Poprzednie częściAtrybut #1

Atrybut #2

Arthur wyszedł ze szkoły kilka minut po dzwonku. Był jeszcze w bibliotece, by pożyczyć nową lekturę. Tuż przed wyjściem natknął się na swoją siostrę. Coś się jednak nie zgadzało.

– Marie, dokąd idziesz? – wychodziła ze szkoły wcześniej. Chodzili do jednej klasy i chłopak był święcie przekonany, że jego siostra pójdzie prosto do domu. Nie miała w zwyczaju włóczyć się po mieście. Dziewczyna zachichotała. Stanęła naprzeciw niego.

– Nie jestem Marie.

– Wybacz – odpowiedział zmieszany. – Wyglądasz dokładnie jak moja siostra. – Wyciągnął rękę. – Jestem Arthur.

– Susan – dziewczyna podniosła oczy i spojrzała mu w twarz. Naraz wydała się mu bardzo piękna. Błyszczące oczy, długie brązowe włosy. Nigdy nie zastanawiał się, czy jego siostra jest ładna. Ona po prostu była jego siostrą. Nikim więcej. Ale ta dziewczyna…

Arthur przyłapał się na tym, że gapi się na nią z otwartymi ustami. Przywołał się zaraz do porządku. Nie lubił się wygłupiać, szczególnie przed obcymi dziewczynami.

– Przepraszam jestem umówiony, muszę uciekać – to była tylko pośpiesznie wymyślona wymówka. Nie miał nic zaplanowane, chciał tylko przerwać niefortunny zbieg okoliczności. Pomachał jej na pożegnanie i szybko odbiegł w stronę domu. Zatrzymał się dopiero nad Sekwaną. Wyciągnął telefon, żeby powiedzieć mamie, że wróci później. Jednak na ekranie wyświetlał się komunikat: „Odebrano jedną wiadomość”. Odblokował komórkę i otworzył wiadomość. „Gdybyś czegoś potrzebował to dzwoń. Susan”. „Skąd ona miała mój numer?” pomyślał Arthur. Postanowił czym prędzej wrócić do domu i obgadać całą sprawę z Marie.

***

– Siostra? – zapytał, otwierając drzwi. Były zamknięte tylko na górny zamek, co mogło sugerować, że ktoś jest w środku. Mylił się. Dom był pusty. To, że nie zastał rodziców, nie było niczym dziwnym. Kończyli pracę później i rzadko kiedy przychodzili do domu przed nimi. Dziwniejsze było to, że Marie także w domu nie było. Ona przecież cały swój czas spędzała w domu. Zamykając drzwi, zobaczył przyczepioną do nich kartkę z odręcznym napisem „O mnie się nie martw”. To było pismo siostry, ale jakieś nietypowe. Jakby drżała jej ręka. Czyżby pisała pod przymusem?

Przeszukał dom. Nigdzie żywej duszy. Pokój Marie był zamknięty na cztery spusty. Zawsze zamykała pokój, żeby pilnować swoich sekretów. Nie wiedziała jednak, że Arthur wyrobił sobie dodatkowy klucz do zamka. Otworzył drzwi i stanął w pokoju swojej siostry. Nie pamiętał, kiedy ostatnio tu był. Zawsze rozmawiali w salonie, albo jego pokoju. To pomieszczenie było zamknięte dla wszystkich.

Wewnątrz było ciemno. Wszystkie zasłony były zaciągnięte, żeby dopuszczać jak najmniej światła. Odsłonił okna, by rozproszyć mrok. Z cienia wyłoniły się białe meble. Na wszystkich półkach widniała warstewka kurzu. Od razu zebrało mu się na kichanie. Szafy zajęte były przez książki, starannie ułożone podręczniki i jakieś bibeloty. Większość szuflad także była zamknięta na klucz. Udało mu się otworzyć tylko dwie. W pierwszej znalazł ubrania, natomiast w drugiej, znajdującej się w biurku, spomiędzy długopisów wygrzebał mały srebrny łańcuszek. Na łańcuszku zawieszony był wisiorek w kształcie kropli. Chłopak nie pamiętał, żeby siostra kiedykolwiek go nosiła. Wiedział za to, że należy do jego babci. Tam trzeba szukać odpowiedzi.

***

Następne częściAtrybut #3 Atrybut #4 Atrybut #5

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • appaK 02.10.2016
    neat
  • candy 05.10.2016
    Siostra? – zapytał (przecinek) otwierając drzwi. + na początku myślnik :)
    Zamykając drzwi (przecinek) zobaczył

    O proszę, coraz ciekawiej. Najpierw nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale tutaj wprowadzasz tajemnicę i tym samym muszę iść czytać dalej. Ładnie komponujesz zdania :-)
  • KarolWes 05.10.2016
    Dzięki bardzo za komentarz i ocenę.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania