Poprzednie częściAtrybut #1

Atrybut #3

Wszystkie okna w domu babci były zasłonięte. Nikt nie odpowiadał na pukanie do drzwi. Dzwonić telefonem nie było sensu, bo wiedział, że babcia i tak nie odbierze. Wybrał zatem numer mamy. Może od niej czegoś się dowie. „Po sygnale nagraj wiadomość”. Mama zawsze odbierała telefon. W jej biurze nic w tym nie przeszkadzało. Może rozmawiała z kimś innym? Postanowił poczekać i zadzwonić później.

Kierując się już na stację, zobaczył, że jedno okno na parterze było otwarte. Arthur rozejrzał się i, upewniwszy się, że nikt nie patrzy podbiegł i przeskoczył framugę jednym susem. Wylądował w ciemnym pomieszczeniu. To była jedyna odsłonięta zasłona. W pokoju unosiły się kłęby kurzu. To było niemożliwe, by człowiek żył w takim bałaganie. Coś się działo w całym Paryżu, to było pewne. Pytanie tylko, co?

Przeszedł przez pokój, co chwila kichając. Otworzył drzwi i wyszedł do przedpokoju. Był tak samo, a może nawet bardziej, zakurzony. Cały dom wyglądał, jakby dawno nikt w nim nie mieszkał. W pomieszczeniu ściany obwieszone były zdjęciami. Pamiętał je, ale były jakieś inne. Podszedł do jednego z nich. Była to fotografia z jednych urodzin jego i Marie. Zdjął ramkę ze ściany, starł warstewkę kurzu i otworzył usta ze zdumienia. Obrazek wypadł mu z drżących rąk i zbił się. Arthur kucnął i wyciągnął zdjęcie. Między nim a Marie, trochę z tyłu stała jeszcze jedna osoba: Susan.

Chłopak był pewien, że dziewczynę poznał dopiero dziś. Ona nie mogła być na tym zdjęciu. Schował obrazek do kieszeni. Przeszedł cały korytarz wzdłuż, dokładnie oglądając wszystkie fotografie. Na tych, na których było rodzeństwo, była i Susan. Gdy doszedł do końca pokoju, zobaczył ostatni z obrazów, ukryty pod schodami na piętro. Widział go pierwszy raz. Szary i ciemny, wyglądał na bardzo stary. Była na nim babcia, z tyłu on i Marie, a na kolanach babci siedział ptak. Niewielki, niebieski ptak z bardzo długim ogonem.

Chłopak stał przed obrazem kilka minut. Nie znał tego dzieła. Ten ptak był bardzo dziwny. Tak samo jak kompozycja. Babcia siedziała na ozdobnym krześle z drewna, lekko bokiem. Oni znajdowali się bo jej prawej stronie tak, że siedziała do nich tyłem. W tle widniało sklepienie, podobne to tego w katedrze. Ciemnobeżowe, sprawiające wrażenie ciężkiego i przytłaczającego. Wydawało mu się, że coś jest napisane na obrazie. Podszedł bliżej i przetarł fragment. „Zwyciężę” głosił napis. Nad nim namalowany był mężczyzna w długim płaszczu z mieczem w ręku. Obok niego był drugi napis: „11 kwietnia pożegnamy się, Arthurze. Na wieki”

Gdy odczytał napis cofnął się przerażony o kilka kroków. I wtedy ujrzał jeszcze jeden szczegół, który umknął jego uwadze. Za jego wizerunkiem stała zakapturzona postać z kosą. Śmierć. Poczuł na plecach lodowate ciarki. Wszystko co było na obrazie informowało go, że zginie jedenastego kwietnia. Usłyszał bicie zegara. Odruchowo spojrzał na swój zegarek i zamarł. Datownik wskazywał 11 kwietnia.

Następne częściAtrybut #4 Atrybut #5 Atrybut #6

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • candy 05.10.2016
    Wybrał zatem numer mamy. Może od niej czegoś się dowiem. - tu mi coś nie pasuje, a tym czymś jest osoba. To drugie zdanie było myślą bohatera? Jeśli tak, ujmij to w cudzysłowie.
    Pytanie tylko (przecinek) co?
    Przeszedł przez pokój (przecinek) co chwila kichając
    I wtedy ujrzał jeszcze jeden szczegół, który umknął mojej uwadze. - "mojej"? Chyba jego :D

    No, teraz to dopiero mnie zaciekawiłeś. 5 i idę dalej.
  • KarolWes 05.10.2016
    Znaczna większość błędów pojawia się głównie przez moje roztrzepanie. Ale dziękuję za wszystkie opinie i obiecuję poprawę

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania