Pokaż listęUkryj listę

łstyl /62/ - Anioł Stróż - Nadleśniczy Nuncescu 🐈🐈

🐈w temacie: jam jest kot🐈

 

Kocur był bardzo ładny: czarny, z zielonymi oczami, a wystający różowy język czynił go uroczym. Pojawił się niedawno i natychmiast stał się pupilem kobiet dokarmiających stadko bezdomnych kotów. Ja go nienawidziłem. Ta nienawiść była efektem wielkiej pogardy, jaką kocur mi okazywał. Do wszystkich się łasił, pozwalał się głaskać nadstawiając wygięty grzbiet, mruczał przymrużając oczy. Na mój zaś widok wypinał w moim kierunku zad, wielki tłusty zad, w który miałem ochotę go kopnąć. I żeby tylko się wypinał! Niestety właził na klatkę schodową i czekał aż wrócę z pracy i będę otwierał drzwi na wprost schodów, na których się sadowił. Wiedziałem, że chce mi skoczyć na plecy, a może nawet i na głowę i wydrapać oczy. Codziennie odkrywałem coraz większe zniszczenia moich drzwi i powitalne kupy na wycieraczce.

Nadszedł marzec i koty zaczęły się wydziera, kłębić w bijatykach i znaczyć teren A on najbardziej. Byłem pewien, że spryskał swoją wydzieliną całe podwórko. Ale przestałem sobie nim zawracać głowę, bo coś ważnego wydarzyło się w moim życiu. Irena – obiekt westchnień wszystkich mężczyzn w biurze. Co jakiś czas obdarzała swoją łaską zainteresowania kolejnego kolegę w biurze i po jakimś czasie okazało się, że nie obdarzyła nią tylko mnie. Moi koledzy musieli mi bardzo współczuć, bo gdy tylko zjawiałem się w biurze lub chciałem dołączyć do ich rozmowy w palarni papierosów, nagle milkli i wydawali się zakłopotani. Ale pewnego dnia Irena zapytała czy pomógłbym jej przy kserokopiarce. Nie przedłużając: po jakimś czasie zgodziła się przyjść do mojego domu. Rano przygotowałem stół, sprawdziłem czy wino się chłodzi i wyszedłem do pracy, z której wróciłem już z Ireną. Kiedy już wypiliśmy wino, potańczyliśmy, Irena spojrzała mi zalotnie w oczy rozpinając guziczek przy swojej bluzce, a ja chwyciłem ją za rękę i poprowadziłem do sypialni. Po sekundzie poczuliśmy ogromny smród. Było jasne: nienawidzący mnie kocur zaznaczył każdy milimetr mojej sypialni. Zastanawiając się jak tu wszedł nie zauważyłem wyjścia Ireny. Wciągając nosem smród postanowiłem kocura zabić i to natychmiast. Los był mi pomocny. Wynosząc na śmietnik materac, napotkałem gromadkę sąsiadek schylonych nad czymś i bardzo przejętych, niektóre płakały. Okazało się, że odjeżdżająca taksówka (pewnie z Ireną) potrąciła kocura. Natychmiast zadeklarowałem, że zawiozę go do weterynarza. Żadne kobiety w moim życiu nie patrzyły na mnie z taką miłością, jak sąsiadki w tamtym momencie. Ułożyłem kota na kocu w bagażniku i nie mogłem uwierzyć własnemu szczęściu - gdy wrócę bez niego, wszyscy mi uwierzą, gdy powiem, że niestety kot nie przeżył operacji. Pojechałem do lasu, gdzie miałem zamiar przywiązać kota do drzewa, żeby długo cierpiał, zanim zdechnie. Gdy zatrzymałem auto, usłyszałem sygnał smsa. Miałem nadzieję, że to Irena. Niestety, wiadomość była od kolegi z biura. Jej wiadomość mnie zdumiała. „Witamy w klubie rzeżączkowców!” a dalej numer do lekarza wenerologa. I wtedy zrozumiałem dlaczego przerywali rozmowy na mój widok. Zrozumiałem też, że w bagażniku leży mój wybawca i że chciałem go zgładzić. Natychmiast ruszyłem do najbliższego gabinetu weterynaryjnego. Okazało się, że kot nie został poważnie poturbowany, ale przez jakiś czas nie powinien być wypuszczany na dwór. Przyjechawszy pod kamienicę uspokoiłem czekające sąsiadki i zaniosłem kota do mieszkania. Patrzyłem z rozczuleniem jak je łososia, którego miałem zjeść z Ireną i jak zwinięty w kłębek zasypia na fotelu i czułem ogromny wstyd, że chciałem zabić mojego anioła stróża.

Nie wiedziałem jeszcze, że tej samej nocy umrę dusząc się od ataku astmy będącej skutkiem uczulenia na kocią sierść, a o ostatnie, co będę widział, to kocura, który niby bawiąc się, łapką odrzuca co raz dalej od zasięgu moich rąk telefon komórkowy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Ale fajowskie pisanie O!
  • Dekaos Dondi 2 miesiące temu
    🐈Widocznie kot wyczuł, co jest grane i żeby uwiarygodnić sytuację, upozorował próbę samobójczą,
    ale w wiadomym sobie celu, o czym stoi w zakończeniu🐈↔Fajnie napisane.
    Ale kto?→Niech będzie Adaś, bez pewności?🐈
  • Dekaos
    Kot czuje pismo nosem Adaśka O!
  • Szpilka 2 miesiące temu
    Fantastyczne, świetnie się czytało, myślę, że to pióro Adaśka ( • ᴗ - ) ✧
  • Szpilka
    Pióro Adaśka i puchowy kurz O!
  • Pasja 2 miesiące temu
    Dobre. Wybawiciel od rzeżączki zabił alergią. Widocznie śmierć była jemu pisana. Stawiam na Ponckiego

    Miłego
  • Pasją w Ponckiego postawiłaś XDD

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania