My Black Angel, My Black Heart- rozdział 7.

Ewa korzystając z okazji, że Aleksandra nie było w domu, postanowiła udać się w podróż do siostry.

Wiedziała, że do końca nigdy nie jest sama, więc przebrała się tak aby nikt jej nie poznał. Miała w szufladzie swojego biurka, perukę, którą kiedyś kazał jej zakładać Aleksander z obawy przed jakimś groźnym bossem, z którym Sasz miał porachunki.

 

W pół godziny później była gotowa i poszła na przystanek autobusowy aby potem dostać się na dworzec PKP. Wiedziała, o której ma najbliższy pociąg w rodzinne strony. Wystarczyło teraz kupić bilet...najlepiej w jedną stronę. Znając jednak swojego męża, Ewa postanowiła nie ryzykować na razie. Przecież mógł on zrobić coś jej rodzinie. Jeszcze kiedyś ucieknie.....

 

Lotnisko w Warszawie....

 

Z wyjścia numer 24 wyłonił się wysoki brunet. Na oko miał 40 lat. Twarz miał ponurą, pełną wściekłości i nienawiści. Wzbudzał on strach w swoich towarzyszach, przeciwnikach, a najbardziej w żonie. Jednak ten człowiek,który tak przerażał, cieszył oko niejednej kobiety w Polsce i Rosji. Oglądały się za nim panny, mężatki i wdowy. Dziewczęta po paręnaście lat, wzdychały za nim widząc go na ulicy. I faktycznie. Mężczyzna ten był niecodziennej urody. Duże niebieskie oczy, wwiercały się w duszę każdej napotkanej osoby. Ciemne włosy, delikatnie dłuższe, niesfornie spadały na jego smukłą twarz. Te Panie, które nie miały z nim bliżej do czynienia, uważały go za najwybitniejsze dzieło Stwórcy. Tylko jedna opierała się jego urokowi. Była to Ewa. Dziewczyna pochodząca z zachodniej Polski, z rodziny inteligenckiej, wychowywania w duchu konserwatyzmu i wiary w Boga. Nienawidziła Aleksandra od pierwszego wejrzenia.

Co natomiast, myślał o sobie sam zainteresowany? Cóż, chyba tylko tyle, że był władcą świata. A przynajmniej części wschodniej. Na Ukrainie, w Rosji i Polsce, siał postrach, jako główny Boss rosyjskiej mafii, zwanej Aleksandrova. Uważał, że może wszystko. I w pewnym sensie tak było. Mógł wszystko. Policja, służby specjalne, a nawet tajniacy, nie mogli nigdy do niego dotrzeć. Jeśli chciał, to sam się z nimi kontaktował. Nikt jednak nigdy nie mógł namierzyć jego położenia, ani przez sygnał telefonu, ani satelitą. Był to cel nieuchwytny, a jakże pożądany. Aleksander był Bossem mafii, która szmuglowała na zachód Europy tysiące kilogramów amfetaminy i innych twardych narkotyków. Dodatkowo, każda próba skontaktowania się z jego współpracownikiem, który zaczynał mieć dość Aleksandra, kończyła się śmiercią delikwenta. Aleksandrova, nie bała się niczego. Likwidowała swoich wrogów i zdrajców. Po cichu. Tak, że zanim ktokolwiek się zorientował, zwłok już nie było albo Aleksander znowu uciekł. I tak mijały lata. W bezkarności.

Aleksandrowi była na rękę taka sytuacja. Miał wszystko. Pieniądze, władzę i siłę. Czego więcej chcieć? Otóż od pewnego czasu, zaczęły drażnić go pewne myśli. Racja, miał wszystko. Nawet żonę. Tylko jednego czego mu brakowało,to była miłość. Ale nie taka prosta, kwiaty, kolacje, prezenty, pocałunki, nieprzespane noce, tylko taka, która by rozumiała, słuchała, wspierała i okazała ciepło. Taka, która kiedy będzie źle, przytuli i wysłucha. Nie będzie oceniać....

Taką miłość niegdyś dawała mu, dawna narzeczona, Oksana. Znali się od najmłodszych lat. Kochali się, zanim Aleksander poszedł tą bezlitosną ścieżką. Nie potrzebowali niczego, tylko siebie. Niestety, wypadki chodzą po ludziach i pewnego dnia, Oksi odeszła.... nagle... jakiś mężczyzna rozpędzonym samochodem uderzył w nią, kiedy stała na przystanku. Była jesień i Oksana wracała ze szkoły. Aleksander ciężko przeżył czas po stracie ukochanej. Poprzysiągł, że nigdy nie pokocha żadnej kobiety. Nie pozwoli aby jego serce mocniej zaczęło bić.

Ale stało się inaczej.

Na początku Ewa była zwykłym biznesem. Zwykłym rozliczeniem z dawnym przyjacielem, który nie był rzetelny. Ale z czasem, zaczął widzieć w niej kobietę, dla której mógłby nawet skończyć z mafią. Mógłby zostać zwykłym obywatelem, założyć z nią prawdziwą rodzinę. Chciał mieć dzieci. Nie raz sobie wyobrażał siebie w roli ojca. Niestety 40 lat minęło, a on był sam. Ale był sam, samotnością przenikającą do szpiku kości. Kilka lat temu chciał przeprosić Ewę za wszystko ale zabrakło mu odwagi. Jemu. Największemu Bossowi Rosji. Bo co tylko spojrzał w jej oczy, w jej niemiłosierne oczy, tracił pewność siebie. Dlatego rzadko na nią patrzył. Nawet kiedy ją bił i upokarzał, nie patrzył na nią.

Czy nie jest za późno by wszystko naprawić? Może jeszcze mu się uda?

 

Czarny samochód marki BMW podjechał pod bramę wyjazdową lotniska.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Canulas 01.12.2018
    Max 2 publikacje na dobę.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania