NATALIA część 2
Pies nagle zatrzymał się. Rozejrzał w prawo, potem w lewo i ruszył w szalonym pędzie w stronę widocznej w oddali wieży zamku krzyżackiego. Natalia odetchnęła z ulgą i wyswobodziła się z ramion mężczyzny. Zmieszana, spojrzała na niego.
– Przepraszam, wystraszyłam się i… to dlatego.
– Szkoda, że już odbiegł – odparł.
Zrozumiała co ma na myśli i znów zarumieniła się ślicznie.
– Nadal nie wiem kim jesteś – powiedziała nieśmiało.
– Czy to ważne – odparł spoglądając w jej oczy.
Nie potrafił jednak rozpoznać koloru.
– Jaki masz kolor oczu? – zapytał.
Zrozumiała, że wcześniejsze omdlenie, musiało odebrać mu chwilowo zmysł rozróżniania barw.
– Ładny – powiedziała. – Po prostu ładny.
– A włosy?
– Nie martw się. Mam je, i chyba nie są najgorsze – mówiąc to, przekręciła głowę, a on nie wiedział, czy jej włosy opadły na ramiona, czy może tylko krótko przystrzyżone kosmyki wirowały delikatnie poruszane słabymi podmuchami wiatru znad Afryki.
– Nie chcesz mi powiedzieć kim jesteś – mówiła dalej. – Dlaczego?
– Jestem twoją imaginacją, powstałą na skutek niespodziewanego wpisu, który przeczytałem na pewnym portalu literackim.
– Ale to był tylko jakiś nic nieznaczący komentarz.
– Mylisz się Natalio. To było jak uderzenie pioruna, jak znak z niebios.
Patrzyła na niego, zdumiona niezwykłymi słowami. Zaczął ją intrygować. Pojawił się znikąd, a jednak miała wrażenie, że skądś go zna. Może to rzeczywiście ten portal? – pomyślała. Ale jak to? On powiedział, że jest imaginacją? Jak to rozumieć?
– Czy to oznacza, że nie jesteś prawdziwy? – zapytała ostrożnie.
– Jestem i nie jestem. Czułaś jak cię obejmowałem, prawda?
Przytaknęła, kiwając głową.
– Tak, czułam. To było miłe.
– Bo ty jesteś miła. Pocałuj mnie, proszę.
Nieodgadnionego koloru oczy Natalii, rozszerzyły się ze zdziwienia.
– Jak to?
– Po prostu, pocałuj.
Myśli zaczęły wirować w głowie dziewczyny jak szalone. Z jednej strony uważała to trochę za bezczelność z jego strony, a z drugiej czuła, że tego chce. Zwilżyła delikatnie językiem górną wargę, i w tej samej chwili z tyłu usłyszeli odgłos łapczywego połykania jakiegoś płynu. Obrócili głowy. Za oparciem ławki stał pies z parasolem przeciwsłonecznym, opróżniając butelkę Pepsi.
CDN…
Komentarze (4)
Opowiadanie cudne, pomysłowe i jest w nim tyle emocji... Nie spodziewałam się, że ktoś, kto robi sobie bekę ze wszystkiego potrafi napisać coś tak pięknego i to w tak krótkim czasie. Masz we mnie wierną fankę ;)
Zostawiam zasłużone pięć ^^
A co do tekstu byłam mile zaskoczona "i znów zarumieniła się ślicznie. " - zdarza mi się zarumienić.
"Mam je, i chyba nie są najgorsze ' - rozbawiło mnie, no nie są najgorsze.
" Jestem twoją imaginacją, powstałą na skutek niespodziewanego wpisu, który przeczytałem na pewnym portalu literackim." - To zdanie jest bardzo interesujące. Podobało mi się. I pies też jest w porządku :) 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania