Poprzednie częściDaję ci siebie #1

Daję ci siebie #12

Wesele odsypiałam cały weekend. Miałam całe mieszkanie dla siebie, bo Emma i Alex, jako nowożeńcy, wynajęli pokój w jakimś luksusowym hotelu. Dziwnie mi było myśleć o mojej przyjaciółce jako o zamężnej kobiecie. Wkrótce pojawią się dzieci, Alex i Emma zbudują sobie dom… a ja pewnie dalej będę sama. Będę przychodzić do nich w odwiedziny jako stara panna, zapewne za każdym razem zabierając ze sobą coraz to większą ilość kotów. I tak będę sobie przychodzić, ich dzieci wkrótce zaczną nazywać mnie „ciocią Vanessą”, aż w końcu moje włosy przybiorą siwy kolor i moją jedyną rozrywką będzie farbowanie ich co miesiąc.

Tak mnie dobiła ta wizja, że postanowiłam posprzątać całe mieszkanie na błysk. Jeśli ktoś twierdzi, że sprzątanie mieszkania to jest leciutka praca, chyba nigdy dobrze niczego nie posprzątał. Po objechaniu każdego pokoju odkurzaczem, poustawianiu w porządku wszystkich rzeczy, starciu kurzy, wrzuceniu tony ubrań do pralki, umyciu okien oraz podłóg byłam tak zmordowana, że miałam ochotę położyć się i spać. Zapomniałam o obiedzie, więc żołądek głośno domagał się pożywienia. Kto wie, może jeżeli będę regularnie sobie fundować taki wysiłek, da to lepszy efekt niż siłownia. Wyrobię sobie figurę lepszą niż modelki prezentujące ubrania w rozmiarach XS. Żeby nie jeść, będę zapychać się wodą – metabolizm się poprawi, cera będzie ładniejsza, a faceci będą ustawiać się do mnie w kolejkach. Ja natomiast będę brała od każdego ich CV, oczywiście z dołączonym zdjęciem, po czym będę kolejno ich eliminować, oczywiście siedząc przy lampce wina.

Oczywiście bez Emmy, ponieważ była teraz mężatką, a ja nagle zostałam bez przyjaciółki.

Pewnie trochę przesadzałam – małżeństwo przecież nie oznaczało, że trzeba rezygnować z przyjaciółek. Mimo wszystko jednak Emma większość czasu pewnie teraz będzie spędzała ze swoim mężem. Nagle pomyślałam, że pewnie Alex wprowadzi się do nas na jakiś czas. Później pojawiła się nieprzyjemna myśl, że ja będę im tylko zawadzać. To nie było przyjemne, dlatego wyrzuciłam tę myśl z głowy jak najszybciej. Została jednak gdzieś z tyłu, jak upierdliwy owad i tylko czekała, by zaatakować.

Pomyślałam o Sebastianie. Od wesela nie miałam z nim kontaktu. Na naszym pocałunku wszystko się skończyło – zatańczyłam z nim może jeszcze raz lub dwa, ale w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy. W końcu wesele się skończyło, trzeba było pożegnać wszystkich i jechać do domu. Zostało bardzo dużo jedzenia, które obsługa zapakowała nam w torby i plastikowe pudełka, które teraz zalegały w naszej lodówce. Miałam ochotę na szarlotkę, dlatego wyciągnęłam jedno pudełko i chwilę w nim poszperałam. Już po chwili jadłam mój prywatny „obiad”.

Byłam wściekła na siebie, że pozwoliłam na ten pocałunek. Normalnie cieszyłabym się jak wariatka – gdyby tylko nie fakt, że nadal nic się nie zmieniło. Wciąż nie słyszałam, żeby Sebastian zerwał z Laurą. Choć absolutnie zaprzeczał, że mąci mi w głowie, a jedynie mówi, co czuje, coraz ciężej było mi w to uwierzyć. Rozumiałam wszystko, że to było trudne i tak dalej, ale, do cholery, musiał wreszcie wybrać którąś ścieżkę – albo w lewo albo w prawo. Wyglądało jednak na to, że mogłam na niego wrzeszczeć ile wlezie, a on i tak nic nie zrobi w tym kierunku.

Rozległo się pukanie do drzwi. Nie miałam pojęcia, kto to mógł być, ale mimowolnie ucieszyłam się, że mieszkanie było wysprzątane na błysk. Otrzepałam ręce z kurzu, który jeszcze na nich osiadł i poszłam otworzyć. Na widok osoby stojącej za drzwiami, uniosłam wysoko brwi. Chyba był ostatnim, którego spodziewałam się tu zobaczyć.

- Cześć. Ja do Emmy. Jest w domu? – Charlie uśmiechnął się, jak gdyby jego wizyta wcale nie była za późno o parę miesięcy.

Westchnęłam głęboko. Dlaczego faceci zawsze mają taki opóźniony zapłon?

- Nie, nie ma jej – odparłam sucho. Uśmiech Charliego nieco przygasł.

- A kiedy będzie?

Uznałam, że nie ma co grać na czas. Rzuciłam prosto z mostu:

- Nie wiem, kiedy będzie. Jest w hotelu, gdzie spędza swoją noc poślubną. – Obserwowałam, jak oczy Charliego rozszerzają się, a szczęka mu opada.

- Co…? – wyjąkał. – Emma…?

- Tak – potwierdziłam. – Emma wyszła za mąż.

***

Charlie był w tak wielkim szoku, że ocknął się dopiero po tym, jak dałam mu jedną filiżankę herbaty i kubek kawy. Po wytłumaczeniu mu, jak to się stało i dlaczego tak szybko, wylał się z niego potok słów:

- Ja naprawdę nie chciałem, żeby tak wyszło. Pewnie na mnie nieźle narzekała, prawda? No cóż, miała prawo… - zawahał się. – Ale byłem na nią potwornie wściekły. Ta sytuacja… z moim tatą… - Urwał, zakładając z góry, że na pewno wiem, o czym mówi. – To jest cholerny wstyd, wiesz? Nie chciałem wciągać w to Emmy, a ona była taka uparta, żeby się dowiedzieć. Nie powinien tak reagować, cholera. Ale nie sądziłem, że w ciągu kilku miesięcy ona… wyjdzie za mąż – głos mu się lekko załamał.

- Nikt się tego nie spodziewał – powiedziałam, choć wątpiłam, że go to pocieszy. – Ja też byłam w szoku. Ale Emma… już taka jest.

- Gdybym tylko nie miał tych problemów… - Grzmotnął nagle ręką w stół. – Ale nie chciałem jej na to skazywać. Zawsze była taka wesoła. Gdybym powiedział jej prawdę, pewnie od razu stałaby się ostrożniejsza i traktowała mnie inaczej. A i tak by tego nie rozumiała… - Potrząsnął głową. – Ktoś, kto nigdy nie miał poważniejszych problemów, nie zrozumiałby.

Zrobiłam dziwną minę. Zerknął na mnie, gdy nic nie odpowiedziałam.

- Co jest?

- Nic, tylko… pasowałbyś do kogoś, kogo znam – powiedziałam, myśląc o Laurze.

Charlie westchnął głęboko.

- Czyli jest już za późno.

- Chyba tak – przytaknęłam.

***

Za późno.

To właśnie czekało Sebastiana i mnie – gdy on w końcu się ogarnie, będzie już za późno. Może niekoniecznie powodem będzie moje małżeństwo. Może zwyczajnie będę miała dość. Może znajdę szczęście u boku innego albo stwierdzę, że nie potrzebuję mężczyzny do szczęścia. Tak czy inaczej – będzie już za późno. Nie wiedziałam, kiedy dokładnie to nastąpi, ale czułam, że już całkiem niedługo.

Szkoda, że Sebastian tego nie rozumiał.

***

Charlie wrócił do domu, zrezygnowany. Umyłam naczynia, które zabrudziliśmy, siedząc i rozmawiając, po czym poszłam pod prysznic. Kiedy położyłam się w łóżku, odetchnęłam głęboko. Kark miałam dziwnie sztywny.

Byłam zmęczona, ale sen nie chciał przyjść. Usiłowałam liczyć barany, śpiewać sobie kołysanki w głowie, wyciszyć się i nie myśleć o niczym, ale to wszystko było na nic. Mój mózg pracował na pełnych obrotach i w końcu to do mnie dotarło:

Nie mogłam dłużej czekać na Sebastiana; potulnie robić swoje i czekać na dzień, w którym on raczy w końcu się określić, czego i kogo tak naprawdę chce. Musiałam ruszyć dalej z własnym życiem.

W głowie momentalnie kreował mi się plan – bardzo śmiały i może odrobinę szalony, ale patrząc na Emmę, szaleństwo niekoniecznie musiało być złe. No właśnie – Emma… to głównie jej zgodę musiałam zyskać.

Obiecałam sobie porozmawiać z nią, jak tylko wróci do domu. Zastanawiałam się, jak ją podejść, by się zgodziła i nie kręciła nosem na to, co zamierzałam zrobić – a to było ważne, bym miała pewność, że robię słusznie, a przynajmniej słuszniej niż do tej pory, ślepo wierząc, że Sebastian w końcu wybierze mnie. Chyba nastał czas, by porzucić tę myśl i zacząć żyć po swojemu. Tak jak mówiła Penelopa – życie przelatywało mi przez palce.

Cóż – koniec z tym.

 

/ wiem że trochę krótki, ale mam nadzieję, że potem się podzieje bardziej i dłużej ;)

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Caroline 16.10.2017
    Wskazówka na przyszłość:
    Nigdy, ale to przenigdy nie czytać candy z pustym brzuchem!
    Ty wiesz co ja myślę, a jak nie to cóż. :p a teraz idę jeść. No chciałabym szarlotke :D
  • candy 16.10.2017
    Hahahaha... :D przepraszam! Wskazówka na następny rozdział: tez go nie czytać z pustym brzuchem ;))
  • Paradise 16.10.2017
    Trochę krótki? :D bardzo krótki jak dla mnie :P i ja też chcę szarlotkę! Narobiłaś wszystkim smaka :D nie spodziewałam się, że Charlie się pojawi, a tu proszę :D ehh ten Sebek nie ładnie tak się nie odzywać, nie ładnie... zostawiam 5 i czekam na więcej :) mam nadzieję, że niedługo będę musiała czekać :D
  • candy 16.10.2017
    No taki wyszedł, przepraszam :'(
    Obowiązuję się do zrobienia dla Was szarlotki :D
    Staram się :( ale doba ma za mało godzin :(
  • Julsia 16.10.2017
    Ja tam już się szarlotką przejadłam, więc wywołałaś u mnie odruch wymiotny XD No rozdział krótki niestety :/ ale może jutro bdz coś dłuższego? :<
  • candy 16.10.2017
    Oby ;)
  • Elorence 16.10.2017
    Ja na szczęście mam pod ręką ciastka, ale ciastem bym nie pogardziła :P
    Trzymam kciuki za Vanessę, żeby jak najszybciej się otrząsnęła po tym niezdecydowanym Sebciu... A Charlie, swoją drogą, ubaw po pachy :D Koleś ocknął się po kilku miesiącach i liczył na happy end? :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania