Filiżanka bólu – rozdział 1

W tej historii poruszam głownie temat śmierci, samobójstwa i żałoby

_______________________________________________________

 

Audrey

 

Pamiętam jak było aż za dobrze. Jakby to wydarzyło się wczoraj. A przecież miało miejsce już dobre trzy lata temu.

Siedzieliśmy w salonie u Javiera na wieczorze filmowym. Oglądaliśmy seriale i zajadaliśmy się wszystkim co niezdrowe. W powietrzu unosił się zapach popcornu, na zewnątrz zapadł już zmrok, a w akademiku naprzeciwko rozkręciła się jakaś impreza i dochodziła do nas stłumiona muzyka. Leżeliśmy rozwaleni na sofie i podłodze, w kocach i poduszkach. W dwójkę zawsze często się spotykaliśmy, było nam dobrze w małym gronie. Znaliśmy się od liceum, spasowaliśmy sobie nawzajem i zostaliśmy przyjaciółmi, bliskimi sobie osobami. Był dla mnie jak brat.

Gdzieś mniej więcej w połowie odcinka jakiegoś krwawego serialu usłyszeliśmy znaną nam wszystkim piosenkę. To dzwonił telefon Javiera. Słuchał tego non stop, ale w sumie nigdy nie powiedział mi, dlaczego akurat to ustawił na dzwonek w telefonie.

Ale od tego telefonu wszystko się zaczęło. Chociaż nie byliśmy tego świadomi.

Javier odłożył na stolik paczkę żelków i ociągając się wstał. Podszedł do stołu stojącego pod ścianą, który służył mu jako biurko i zaczął grzebać w papierach. Gdy znalazł źródło dźwięku zamarł na chwilę, ale odebrał.

– Halo? – odezwał się drżącym głosem. W słuchawce odezwał się jakiś głos, ale z mojego miejsca nie mogłam usłyszeć kto mówił. Oprócz młodszego brata, Claytona, i mnie, nie miał właściwie nikogo innego, kto mógłby dzwonić do niego po północy w piątkowy wieczór.

Gdy głos skończył mówić, Javier długo się nie odzywał.

– C… Co…? – wykrztusił po chwili. – Jak to?

Ktoś po drugiej stronie znowu zaczął mówić, a mnie ogarnął niepokój. Javier był osobą, która zawsze miała coś do powiedzenia. Nigdy nie tracił wątku, nie wiem, co musiałoby się stać, żeby zbić go z pantałyku. A teraz ewidentnie nie wiedział, co ma mówić.

– Co z nim!? – krzyknął do słuchawki. – Nie chcę wiedzieć, co się stało, tylko czy jest z nim dobrze!

Chwilę później nogi się pod nim ugięły. Siedział oparty o ścianę, a spojrzenie utkwił w próżni.

– Javier! Co się stało? – Podeszłam do niego szybko i próbowałam nawiązać kontakt wzrokowy. Odpowiedział dopiero po chwili:

– Zdzwonili ze szpitala. Clayton nie żyje.

Średnia ocena: 4.1  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • zsrrknight 8 miesięcy temu
    "spasowaliśmy sobie nawzajem i zostaliśmy przyjaciółmi," - wydaje mi się, że powinno być tu inne słowo niż "spasować"

    Tytuł jest intrygujący. Znaczy wydał mi się trochę zabawny i w sumie to mnie skusiło do przeczytania xd. Czytam dalej
  • droga_we_mgle 8 miesięcy temu
    "Pamiętam[,] jak było[,] aż za dobrze."
    "Oglądaliśmy seriale i zajadaliśmy się wszystkim[,] co niezdrowe." - brakujące przecinki.

    Na razie jest nieźle.
  • Sandra 8 miesięcy temu
    Hejka, dzięki za komentarz i wizytę :)

    Ten drugi okej, ale w tym pierwszym mi nie pasują, za dużo... Ale dziękuję :)
  • Tekstozaur 8 miesięcy temu
    Zapowiada się bardzo fajnie! 😍
  • Sandra 8 miesięcy temu
    Wpadłeś! Dziękuję bardzo! ❤️❤️❤️

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania