Atrybut #9 - epilog
Arthur siedział sam w pokoju. Marie poszła gdzieś z Jonathanem, rodzice byli jeszcze w pracy. Wszystko wróciło do normy. Domy były wysprzątane, ze zdjęć zniknęła Susan. Obraz przepowiadający śmierć istniał nadal, taki sam jak wcześniej. Był jedynym, cichym świadkiem całego zdarzenia. Magiczny ptak zamieszkał u babci w klatce na biurku. Tej samej, z której wcześniej uwolnił go Arthur. Gargulec, zmniejszony do bardzo małych rozmiarów stał w jego pokoju na półce. Nikt obcy nie zwracał na niego uwagi.
Zarówno jego jak i siostry wizja świata ogarniętego złem się sprawdziła. On otrzymał potężne moce, ona była uwięziona i czekała na ratunek. Czasem nie dzieje się najlepiej, gdy zaczynają się spełniać młodzieńcze marzenia. Cały czas w uszach chłopaka brzmiał słowa babci: „Największa moc drzemie w waszych sercach”. Na biurku przed nim leżała kartka z wierszem napisanym przed chwilą.
Każdy ma kogoś dla siebie
Czy wróbli na płocie para
Chłopak z dziewczyną za rękę
Idący do skraju świata
Tylko ja sam wiersze składam
Bo do niej odezwać się nie umiem
Miłości okazać.
– Nie martw się. Jestem przecież przy tobie – usłyszał cichy szept tuż nad uchem. Oderwał oczy od tekstu i podniósł głowę. Jego wzrok padł na niebieskawe oczy Susan. Poczuł jak wiele dla niego znaczyła. Jak bliska mu była. Dziewczyna delikatnie wtuliła się w jego ramię przebiegając wzrokiem po wierszu. Chłopak złapał ją za rękę. Podniósł się z krzesła i przytulił dziewczynę. Delikatnie musnął jej policzek w pierwszym pocałunku. Razem przeżyli bardzo mało, a jednocześnie tak wiele. Znali się od kilku tygodni, ale już zdążyli sobie uratować życie. Byli sobie bardzo bliscy. Trzymając się za ręce wyszli z domu na miasto. Poszli by być razem. By jeszcze raz przypomnieć sobie noc nad katedrą. Bo największa moc pochodzi z serca.
Poznań, wrzesień 2016.
[siostrze]
Komentarze (8)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania