Niskokaloryczne powietrze - Rozdział 4

Widziałam ją. Znowu. Tak samo ubraną i w takim samym nastroju.

W sumie...jakiego zachowania mogłabym się spodziewać po kimś kto stracił dziecko.

Po kimś, kto tyle lat cierpi.

Po kimś, kto nie żyje .

 

Nasze pierwsze spotkanie ? Dość typowe. Jeżeli tak można to nazwać.

Poznałam ją gdy spałam. Po prostu.

Pamiętam każdy szczegół..

 

Wyjrzałam przez okno bo usłyszałam krzyki. W oddali zobaczyłam tłum ludzi. Prowadzili przed sobą jakąś kobietę.

Zdziwiłam się, bo nikogo z nich kompletnie nie znałam, poza tym, wszyscy szli w stronę jakiejś przepaści... Przestraszyłam się.

Czułam,że stanie się coś złego. Coś, co odmieni moje życie.

I stało się.

Ktoś coś krzyknął. Złapałam się za brzuch. Nie wiedziałam jeszcze wtedy dlaczego akurat tam, dlaczego ja.

Teraz wiem. To wszystko dotarło do mnie z czasem.

Serce waliło mi jak oszalałe. Bałam się tych ludzi, chciałam pomóc tej kobiecie, chciałam ją uratować.

Nie udało mi się.

Płakałam.

Przed tym jak ją zepchnęli widziałam dokłądnie jej twarz.

Jej oczy. Zapłakane i duże.

Rozwiane włosy.

Straszne.

A potem ?

Potem już tylko spadała.

Powoli, tak,że mogłam śledzić jej każdy ruch. Widziałam jak łapie się za brzuch.

Wtedy sobie uświadomiłam. Była w ciąży.

Co za bestie...znowu płakałam. Zamknęłam oczy, nie chciałam żeby mama widziała jak płaczę. Dziwne że w tamtym momencie było to dla mnie takie istotne.

Gdy je otworzyłam zobaczyłam ją.

Stała przed moim domem. Wyciągnęła rękę. Zamarłam. Spojrzałam na furtkę, kluczyk jak zawsze był przekręcony.

Ona też spojrzała . Uśmiechnęła się.

" Myślisz ,że to mnie powstrzyma? Ja już nie żyje, mogę wejść gdzie chcę i kiedy chcę. Widziałaś mnie, pomóż mi.." i była na podwórku ...

Nie minęły dwie sekundy a już widziałam ją na schodach. Teraz wyraźniej. Zamknęłam oczy , w gardle czułam ucisk a moje serce pękało...i...

Obudziłam się zlana potem.

A potem ?

Potem już się do niej przyzwyczaiłam.

Nie potrafię jej pomóc.

Nie wiem jak. Myślę,że doskonale to wie.

Ale...nie odchodzi. Tak ,jakby myślała,że kiedyś mi się uda. Naiwna.

Czasami zastanawiam się czy ktoś mi uwierzy. Czy znajdzie się taka osoba, która mi zaufa.. Ona wtedy patrzy na mnie i się uśmiecha, trochę strasznie, bo na głowie ma wielką krwawiącą ranę a zęby..to znaczy, ząb, lśni gdy rozchyla usta...

Ale oczy.

Jej oczy są niezmiennie takie same.

Piękne.

Tylko nie wiem co z dzieckiem...jeszcze ani razu o nim nie wspomniała.

Zapytam ją gdy znowu mnie odwiedzi.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • xMadelinex 20.09.2014
    Wow!
  • Monia999 20.09.2014
    Świetne! Nie wiem, jak inaczej mogłabym je określić. Czekam na więcej.
  • Prue 01.01.2015
    Zgadzam się z przedmówcami Bomba. Dałabym więcej ale nie ma gwiazdek. Dam 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania