Poprzednie częściŁzy Gwiazd - część 1

Łzy Gwiazd - część 4

Na pogrzebie Marty był pełen kościół ludzi. Przyszli nawet, ci którzy za nią nie przepadali. Wszystkich poruszyła wieść o jej śmierci. Podczas Mszy nie mogłam patrzeć na mamę Marty, której szloch niósł się echem po całej świątyni. Siedziała przytulona do Patryka, który przez całą Eucharystię wzrok miał utkwiony w ciele spoczywającym w trumnie.

Kiedy byłam w domu, cały czas nie mogłam się otrząsnąć. Od paru dni źle sypiałam, bo ciągle śniła mi się Marta. Teraz dodatkowo będzie prześladować mnie widok jej matki. Wychudła twarz, zapadnięte oczy i ten łamiący serce szloch.

Siedziałam w swoim pokoju, kiedy usłyszałam stukanie o szybę. Zamarłam przerażona i nasłuchiwałam. Marek dawno spał, więc to nie on robił mi głupie żarty. Stukanie znów się powtórzyło. Na palcach podeszłam do okna i wyjrzałam. Ktoś niewątpliwie stał pod moim oknem. Twarz nieznajomego skrywał kaptur.

- Mańka, otwórz – rozległ się głośny szept. – To ja, Patryk.

Z ociąganiem otworzyłam okno i wychyliłam się.

- Czego chcesz? – zapytałam.

- Odsuń się - polecił.

Zaskoczona cofnęłam się od okna. Po paru sekundach chłopak przekładał nogi przez parapet. Nie rozumiałam, jak to zrobił. Nie miał, przecież skrzydeł. Dla pewności rzuciłam okiem na jego plecy. Nic. Plecy, jak każde inne.

Chłopak widząc moją zdziwioną minę, uśmiechnął się słabo.

-Wyglądasz na nieźle zmieszaną.

Rzuciłam okiem na drzwi, obawiając się, że tata zaraz wpadnie tutaj z siekierą. Na szczęście w domu panowała cisza, jak makiem zasiał.

- Co ty tutaj robisz? – zapytałam.

Chłopak podrapał się po karku. Wyglądał, jakby nie przemyślał swojego przyjścia.

- Nie mogłem spać – powiedział w końcu. – Dużo myślałem o Marcie i o tobie.

- Aha – patrzyłam na niego wyczekująco. – I postanowiłeś mnie odwiedzić?- uniosłam pytająco brew.

- No, tak jakby – znów podrapał się po karku. – Chciałem porozmawiać o tym, co przydarzyło się mojej siostrze.

Drgnęłam. Cała społeczność Łez Gwiazd rozmawiała o tym, że Marcie odrąbano skrzydła. Wszystkie żyłyśmy w lęku, że w naszym mieście jest Łowca.

- Dlaczego akurat ze mną? – usiadłam na łóżku. – Bo ją znalazłam z dziewczynami?

- Mogę? – wskazał na krzesło. Kiedy skinęłam głową, mówił dalej. – Chciałem cię zapytać, czy moja siostra… czy ona… - ukrył twarz w dłoniach. – Gdy tutaj szedłem wszystko wydawało mi się prostsze.

Podeszłam do niego i położyłam mu dłoń na ramieniu.

- Wiesz, nie wiem, co czuła twoja siostra – pogładziłam go po włosach. – Ale myślę, że teraz nie cierpi.

Podniósł na mnie zapłakane oczy.

- Wierzysz w niebo? W Boga? – zapytał.

- Wierzę – uśmiechnęłam się lekko.

Po jego twarzy przemknęła złość.

- To dlaczego pozwolił by ona cierpiała? – warknął.

Z jego twarzy bił taki chłód, że instynktownie cofnęłam się o krok.

- Przecież niczemu nie zawiniła! – żołądkował się. – Dlaczego akurat ona?! Była niewinna!

- Patryk –szepnęłam – mów trochę ciszej. Zaraz przyjdzie tu mój tata.

Nie słuchał. Był tak zdenerwowany, że nic do niego nie docierało.

- Ludzie gadają, że sama sobie zasłużyła! Że musiała zrobić coś złego! – krzyczał. – Moja Marta! Ona nigdy nie zrobiła niczego złego! – doskoczył do mnie w paru susach. – Prawda?! Była dobra, powiedz to!

Potrząsnął mną tak mocno aż zagrzechotały mi wszystkie kości.

-Była dobra – wyszeptałam.

Drzwi nagle otworzyły się i wpadł przez nie tata z siekierą. Patryk z wrażenia cofnął się ode mnie. Nie dziwiłam mu się. Tata wyglądał dziko. Miał potargane włosy i przekrzywione okulary. Za nim stała mama, która widząc Patryka, ciaśniej owinęła się szlafrokiem. Na końcu tego pochodu stał Marek dzierżąc w ręce lampkę nocną.

- Co się tutaj dzieje?! – zapytał tata.

Spojrzeliśmy z Patrykiem po sobie. Chłopak wyglądał jakby nagle przebudził się ze snu.

- Tato – głos mi zadrżał. – Patryk nie mógł spać i musiał z kimś porozmawiać.

Mężczyzna spiorunował mnie wzrokiem.

-Akurat z tobą? – wysyczał. – W środku nocy?

Zapowietrzyłam się. Czułam się upokorzona, jak nigdy w życiu. Gdybym mogła to zabiłabym Patryka.

- Tato – przeszłam do ataku. – Wiesz przez co Patryk przechodzi. Chciał porozmawiać z kimś, kto… kto… - szukałam w głowie odpowiedniego słowa – komu ostatnio też jest ciężko.

- A tobie jest ciężko? – zbliżył się do mnie.

- A nie?! – wrzasnęłam. – Znalazłeś kiedyś ciało?! Czy chociaż raz zapytałeś mnie o to, co czuję?!

Wjeżdżanie komuś na sumienie zawsze się sprawdzało. Poskutkowało i tym razem. Tata był zbity z pantałyku, nawet opuścił już siekierę.

- Dobrze – mama ucięła dyskusję. – Myślę, że Patryk troszkę się zasiedział – zwróciła się do chłopaka - i powinien już pójść odpocząć. A my porozmawiamy o tym jutro – zmierzyła mnie niezbyt przychylnym spojrzeniem.

Rano nie ominęła mnie awantura połączona z kazaniem. Do szkoły dotarłam z potwornym bólem głowy. Gdy zdawałam relację Lucynie z ubiegłej nocy ta słuchała z wypiekami.

- A to ciekawe, że przyszedł akurat do ciebie - powiedziała. – Myślisz, że chciał tylko sobie pokrzyczeć?

- O czym ty mówisz? – spytałam niczego nie rozumiejąc.- Mówił, że nie mógł spać.

Uśmiechnęła się dwuznacznie.

- Lucyna! – krzyknęłam. – Masz kosmate myśli!

Przyjaciółka odpowiedziała głośnym rechotem, czym ściągnęła na nas uwagę nauczyciela. Do końca przerwy siedziałyśmy cicho, jak myszki pod miotłą. Na przerwie podeszła do mnie Julka, o której istnieniu zupełnie zapomniałam. Na początku denerwowało mnie to, że zawsze kręci w pobliżu, ale po tygodniu przestałam zwracać na nią uwagę. Chciałam potraktować ją jak powietrze i tym razem, ale zastąpiła mi drogę.

- O, hej – uśmiechnęłam się zakłopotana. – Coś się stało?

- Możemy porozmawiać? – zapytała od razu. – Na osobności – dodała zerkając na Lucynę.

Zmieszana skinęłam głową. Poszłyśmy pod salę od plastyki. Tam prawie nigdy nikogo nie było.

- Patryk mówił mi o wydarzeniach z wczorajszej nocy – usiadła na ławce. – Mam nadzieję, że nie masz przez niego problemów.

- Nie, spoko – zajęłam miejsce obok niej.

Pokiwała głową. Przez chwilę siedziałyśmy w milczeniu.

- Musi ci być teraz ciężko – powiedziała w końcu.

Spojrzałam na nią, jak na wariatkę.

- Mi? – parsknęłam śmiechem. – To ty straciłaś kuzynkę.

Zmieszała się.

- Ale doceniam twoją troskę – powiedziałam szybko. – W domu w ogóle o tym nie rozmawiamy.

- Ciotka jest w całkowitej rozsypce – Julka wyjrzała przez okno. – Patryk zachowuje się jakby był w jakimś transie a mój brat ma problem z poradzeniem sobie z porażką.

- Z jaką porażką? – niczego nie rozumiałam. – Przecież on nie zrobił nic złego.

Uśmiechnęła się gorzko.

- Uważa, że śmierci Marty można by uniknąć gdybyśmy działali szybciej.

Czułam się jak w jakimś innym wymiarze. Marta i jej brat byli po prostu nastolatkami. Nie byliby w stanie powstrzymać łowcy.

- W jaki sposób? – nie kryłam zaskoczenia. – Przecież jesteście po prostu ludźmi.

Dziewczyna roześmiała się w taki sposób, że aż mnie zmroziło.

- Co wiesz o Protektorach?

Zapowietrzyłam się. Wiedziałam o nich tylko z opowieści mamy. Mówiła, że kiedyś istnieli wojownicy, których zadaniem była obrona Łez Gwiazd. Niektórzy twierdzili, że byli wyjątkowo dobrze wyszkoleni. Podobno w walce nie mieli sobie równych nawet wśród Łowców. Jednak byli widywani jeszcze rzadziej niż ci drudzy. Powszechnie uważano, że są tylko wytworem wyobraźni.

- I niby wy jesteście Protektorami? – parsknęłam śmiechem.

- Owszem - dziewczyna nie podzielała mojej wesołości. – Ja, Patryk i mój brat.

Śmiałam się tak głośno aż rozbolał mnie brzuch. Za grosz nie wierzyłam w to, co mówiła. Gdyby Patryk był Protektorem nie pozwoliłby skrzywdzić swojej siostry.

Z trudem opanowałam wesołość i zapytałam dziewczyny:

- Załóżmy, że ci wierzę – odchrząknęłam. – Po co mi mówisz to wszystko?

- Chcemy żebyś nam pomogła – wzięła głębszy wdech – w złapaniu tego, który zabił Martę.

Reszta wesołości natychmiast mnie opuściła.

- Nie możecie sami go złapać? – zapytałam. – Przecież jesteście Protektorami. Powinniście być świetni w łapaniu Łowców - stwierdziłam wstając. – Na pewno dacie sobie radę sami.

Nie oglądając się za siebie, czym prędzej odeszłam. Miałam dosyć całej tej pokręconej rodziny.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania