Maroq - część 8
Zanim Jerry podszedł, stała się rzecz zaskakująca. Jeden z uczestników imprezy zahaczył nogą o wystający element skomplikowanej konstrukcji, co spowodowało zgoła nieoczekiwany efekt. W całym budynku na moment zgasły wszystkie świratła, a ja w pewnym momencie poczułem jak ktoś próbuje mi się dobrać do kieszeni. Ręka, najwyraźniej szukająca kosztowności, przypadkowo natrafiła na moje jądrowe klejnoty rodowe, gdyż w owej kieszeni miałem sporej wielkości dziurę. Tego było już za wiele. Nikt mnie gwałcił w ciemności nie będzie. Szarpnąłem się mocno i kopnąłem napastnika. Usłyszałem stłumiony jęk, potem tupot oddalających się kroków. Po chwili znów wróciło zasilanie. Ktoś skarżył się na skandaliczną obsługę, inny, że zniknął mu portfel. Jerry natomiast stał tuż obok i spoglądał na mnie i Personatusa.
- Chcecie kupić mój obraz?
- Na razie interesuje nas historia powstania tego niepokojącego dzieła - Personatus na moment przejął inicjatywę.
- Ale za tym nie kryje się żadna ciekawa historia. Moja żona zaginęła, a po kilku miesiącach ją odnaleziono. Wyglądała nieco gorzej niż jeszcze za życia. Postanowiłem ją upamiętnić w serii obrazów o tytule "Fiksacje w różnych porach nocy". Tylko sokole oko wychwyci różnice pomiędzy nimi. To jak, kupujecie, czy nie?
- Eee... Nie stać nas.
- No to spierdalajcie, a nie zajmujcie mój cenny czas.
- Tak, już idziemy.
- Chwila! Coś sobie przypomniałem. Chyba macie mój notes.
Popatrzyłem na Personatusa, on na mnie, a potem obaj na Jerry'ego.
- Ty wiesz? Znaczy, my tylko... tamtędy przechodziliśmy.
- Oddajcie notes, a może zapomnę o całej sprawie.
- My naprawdę...
- Dobra, przestań ściemniać - Personatus jakby tylko czekając na ten moment wyjął z okolic majtek notes wraz ze zdjęciami, które zabrał z upiornego domu. - Jesteśmy kwita?
Jerry skrzywił twarz, najwyraźniej próbując się uśmiechnąć. Spojrzał na mnie.
- Z tobą jeszcze nie skończyłem - powiedział.
- Ale ja... nie zabrałem nawet tego notesu.
- Masz napisać opowiadanie. Zapomniałeś? Widzę, że marnujesz czas, zamiast tworzyć. Lepiej, żeby było ostre, brutalne i makabryczne.
- Na co dzień tworzę zazwyczaj lekkie utwory. Nie umiem pisać inaczej.
- To zaczniesz.
- Okej.
Jerry miał w swoim wzroku i charakterze masę argumentów, żeby więcej nie protestować. A do tego wiedział o włamaniu. Stałem najwyraźniej na przegranej pozycji, nie mogąc wciąż wyjść ze stanu lekkiego oszołomienia. Oddaliliśmy się z Personatusem czym prędzej, widząc, że rozmowa została zakończona, ale to wcale nie był koniec zaskoczeń. Przy wejściu wpadłem na starego znajomego, Maroqa.
Komentarze (12)
Brakuje w tej części ostrości i wyrazistości jakie miałeś w tym opowiadaniu na początku. Moim zdaniem jakbyś trochę jeszcze tu pogrzebał wycisnąłbys więcej z tego tekstu, a warto bo o tekście pamięta się przez pryzmat zakończenia. Przynajmniej ja tak mam.
Pozdro!
Dopiero później zapał wygasł
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania