Moja kolej

Na zewnątrz lało już kilka godzin. Woda wlewała się do mojej podziemnej celi wystarczająco długo by jedyny mebel, stary stoczony przez robaki drewniany stolik zaczął pływać, obijając się o ceglane ściany. Tuż za kratami na metalowym grubym krześle siedział barczysty strażnik, trzymający w jednej ręce lampę naftową, drugą zaś przewracając kartki jakiegoś czasopisma. Zapewne jedynie przeglądał w niej jedynie obrazki, bo nie sądzę, żeby szpetny osiłek jego pokroju siedzący całe dnie na dupsku pilnujący kolejne ofiary potrafił czytać. Moja cela była o mniej więcej pół metra głębsza w stosunku do podłogi korytarza. Z tego powodu, mimo że w moje nogi po łydki tkwiły w deszczówce, strażnik nie miał nawet zmoczonych podeszew swoich brudnych buciorów. Nie wiedziałem do końca co dzieje się na powierzchni. Zamknęli mnie dwa tygodnie temu. Miałem tu odsiadywać tylko tydzień, a potem zostać przewieziony w inne miejsce. W sumie byłem już w trzech. Zawsze, gdy po mnie przychodzili czułem pewien strach. Teoretycznie powinienem dawno być trupem, ale nadal żyłem. Bałem się, że akurat tym razem dostanę kulkę. Nagle strażnik wstał, odłożył gazetę i podszedł do mojej celi.

- Nadeszła twoja godzina — powiedział, wyjmując duży klucz z kieszeni.

Złapał mnie za dziurawy sweter i wyciągnął z tego bajora. Byłem przemoczony i głodny do tego stopnia, że nawet świadomość, że zaraz umrę ustępowała miejsca uczuciu głodu. Prowadzony przez długi zagrzybiony korytarz spoglądałem na innych więźniów. Każdy z nich stracił już nadzieję, że jeszcze kiedyś ujrzy swoją rodzinę. Niektórzy na moich oczach umierali w towarzystwie robaków i szczurów, które powoli ich zjadały. W pewnym momencie doszliśmy do dużych żelaznych drzwi. Strażnik założył mi na kark metalową obrożę i przymocował ją do uchwytu w ścianie.

- Czekasz tu na mnie, zaraz będzie twoja kolej — mężczyzna uśmiechnął się do mnie, po czym zniknął za ciężkimi drzwiami. Stałem tam już kilkanaście minut. Nagle ze środka wyszedł facet w białym kitlu z wiadrem pełnym czerwonej podobnej do krwi cieczy a za nim dwóch kolejnych z kolejnymi wiadrami. Gdy wracali jeden z nich zatrzymał się i podszedł bliżej mnie. Nie mogłem się powstrzymać i po chwili mężczyzna leżał na ziemi z rozwalonym nosem. Tam ci podbiegli do mnie i przytrzymując zawołali strażnika który gdy tylko przyszedł od razu mi przyłożył.

- Ty głupia góro mięsa zostaw go, musi żyć — zawołał powalony przeze mnie mężczyzna. - Jest idealnym okazem, zdrowy i silny. Wyciśniemy z niego wszystko od razu. Przygotujcie dwa wiadra i zabierzcie tego suche truchło ze stołu.

Strażnik wprowadził mnie do środka. Wnętrze przypominało tajne laboratorium. Na środku stał metalowy stół, na którym leżały jakby wysuszone zwłoki młodego chłopaka. Nie wiedziałem jeszcze co chcą ze mną zrobić, ale miałem najgorsze obawy. Kazali mi położyć się na stole. Następnie musiałem wypić cztery szklanki zimnej wody. Nie stawiałem zbytniego oporu, bo przypuszczałem, że chcą po prostu przeprowadzić na mnie badania.

- Proszę się rozluźnić i myśleć o czymś przyjemnym. Zaraz podamy panu narkozę.

- Narkozę? Co wy chcecie ze mną zrobić?

- Pan jest dla nas bezwartościowy, ale pańska krew...to już inna sprawa. Zamierzamy pana, mówiąc potocznie „wydoić” do ostatniej jej kropli — facet spojrzał na mnie i ruchem dłoni kazał zająć moje ręce i nogi w skórzane pasy.

Miotanie było bezcelowe, gdy założono mi maskę miałem dosłownie kilka wdechów życia, za nim zapadnę w sen, z którego się nie obudzę.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Canulas 13.08.2017
    "Zapewne jedynie przeglądał w niej jedynie obrazki"
    To był przeredagował.

    Druga kwestia, to: Najpierw mu mówią, żeby się rozluźnił i nie obawiał, a chwilę później, że go wydoją do ostatniej kropli?

    Ogólnie, napisane płynnie, ale tekst, jako tekst, jakiś dziwny.

    Chyba, że to jakiś wstęp.
  • marok 13.08.2017
    Całkiem możliwe
  • Marian 13.08.2017
    Czy to jest początek czegoś większego? Bo jeśli nie, to to jest nijakie.
    Kilka uwag:
    1. "Zapewne jedynie przeglądał w niej jedynie obrazki..."
    O jedno "jedynie" za dużo.
    2. "...a za nim dwóch kolejnych z kolejnymi wiadrami."
    "Kolejnych z kolejnymi" - to jest niezgrabne.
    3. "Tam ci podbiegli do mnie i przytrzymując zawołali strażnika który gdy tylko przyszedł od razu mi przyłożył."
    Chyba: "Tamci", a nie "Tam ci"?
    Chyba: "...tylko przyszedł do siebie od razu..."?
    Poza tym jest trochę błędów interpunkcyjnych.
    Pozdrawiam.
  • marok 13.08.2017
    Dziękuję też pozdrawiam może coś z tego zrobię ;)
  • Nerd 14.08.2017
    Historia już lepsza, no i widać życie w bohaterze. Teraz popracowałbym nad treścią. Pisarz nawet tworząc fantastykę stara się przedstawić część swojej rzeczywistości. Pomyśl co mógłbyś opisać, postaw tezę i utwórz wokoło niej historię. Na samej brutalności na długą metę nie da się ujechać, po prostu się nudzi.
  • qasedwerfdesawer 16.08.2017
    Podczepiam się pod Mariana, bo te same błędy chciałem wyłapać.
    całość- podoba mi się.
    tekst na wyższym poziomie troszeczkę, z jakich dzisiaj udało mi się kota wytrzasnąć.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania