Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

My Black Angel, My Black Heart- rozdział 4.

Ewa myślała przez kilka dni nad słowami Barbary.

" czyżby mój drogi małżonek zwierzał się że swoich problemów, kucharce?"

Dziewczyna zaśmiała się pod nosem.

Jak bardzo chciałaby stąd uciec... Nawet jeśli ucieczką miałaby być jej śmierć.

Ewa wpadła na dość sprytny ale brutalny plan.

Jeśli Aleksander nie chce jej wypuścić i pozwolić na normalne życie to jedynym wyjściem jest właśnie śmierć...

Czarne myśli nafrunęły nad głowę Ewy. Jeśli tak miałaby się uwolnić od tego tyrana to chyba nie ma wyjścia. Nie chce tak żyć. Nie chce być poniżana, bita i wyzywana. Co to za życie? Równie dobrze mogłoby się skończyć. Nikt by po niej nie płakał....

Nagle usłyszała kroki. Lekko się zdziwiła,ponieważ Barbara robiła obiad, a Aleksander robił "interesy"

 

- Ewa?- odezwał się męski głos. Dziewczyna pomyślała, że to jeden z przyjaciół i pracowników Aleksandra, Siergiej, którego Ewa szczerze lubiła. Ale głos ten nieco inaczej brzmiał

 

- Tak?- odpowiedziała niepewnie

 

Zza przymkniętych drzwi, wyszedł Aleksander

 

- Słuchaj...przez kilka dni, może być nieciekawie. Przylatuje mój partner i szykujemy się na przerzut amfetaminy do Turcji....zresztą Co ja Ci będę opowiadał. Chodzi o to, abyś przez pewien czas nie pokazywała się.

- Co masz na myśli? - rzuciła gniewnie dziewczyna

- Siedź w pokoju cicho. I nie wychodź, rozumiesz?- Aleksander powoli tracił panowanie nad sobą.

- Tak, rozumiem.

- Dobrze. Mnie nie będzie. Wyjeżdżam na pewien czas.

 

Ewa tylko popatrzyła z lekkim zadowoleniem.

Aleksander więcej już nie powiedział. Popatrzył jeszcze raz na żonę i wyszedł.

 

Obiecał, że będzie panował nad sobą ale ona doprowadzała go do szewskiej pasji. Chciał jej przylać, tak jak za każdym razem. Leżała wtedy cicho w łóżku. Nie mogła chodzić, więc nie denerwowała Aleksandra. Ale obiecał...

 

Pod wieczór....

 

Gdy słońce chyliło się ku zachodowi, Ewa wyszła na zewnątrz do ogrodu. Był lipiec. Ciepłe wieczory były nader przyjemne. Aż chciało się śmiać, skakać i bawić.

Sam ogród był wspaniały. Mnóstwo drzew i krzewów. A pomiędzy nimi oczka wodne z kładkami po których Ewa uwielbiała chodzić. Miała też swoją ulubioną ławeczkę,przy ostatnimi oczku. Ławka była zniszczona ale było to jedyne miejsce w tym więzieniu, w którym Ewa czuła się dobrze.

Usiadła więc i patrzyła na zachód słońca.

Marzyła jak pięknie by było, zobaczyć ten zachód nad morzem z ukochanym, takim który byłby spełnieniem jej marzeń. Byłby czuły, troskliwy, delikatny, opiekuńczy.... takim, który po prostu by ją kochał.

 

- Głupia. Po co dawać sobie nadzieję i śnić o czymś czego nie będzie? - zaczęła mówić do siebie- Gdybym mogła cofnąć czas.....- po policzku delikatnie zaczęła płynąć jej łza.

- Cichaj dziewczyno- nagle spośród zarośli zabrzmiał tak dobrze znany Ewie, głos Barbary.

- Barbara nie rozumie. Barbara ma męża, który ją kocha...A ja ? Ja nie mam nic.- zaczęła szlochać dziewczyna

- Wiem kochanie, wiem... Nawet nie jestem w stanie Ci czegoś doradzić...- przytuliła mocno dziewczynę

- Myśli Barbara, że Aleksander dałby mi rozwód i puścił wolno?

- Za dużo wiesz....najpewniej ci nie da.

 

Ewa zaczęła płakać głośniej.

 

- Cicho, wiem że Ci ciężko dziecko.

- Ja wiem jak się uwolnić....

 

Barbara spojrzała na zapłakaną twarz Ewy.

 

- Zabije się - odparła dziewczyna

- Matko przenajświętsza! Co ty mówisz, dziecko?

- Nie mam innego wyjścia...- Ewa odwróciła wzrok, a po jej policzku spłynęły lśniące łzy.

- Nie rób tego... Ewuś, ty jesteś dla mnie jak rodzone dziecko. Jeśli Cię stracę to i ja nie mam po co żyć.- mówiła starsza pani.

- Niech Barbara tak nie mówi. Barbara ma po co żyć. Ma męża.

- Ty też masz męża!

- Jego?! To okrutnik, nie mąż !- krzyczała Ewa.

- To prawda, drań z niego....

- Czy może Barbara zaprowadzić mnie do pokoju? Spać mi się chce- Ewa niespodziewanie przerwała i skończyła rozmowę.

- Oczywiście skarbie, oczywiście- Barbara pocałowała w czoło spłakaną dziewczynę i wzięła ją pod rękę.

 

Zapowiadały się ciężkie dni.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania