Poprzednie częściPodróżny - rozdział pierwszy

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Podróżny - rozdział ósmy

Dalsze losy Walecznych, prawdopodobnie ostatni rozdział jaki tu zamieszczam.

*

 

Dekretem niniejszym nakazuję by wwozu zakazać tytoniu z Langocji do Robdanu. Rozkazem, pieczę na granicy Wangocji umiłowanej, co zawsze do kraju naszego należeć będzie, nowy hetman przejmuje, Albrecht herbu Górka. Razem całym inwentarzem i strażą, celników nie wyłączając, dodatkiem I Chorągwią ma dowodzić. Armię ze sobą przywozi, coby nas strzec i w razie bitwy Langotów pokonać.

 

Szósty Zmroźny

Król Robdanu Janusz Pierwszy

•Rozdział 8

 

{pozyskane langockie zapiski z Fibuli i Lusterka}

 

- Przeczytałem – był w słowie Walecznego, żal i smutek, rozgoryczenie gdy spojrzał w oczy przyjacielowi, na stół, gdzie leżały rzucone niedbale ciężkie rękawice - przejaw pogardy i wskazówki, której nie dostrzegł w zachowaniu Albrechta, zwiastun strasznego wydarzenia. Przewrócone kielichy i rozlany miód pitny, pośrodku kawał żelaza. Tak powitano Zygfryda, rycerza herbowego i księcia, który nalewał gorzałkę do kubków, i który ciągłych myśli o dekrecie króla nie zdoła wyrzucić nawet smakiem napitku; napełniły się gardła Przepalaną i padły pochwały – najlepsza wódka w Robdanie, wybornie rozgrzewa, mocno pali przełyk.

Górka czynił zakusy na żonę prefekta od dawna. Paradnie w nową zbroję - lśniącą, ze złotem i srebrem - pewny zachwytu kobiety; razem z kręconymi pomadą włosami i gotów na pierwsze wrażenie; strojnie ubrany, okaże chciwie pożądanie. Władzy, miłości i majątku.

- Gdzie Daria? Zazdroszczę nadal małżonki, poczekam aż przyjdzie – spytał z uśmiechem i szczerością, bez taktu, bez zastanowienia.

- Wciąż zakochany? Urodziwe dwórki na stołecznym zamku afektu potrzebują, wybierz pannę do żeniaczki i ślubne zaproszenie przyjmiemy.

- Wiem, tylko oderwać wzroku od księżnej nie można, powab i mądrość...

Nie kończąc zdania i opisu wdzięków, wyrwał glejt wchodzącej do komnaty straży. Dokładnie czytał pismo - krótkie i z królewską pieczęcią – widział znany każdemu szlachcicowi woskowy znak. Przedstawił treść. Domysł kto idzie granicą.

- Skryci. Hasło znają?

- Stare podano

- Odradzam pochopność. Radzę najpierw wypytać – trafnym przeczuciem, że papier fałszywy i gdy śniegi stopnieją Langoci wypowiedzą bitwę, Waleczny zatrzymując Szpicę mógł odkryć maskaradę.

- Misja tajemna? Losy kraju? Niech jadą! – nowy hetman koronny odprawił strażników, albo wyprowadzony w pole, albo obojętny skrytego fachu i dobrego pomysłu, oczywistej rzeczy by wykryć podstęp; lata zawistny o kobietę i tytuł książęcy, protektorat; nie chciał się zgodzić z rycerzem.

Czy Zygfryd wyczuł w końcu, że to obłudna przyjaźń? Czy świadomy niegodziwego zachowania, stracił zaufanie do Albrechta? A może po prostu był szczerze zmartwiony, że na podarunki druh traci fortunę?

- Darię jeszcze zobaczysz. Nie założy sukni i klejnotów, które znowu przywiozłeś. Dzieciom prezenty dać możesz.

- Szkoda, piękna koronka i jedwab, kamienie w złocie.

- Czas na wojska przegląd – książę ściągnął razem z płaszczem Fibulę i na ramiona założył futro.

- Pójdźmy.

 

{groszowej powieści o dziejach wojny, całości część, na prawdzie oparta}

 

Wróciła Daria, przybiegły dzieci, z powrotem do komnaty. Męża nie było, wyszedł z hetmanem, wojska dokonać przeglądu. Bardzo zmęczona, położyć się chciała i napić przed zaśnięciem. Mleko znalazła, duszkiem wypiła, napój niestety zatruty. A dzieci spały, wnet się zaczęły, pierwsze halucynacje. Myślała z początku, że Zygfryd ją woła, wyszła na zewnątrz, w pośpiechu. Muzykę słyszała, dźwięki, akordy i czuła podniecenie. Spotkała rycerza, wyglądał jak Zygfryd i długo go całowała. Nie był to jednak, szlachcic Waleczny, kusznik to był najlepszy. Też był spojony i też miał omamy, że dziwkę do naga rozbiera. W dwójkę pośpiesznie, zrzuciwszy ubrania, cielesnej zaznali uciechy. Raz nie wystarczył, chuć wielka brała, żołdak dupczył raz po raz. A wtedy nadeszła, rzecz zgoła najgorsza, nocy pamiętnej na długo. To hetman z mężczyzną, którego kochała, chciał sprawdzić czy strzelcy gotowi. I były prefekt, prawie osiwiał, widząc akt rozpasania. Uderzył on knechta, przewrócił na ziemię, a żonę chwycił za włosy.

- Żono niewierna, zdradziłaś mnie, zdradziłaś kurwo wszeteczna!

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Wrotycz 29.08.2019
    I idylla poszła się gonić... e tam, chciałam happy endu :(
    Jak zwykle niezwykłe pisanie.
    Pozdro. :)
  • RebelMac 29.08.2019
    Dzięki za komentarz. Pozdro.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania