Niskokaloryczne powietrze - Rozdział 7
" Najczęściej uśmiechają się ci, którzy najbardziej cierpią. "
Powiedzieli,że jestem do niczego. Że jestem głupia.
Najgorsze jest udawanie osoby silnej podczas gdy w środku wszystko pęka.
Nie mogę powiedzieć że ich kocham, to nie miłość.
Zresztą, ja nie potrafię kochać. Nie wiem dlaczego.
To przyzwyczajenie, codzienność, monotonia.
Ranią mnie , wyzywają , śmieją się.
Tak bardzo chce mi się płakać. Jednak...nie mogę. Nie teraz gdy są obok.
Chciałabym żebyśmy usiedli tak jak kiedyś, pogadali, pośmiali się.
Mam do nich żal. Ogromny.
Chciałabym żeby kiedyś zrozumieli to, jak bardzo bolą pewne słowa, śmiech.
Patrzą na mnie i się śmieją, obgadują.
Gdy mam kasę wszystko jest ok. Kupuje im zapiekanki, frytki, soczki, jogurty. Wszystko, wtedy jest świetnie.
Śmiejemy się, wygłupiamy. Chciałabym żeby to trwało wiecznie.
Jednak nie.
Czar pryska.
Nawet teraz gdy zapytałam czy zrobiliby frytki i dla mnie, parsknęli śmiechem.
Boże...dlaczego nie mam kogoś ,kto by mnie przytulił. Kogoś ,kto by mnie akceptował i rozumiał.
Czasem spotkam bratnią duszę na swojej drodze. Kogoś kto słucha. Ale później okazuje się,że ma już swoje miejsce na cmentarzu..
Tak więc, nie jestem stworzona do miłości.
To znaczy..."kocham" moje psy. Bardzo.
Myślę o Nim. Nie chcę psuć Mu życia. Zasługuje na kogoś lepszego, stabilniejszego. Normalnego. Czyli nie na mnie.
Chcę dla Niego jak najlepiej.
Kiedyś płacz był dla mnie oznaką poddania się, głupoty.
A teraz ?
Teraz jest oznaką bezsilności. Strachu.
Nie lubiłam płakać bo wiedziałam że nawet jak nikogo nie ma w domu to Oni doskonale czują co robię.
Teraz wystarczy,że zamknę się w łazience , puszczę głośno muzykę z telefonu i łzy same płyną.
Płaczę bo muszę udawać szczęśliwą. Zadowoloną. Bezproblemową.
To moje przekleństwo.
Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania