LBnP 3 - Karuzela
- Tato, co to jest teoria względności?
- Jak dorośniesz, to zrozumiesz.
Dorosłem i nadal nie rozumiem, ale nie o mnie jest ta historia.
*****
- Tato, czemu mam ciągle ten sam sen? – zapytał Bill.
- Nie jestem twoim ojcem, przecież wiesz – odparł psycholog.
- Przepraszam, mój umysł…
- Tak, tak, nieco szwankuje. A myślałeś, że może to wcale nie jest sen? Czy tym razem coś się zmieniło?
- Tak, widziałem tam pana.
- To ciekawe. Rozluźnij się i zamknij oczy.
Opowiedz mi, proszę, co widzisz.
Bill rozejrzał się. Znów był w barze i razem z kumplem, Fordem, popijał piwo. To zawsze tak się zaczynało.
Po chwili szli już ulicą. Na niebie świecił księżyc. Znów zasiedzieli się do późna w nocy. Gadali o wszystkim i o niczym. W pewnym momencie natrafili na kobietę, stojącą pod latarnią. Miała zamknięte oczy i uśmiech na twarzy.
- To znów ta lunatyczka – powiedział Bill.
- Nie, to pewnie tylko jakaś ćpunka albo prostytutka.
- Mówię ci, ze to ona.
Nagle kobieta ruszyła przed siebie, nadal nie otwierając oczu.
- Chodźmy za nią – zdecydował Bill.
- A co? Chcesz ją przelecieć?
- Nie, trzeba pomóc jej wrócić do domu. Może sobie zrobić krzywdę. Słyszałem o lunatykach, którzy skakali z mostów albo z dachów wieżowców.
- To byli samobójcy, a nie lunatycy.
- To nie zmienia faktu, że ta biedna kobieta potrzebuje naszej pomocy.
- Za chwilę mam autobus.
- Z tego co wiem, za pięć godzin.
- To nic, muszę jeszcze zdążyć kupić fajki. Pasuję.
- Pasuje? No to chodź!
- Nie, ale…
Bill udał się za kobietą, więc Ford postanowił pójść za nim, bo akurat nic lepszego nie miał do roboty.
- Jak ty coś sobie ubzdurasz. Rozumiem, gdybyś zaproponował jej seks, ale odprowadzenie do domu? Myślisz, że jesteś na pierwszej randce?
- Nie mam doświadczenia z kobietami.
- A twoja mama?
- Ona chyba się nie liczy.
- Ty ofermo.
Dziewczyna skręciła ostro w bok i weszła na teren opuszczonego wesołego miasteczka.
- Czego ona tam szuka tak późno w nocy? – zdziwił się Ford.
- To lunatyczka. Kierują ją tam głosy w głowie, czy coś takiego.
Poszli za kobietą. Po chwili lunatyczka usiadła na nieczynnej karuzeli.
- Co ona wyprawia?
- Podejdź do niej i zapytaj.
- Słyszałem, że lepiej jest nie budzić lunatyków, bo mogą doznać szoku.
- No to, co my tu robimy? Zmywajmy się.
- Czekaj, to bardzo dziwne.
- Stanie tutaj jeszcze bardziej – powiedział Ford, rozglądając się dookoła. Jego wzrok przykuła postać stojąca pod Diabelskim Młynem.
- O nie. Ktoś tam jest.
Bill przypatrzył się uważniej tajemniczej osobie.
- To mój psycholog.
- I co on tu robi?
Bill podszedł się przywitać. Psycholog zrobił zmieszaną minę.
- O, dobrze was widzieć. Przyniosłem popcorn.
- Co? Nie bardzo rozumiem.
Psycholog rozłożył na ziemi trzy krzesełka i kazał przyjaciołom usiąść.
- Zaraz zacznie się spektakl – powiedział. – Chyba po to przyszliście, nie?
- Eee… W zasadzie to… tak. Nudziło nam się.
- Siadajcie. O, już idzie!
Na teren wesołego miasteczka wkroczył mężczyzna ubrany w długi szary płaszcz. Skierował się od razu do karuzeli, na której siedziała kobieta.
- Kto to? – zaciekawił się Bill.
- Mój pacjent, a nawet sąsiad. Tamta miła pani to jego żona. Badam ich ciekawy przypadek od bardzo dawna.
Facet popchnął karuzelę, która zaczęła się obracać. Kobieta siedząca na niej wydała okrzyk zadowolenia.
- Co oni robią?
- To metafora ludzkiego życia. Mąż musi nieźle się nakręcić, żeby dogodzić kobiecie – powiedział psycholog. - Oboje lunatykując przybywają tutaj o tej samej porze. Nadal tego nie rozgryzłem.
- A my co tu robimy?
- Jesteśmy biernymi obserwatorami.
W następnej chwili całe wesołe miasteczko rozbłysło feerią barw, a Bill dopiero po chwili stwierdził, że z powrotem jest w gabinecie psychologa.
- To bardzo ciekawe – powiedział lekarz.
- Rozumie pan coś z tego?
- Jeszcze tego nie rozgryzłem. Szczerze powiedziawszy nie pamiętam dokładnie, co robiłem wczorajszej nocy. To bardzo dziwne, bo przeważnie budzę się we własnym łóżku.
- I co z tym zrobimy?
- Jak zwykle przepiszę panu mocne prochy i antydepresanty. To na pewno nie pomoże, ale też nie zaszkodzi. Do widzenia. Proszę zawołać następnego pacjenta.
Bill wyszedł na korytarz. Z krzesła wstała kobieta, którą widział we śnie. Ominęła go, nawet nie obrzucając spojrzeniem. Bill wzruszył ramionami i odszedł. I tak spotkają się dzisiejszej nocy w wesołym miasteczku.
Komentarze (9)
Pozdrawiam ;)
Śledź autorze na Forum dalsze etapy konkursu i zagłosuj.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania