LbnP XIII - Pies
- Uciekł nam obiekt GZ220.
- Macie go dopaść. I to szybko!
************
Dan wyszedł z małego sklepiku z elektroniką, gdzie kupił kość RAM. Tuż przed wejściem czekało na niego duże psisko.
- Chcesz kość? - zaśmiał się Dan i poszedł w swoją stronę, lecz po chwili przystanął, bo usłyszał głos.
- Zabierz mnie ze sobą.
Dan odwrócił głowę. Pies patrzył na niego obojętnie swymi wielkimi oczami.
- Ty… - zaczął, ale zaraz stwierdził, że przecież to głupie tak mówić do zwierzaka. Wrócił więc do domu. Pies poszedł za nim. Próbował nawet dostać się do mieszkania, ale Dan odepchnął go od drzwi. Nadmierne zainteresowanie zwierzaka wydawało się co najmniej dziwne. Mógł być wściekły albo coś. Dan usiadł na kanapie i pogrzebał w kieszeni. Kość RAM zniknęła. Czyżby wypadła mu po drodze?
Nagle usłyszał łoskot. Ktoś był w jego mieszkaniu. Do pokoju, w którym siedział Dan powoli wtoczyło się duże psisko.
- Wszedłem oknem – powiedziało zwierzę. – Dziękuję za przygarnięcie.
- Nie! Wcale nie mówisz! Wynocha!
- Jestem teraz twoim jedynym przyjacielem, więc traktuj mnie z szacunkiem. Słyszysz mnie?
- To niemożliwe.
- Owszem, jajogłowi mi to zrobili. Umysł człowieka w ciele psa. Co za dranie. Jak oni mogli? Ledwo uciekłem z ich laboratorium. Wyprawiali tam straszne rzeczy.
- Nie chcę wiedzieć. To sen, prawda?
- Raczej nie. Śnilibyśmy o tym samym? A tak w ogóle to mam ważniejsze rzeczy na głowie. Musisz mnie ukryć, bo ci goście na pewno próbują mnie wytropić.
Pies wdrapał się na sofę, a kiedy Dan chciał go przegonić, zaczął warczeć.
- Znajdź sobie inne miejsce.To jest moje!
- Nieprawda.
- Przepraszam. Czasem instynkt zwierzęcia bierze nade mną górę. To jak będzie? Mogę u ciebie zostać?
- Ja…
- Dziękuję.
I tak Dan i pies zostali przyjaciółmi. Mogli ze sobą rozmawiać i wychodzili razem na długie spacery. Dan był szczęśliwy, gdyż pies wydawał się idealnym towarzyszem, a do tego inteligentnym rozmówcą i podobnym wyrzutkiem społecznym. Wszystko dobrze się układało, aż do dnia, gdy…
*******
- Znaleźliśmy go – poinformował komandora Brazzersa jeden z podwładnych.
- Nareszcie. Przeprowadzamy akcję jeszcze dziś. Tylko jak najciszej.
**********
Pies i Dan właśnie leniwie leżeli na kanapie , oglądając telewizję, gdy drzwi od mieszkania prawie wyleciały z zawiasów, a do środka wtargnęło kilku uzbrojonych mężczyzn, niszczących momentalnie tę sielankową idyllę.
- O cholera! Przyszli po ciebie! – wrzasnął Dan do psa, który patrzył na swego towarzysza obojętnym wzrokiem.
- Przepraszam .Kłamałem – powiedział.
Mężczyźni pochwycili Dana i wyciągnęli z domu.
- Co wy robicie? To nie mnie chcieliście złapać!
- Owszem, ciebie. Nie skończyliśmy badań – powiedział komandor Brazzers, czekający już przed mieszkaniem.
- Ja nie istnieję – Dan usłyszał jeszcze pożegnalny głos psa, nim wciągnięto go do furgonetki.
Komentarze (10)
Tekst jest zwariowany, taki w Twoim stylu. Podszedłeś do tematu z zupełnie inne strony.
Czy ten koleś był psychiczny? Czy może pies po prostu szukał ofiar? A może, tak po prostu, to Dan uciekł tym pseudo-naukowcom, a pies to wymysł jego wyobraźni?
Kurczę, dziwne, ale fajne.
Piąteczka - wiadomo, jak zawsze. No i pozdrawiam :)
"- Przepraszam .Kłamałem – powiedział." - kropka bliżej
Podpinam się pod Elołapki. Luźne i w Twoim stylu.
Pozdrawiam i 5
Jest wielce ok.
Pozdrawiaki ;)
Świetne opowiadanie, haczące o fantastykę naukową. Pozdrawiam
Zapraszamy Autora.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania