NATALIA część 1
Szedł pustymi ulicami miasteczka. Prawie wszyscy mieszkańcy ukryli się w domach, posłuszni ostrzeżeniom, płynącym z telewizji i radia, o zagrożeniu życia letnią pogodą. Rozkoszował się cudownym żarem, wytęsknionym po wielu miesiącach ponurej zgnilizny. Złapał za drzwi sklepu spożywczego, chcąc kupić wodę mineralną. Zamknięte? Zapukał, widząc kręcącą się w środku sprzedawczynię. Kobieta uchyliła drzwi na szerokość kilku centymetrów.
– Uciekaj człowieku! – odezwała się przerażonym głosem. – Nie słyszałeś ostrzeżeń? Zginiesz!
Zatrzasnęła drzwi wywieszając kartkę z napisem „REMONT”.
– Wariatka – mruknął.
Poszedł dalej. Żywej duszy. Jak po wybuchu bomby biologicznej. Brak życia. Dostrzegł jedynie przebiegającego mu drogę oszalałego psa z parasolem przeciwsłonecznym. Mężczyzna skierował się w stronę parku. Przeszedł kilkanaście metrów i zobaczył postać siedzącą na ławce. A więc jest ktoś normalny na tym świecie – pomyślał. Podszedł bliżej. Ujrzał młodą kobietę. Czytała książkę. Podniosła wzrok, słysząc odgłos zbliżających się kroków. Uśmiechnęła się do nadchodzącego mężczyzny. Poczuł jak coś trafia go w plecy, po lewej stronie. Obejrzał się i dostrzegł odlatującego w stronę korony drzewa nagiego amorka z małym łukiem w dłoniach. Czarodziejski duszek mrugnął do niego figlarnie.
– Proszę usiąść – usłyszał aksamitny głos kobiety. – Mam na imię Natalia.
Mężczyzna ujrzał wpatrzone w niego najpiękniejsze oczy na świecie. Poczuł jak spływa na niego potężna fala szczęścia. Zrobiło mu się gorąco i… zemdlał.
– Proszę się obudzić – dobiegł go gdzieś z oddali kobiecy głos.
Poczuł kropelki chłodnej wody spryskującej mu twarz. Otworzył oczy i znów ją ujrzał.
– Natalia – wyszeptał.
– Tak, to ja, Natalia. Już wszystko dobrze. Zasłabłeś od upału.
– Nie – zaprotestował. – Nie. To nie upał. To ty oczarowałaś mnie tak bardzo, że straciłem przytomność.
– Ja? Taka pospolita osoba?
– Jesteś niezwykła, cudowna, jedyna.
Natalia spojrzała zaskoczona. Pomyślała, że słowa mężczyzny są efektem udaru.
– Nie wierzysz mi, prawda? – zapytał wstając i siadając na ławce.
– Nie znam cię – odparła. – Mówisz takie słowa… – zarumieniła się.
Oboje odwrócili głowy słysząc zbliżający się skowyt. To pies z parasolem przeciwsłonecznym biegł wprost na nich. Natalia wtuliła się wystraszona w ramiona mężczyzny. Pies był coraz bliżej. Widzieli toczącą się z pyska pianę. Z plecaka, zawieszonego na grzbiecie wystawała butelka Pepsi. Potwór był już kilkanaście metrów od nich.
CDN…
Komentarze (5)
Wena, kocham twoje teksty
Wena, kocham twoje teksty ;) Pierwszy raz czytam u ciebie coś poważnego, ale obiecuję nadrobić zaległości XD
Ale fajnie Ci wyszło, propozycja amorka i ten pies z parasolem.
"- Ja? Taka pospolita osoba?
- Jesteś niezwykła, cudowna, jedyna. " - Miłe słowa. 5 :) I ciekawe co będzie dalej :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania