Gość w dom, Śmierć w dom część 4
Dziś stuknęła mi ,,dwusetka" ma opowi. Miałem napisać coś specjalnego, ale nie napisałem. I nie napiszę, bo to opowiadanie jest dwieście pierwsze. Chciałem podziękować w tym miejscu wszystkim, którzy mnie czytają i tym, którzy czytali mnie w przeszłości. Sporo się zmieniło od momentu dodania pierwszego opowiadania i sporo się pewnie jeszcze zmieni do czasu, kiedy dodam pięćsetne. Jeśli dodam.
Ten tekst dedykuję Wam, drodzy moi Czytelnicy.
Dzięki jeszcze raz!
Być może nie powinien był się tak unosić. Być może postąpił źle. Być może, ale nie żałował tego. Jeśli młoda miała przeżyć na świecie w tak ciężkich warunkach, musiała nauczyć się kilku ważnych rzeczy. Nie chciał tylko rozciąć jej łuku brwiowego, przyciskając jej głowę do ziemi, ale stało się, a on tego nie odwróci. Nie żądał sympatii z jej strony i sam także jej nie dawał. Oczekiwał tylko tego, że będzie go słuchać i chociaż nie była to najprzyjemniejsza relacja, to tylko taką mógł jej dać na tę chwilę. Szczególnie kilka dni po śmierci Marii.
Od chwili, kiedy musiał użyć siły, żeby wyjaśnić kilka rzeczy Dominice, nie odzywała się do niego. Dwa dni zajęło jej dojście do siebie.
- Przepraszam za wtedy – powiedziała, kiedy rozłożyli niewielki obóz w zakrytym deskami leju po uderzeniu działa.
- Wiesz, jaki jest z wami problem?
- Z nami?
- Z dzieciakami, które urodziły się już po inwazji. Nie macie pojęcia, jaki świat był kiedyś piękny. To znaczy nie świat, on był zepsuty i zgniły, ale natura potrafiła być piękna. Poza tym była muzyka, filmy, książki… wielkie bogactwo kultury, nawet jeśli ludzie nie potrafili tego docenić. A dzisiaj? Waszą codziennością stała się śmierć i walka o przeżycie. Zdobywanie jedzenia i walka o każdy kolejny oddech przysłaniają wszystko. Ruiny starego świata zrujnowały rasę ludzką… Powiedz mi, umiesz czytać?
- Nie – odparła po chwili. – Tata próbował mnie nauczyć kiedyś, ale nie mieliśmy na to czasu.
- Właśnie o tym mówiłem. Żyjemy w czasach, kiedy śmierć stała się czymś przyzwolonym, czymś naturalnym. To brutalne czasy. Dlatego się wtedy uniosłem. Po prostu… kiedy nastolatka mówi zupełnie beznamiętnie o śmierci i zabijaniu… nieważne.
- No dokończ.
- To nie jest dobre. Nie jesteś dobrym człowiekiem, kiedy żyje w tobie żądza zabijania. To nie jest zgodne z naturą człowieka… Nie można zabić każdego tak po prostu… każde odebranie życia zabija też jakąś cząstkę ciebie i musisz być tego świadoma…
Nie odpowiedziała mu. Zamiast tego obróciła się do niego plecami i już kilka chwil później spała. Ernest westchnął głęboko i sam położył się, pod nosem szepcząc tylko stary wiersz:
No tak, trzeba umierać.
śmierć jest ogromna i niezrozumiała.
Na próżno w Dzień Zaduszny chcemy usłyszeć głosy
z ciemnych podziemnych krain, Szeolu, Hadesu.
Jesteśmy igrające króliczki, nieświadome, że pójdą pod
nóż.
Kiedy zatrzyma się serce, następuje nic,
mówią moi współcześni wzruszając ramionami.*
Kiedy wstał, Dominika była już na nogach i na niewielkim palniku gazowym przyrządzała fasolę z puszki podlaną ketchupem. Uśmiechnęła się lekko, gdy ich spojrzenia się spotkały. Miała brudną, pokrytą pyłem twarz, czystszą jedynie w miejscach, po których spływał pot.
- Dzień dobry – powiedziała.
- Już późno, dlaczego mnie nie obudziłaś?
- Nie chciałam. Wydajesz się być strasznie zmęczony i chciałam, żebyś odpoczął. Wyszłam już z kryjówki, kiedy było dość jasno i przeczesałam, za pomocą twojej lornetki, teren. Wydaje mi się, że na godzinie czwartej względem północy znajduje się patrol Gości. Ale równie dobrze mogę się mylić. No i przygotowałam coś ciepłego do jedzenia, pomyślałam, że doda ci to sił…
- Cóż… poradziłaś sobie całkiem dobrze.
- Czy jak zjemy… mógłbyś… - Zacięła się na moment.
- Mógłbym ,,co”?
- Aaaa, nieważne. Zjedz, póki ciepłe.
- No dokończ, jak zaczęłaś.
- Chciałam cię poprosić, żebyś… zaśpiewał mi jakąś piosenkę… bo wczoraj mówiłeś o muzyce, filmach i książkach i…
- Niestety nie umiem śpiewać. – Dominika posmutniała. – Ale mogę zanucić. Albo zagwizdać.
To powiedziawszy, zanucił jej piosenkę, która już za jego młodości była uznawana za starą.
* Czesław Miłosz ,,No tak, trzeba umierać” fragment
Komentarze (12)
Ale 5 i tak się należy, bo ładnie : )
Ta część wyszła bardzo refleksyjna i tak naprawdę są to refleksje aktualne już teraz - bo wielu ludzi tego piękna, prawdziwego piękna, jakie jest wokół nich po prostu nie zauważa lub celowo ignoruje, a to nie prowadzi do niczego dobrego. Znów się bardzo szybko skończyło, ale pozostawiło po sobie tę refleksję, więc nie będę narzekać. :D
,,kiedy musiał użyć siły (przecinek) żeby wyjaśnić kilka rzeczy Dominice";
,,Wiesz (przecinek) jaki jest z wami problem?";
,,przyrządzała fasolę z puszki, podlaną ketchupem" - bez przecinka;
,,To powiedziawszy (przecinek) zanucił jej piosenkę". Zostawiam 5, no i oby jak najwięcej jeszcze Twoich tekstów można było przeczytać :)
Gratulacje! ❤️ Swoimi utworami przekazujesz kilka chwil wytchnienia, zastanowienia lub dreszczyku (czasem nawet strachu i proszę się nie śmiać) , a każde dodatkowe chwile życia są niezwykle cenne, więc bardzo dziękuję :)
Podobało mi się, jak mężczyzna przedstawił dziewczynie dawny świat. Tak sobie myślałam... Ernest próbuje wpoić jej, że zabijanie nie powinno być dla niej czymś normalnym, ale może dzięki temu, że nie miała innego obrazu świata, teraz łatwiej będzie jej przetrwać... w takiej sytuacji raczej nie ma miejsca na sentymenty. Naprawdę dobrze mi się czyta, 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania