwyczajenie do siodła i jeźdźca. Najwyraźniej zostaje mi Barok. Wymaga ona w miarę dużo pracy. Zaczniemy od chodzenia na uwiązie i nawiązywania więzi z człowiekiem."

Igor był gotowy. Popędził tylko go siodłać i ubrać kask. Po chwili nawet nie zdałam sobie z tego sprawy, że siedział na końskim grzbiecie.

Pojechaliśmy na plac. Najpierw zrobiliśmy rozgrzewkę. Igor przechodził przez drążki,robił sobie różne ćwiczenia, ćwiczył łydkę- sterowanie koniem za pomocą łydki- a potem już sam trochę kłusował i pilnował aby Andberg " nie gasł" w kłusie. Następnie Igor ćwiczył pół- siad w kłusie. Zrobił z pięć kółek idealnie w pół- siadze i kółko w pełnym siadzie i jeszcze dwa kółka anglezował. Gdy chłopaki chwilę odsapnęli stwierdziłam, że pora na galop. Wzięłam lonżę, która była bardzo długa. Miała 60 metrów. Przypięłam ją do wędziła a następnie zaczęłam tłumaczyć Igorowi:

- Do zagalopowania tak jak do kłusu. Różnica jest taka, że mocno siadasz w siodło w kłusie i dodajesz oby dwie łydki. Wtedy koń już odruchowo zaczyna galopować. Andberg może ci brykać więc złap się paska. Na początku galopuj w pełnym siadzie, a kiedy poczujesz się na siłach przejdź do pół- siadu. Będę wam robić przerwy i już będziesz sam dodawał łydkę a ja tylko będę was miała na oku. Teraz będziesz sam już skręcał na zakrętach. Postawa wiesz: proste plecy, patrzysz sie ciągle przed konia i pięta w dół, palce do konia.

-Ok rozumiem teraz też będę sam próbował. - odpowiedział podekscytowany brzdąc.

Igor nakierował kucyka na ścieżkę i ruszył kłusem. Po chwili usiadł mocno w siodło tak jak mu tłumaczyłam, złapał się paska i docisnął mocno łydkę. Andberg ruszył galopem. Igor idealnie galopował w pełnym siadzie. Na zakrętach bardzo dobrze wyrabiał i aż miło było patrzeć. Widać było, że pracował z łydką co mnie bardzo cieszyło. Po dwóch okrążeniach zahamował Karego i krzyknął do mnie:

- I jak?

-Idealnie teraz sam dodajesz łydkę i robisz dwa kółka w pół- siadzie!- odkrzyknęłam.

-Dobra!

Igor ponownie sam zagalopował, ale nadał trzymał się paska. Przeszedł w pół- siad i znowu bardzo dobrze mu szło. Elegancko opierał się na nogach a nie na rękach. Tutaj też pracował łydką i szło mu pięknie. Z Andberga też byłam zadowolona, bo nie szalał a ze mną zawsze były bryki. Najwyraźniej kochał Igora tak jak on jego. Po dwóch okrążeniach znowu przeszedł do kłusa i zapytał :

- I jak mi poszło?

-Idealnie! Teraz zrobię zmianę kierunku!- odkrzyknęłam i podeszłam do kucyka. Haczyk od lonży zapięłam na drugą stronę wędzidła i wytłumaczyłam Igorowi co teraz ma robić.- Pięknie ci idzie w galopie. Pełen i pół- sad bardzo ładnie. Noga jeszcze ci trochę lata, ale już spokojnie zaczniemy sami galopować a po jakiś 5 jadach wyjedziemy w teren. Teraz już będziesz galopował bez paska zrobimy trzy kółka. Pierwsze w pełnym siadzie, drugie i trzecie w pół, bo tak jest naprawdę wygodniej. Łapiesz się grzywy, ale tylko w pół- siadzie, bo będzie ci łatwiej. Dobra już sam a potem robimy przerwę chwilę postępujesz, odpinam wam lonżę i galopujecie sami.

-Super!- uśmiechnął się do mnie Igor

No i Igor ponownie zagalopował. Galopował już bez paska i szło mu bardzo ładnie. Tak jak się umawialiśmy kółko w pełnym siadzie i dwa kółka w pół - siadzie. Igor słuchał moich poleceń i sam czuł, że Idzie mu coraz lepiej. Po trzecim kółku odpięłam już lonżę i przypomniałam Igorowi co teraz.

- Teraz ostatnie dwa kółka galopu w pół- siadzie i potem kółko w stępie i schodzimy.

Igor ruszył już na ścieżkę i najpierw za kłusował i na zakręcie zagalopował. Bardzo mnie to zdziwiło, bo ja nie uczyłam jeszcze nikogo ruszać galopem na zakręcie! Jedynie kto to umiał to ja... a no właśnie JA! Musiał podpatrzeć jak uczyłam Andberga. Super mu to wyszło. Byłam bardzo zadowolona, że na pierwszej jeździe galopował już sam! No i skończyliśmy jazdę. Igor był strasznie zadowolony z kucyka i podejrzewam, że z siebie też. Wiedziałam, że cieszył się również, że będzie miał jeszcze drugą jazdę :)!

Igor zsiadł z kucyka, rozsiodłał go, rozczyścił i wycałował. Czułam, że po tej jeździe będzie głodny i się prześpi. Poszłam z nim do domu zrobiłam mu kanapkę i przyniosłam koc do salonu a potem sama poświeciłam czas Adrianowi - mojemu chłopakowi- poprzez rozmowę.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania