Filiżanka bólu – rozdział 5
Audrey
Gdy parę dni temu mi powiedział, że musi o mnie zapomnieć, zabolało mnie. Mocno. Ale z drugiej strony…? Może tego chce i tak ma być? Może powinnam zrobić, co mi kazał?
Nie, Audrey – przypomina mi mój wewnętrzny głos. – Nie taka jesteś, dziewczyno.
Ten głos ma rację. Nie odpuszczę. To, że Javier traci wszystkich bliskich to tylko jego wymysł.
I mam pewien pomysł. Bardzo szalony i pewnie najbardziej niepoważny w moim życiu, ale zrobię wszystko, żeby Javier zapomniał o śmierci brata i się rozerwał. Żeby przez chwilę się rozerwał. Wysyłam mu krótką wiadomość:
Audrey: Javier, w przyszły weekend moja znajoma organizuje wspólny grill. Jestem zaproszona, pójdziesz ze mną?
Odpowiedź przychodzi niemal natychmiast i sprawia, że dosłownie zamieram w bezruchu.
Javier: Ok
Dobra, nie takiej odpowiedzi się spodziewałam. Myślałam, że napiszę „nie” albo po prostu nie odpisze nic. Wtedy powinno mi to coś zasygnalizować, ostrzec… Ale ja najzwyczajniej w świecie mu odpisałam:
Audrey: Dobra, przyjdź do mnie w sobotę o piątej
Na to odpowiedzi nie dostałam, wiedziałam jednak, że Javier nie kłamał.
Komentarze (7)
No i będzie grill, ale pewnie na grillu się nie skończy
A czemu ich tam nie ma ? W sensie zawsze jak tam wchodzę to ich nie widać i nie wiem czemu...
Na głównej jest limit dwóch prac na dobę na użytkownika. Reszta jest widoczna tylko na profilu
Aha... Okej, dzięki :)
[*]
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania