Powiedzialam dobranoc, mojemu życiu - 12 -

Jego zachowanie tak diametralnie różne od tego sprzed chwili, gdy niemal dopieszczał każdy listek figowca wypowiadając grzecznościowe formułki i obecne mentorskie, wręcz upokarzające, zirytowały mnie. Może jestem nadpobudliwa, ale po prostu w takich momentach jeżę się i często nie kontroluję swoich wypowiadanych naprędce słów.

- Może od razu zapyta się pan o to, która partia rządzi, gdzie się urodziłam, z kim graniczymy, jaką książkę ostatnio czytałam, no nie wiem, proszę pytać.

A! Widziałam jak kilka osób dostało kredki by rysować, jeśli to pomoże to jestem gotowa przelać na papier swe wizje. Choć muszę zaznaczyć, że szału nie będzie, nie mam w tej materii żadnego drygu.

Przechylił się w moim kierunku.

- Proszę mi zaufać, że jestem w stanie stwierdzić, jakiego typu pytania należy zadać.

A co do rysowania, to, jeśli tylko ma pani ochotę, jest to mile widziane. Nawet nie wyobraża sobie Pani jak wiele można wyczytać z takiego rysunku.

Albo on sobie już jawnie robi jaja, albo przez kontakt ze świrami sam odfrunął. Chciało mi śmiać, bo przywołałam sobie obraz tego chłopiny nad kawałkiem karteluszka, gdy biedaczysko gryzie paznokcie, ociera zroszone czoło, przykłada ten świstek do lampy by pod światło dojść sedna tych bohomazów. W przypływie dobrej woli powiedziałam pojednawczo.

- Tak po prawdzie to pewniej się czuje w słowie pisanym, moja polonistka powiedziała mi, że umiem bawić się słowem, zaciekawić czytelnika.

Oparł się wygodnie, lekko przechylając głowę na lewą stronę.

- Nie dziwi mnie to, po kilku zamienionych z panią zdaniach mam takie same odczucie. Mnie by było bardzo miło usłyszeć taki komplement od profesora w tej dziedzinie. Kto wie, czy nie zacząłbym pisać do szuflady, w końcu to w jakiś sposób nobilitacja.

Zrobiło mi się dziwnie, byłam jakby zażenowana. Owszem czasem mówiono mi komplementy, jakiś chłopczyna się starał, patrzył jak sroka w gnat i wymyślał jakieś frazesy, po których oczekiwał podziękowań, a raczej czegoś więcej. Ale on powiedział to tak swobodnie, że naprawdę uwierzyłam, że to prawda.

Uciekłam wzrokiem, który napotkał automat z wodą i jak na zawołanie poczułam przemożną chęć by zrobić choćby łyczka.

- Przepraszam, czy mogłabym sobie nalać wody?

Spokojnie wstał i napełnił dwa kubki, po czym postawił jeden przede mną.

- Proszę, pani Dominiko. Rzeczywiście jest tu gorąco, powinienem przewidzieć, że poczujemy pragnienie.

Stał tak nade mną, a ja nie wiedziałam, czy powinnam wypić duszkiem, czy tylko zwilżyć usta. Zamiast tego zaczęłam paplać jak to zwykle u mnie bywa, gdy poczuję się zbita z tropu.

- Szczerze mówiąc, to zrobiłam coś gorszego. Na usprawiedliwienie powiem, że byłam wtedy głupiutką nastolatką, więc trochę mnie poniosło i wysłałam swoje wypociny do takiego czasopisma. Czekałam aż to opublikują, chyba..hm..z cztery miesiące? Nawet sądziłam, że nie doszło, albo odrzucili. Jednak pewnego dnia, przeczytałam swoje myśli, pięknie wyłuszczone, tylko – machnęłam ręką – w każdym razie nie warto było. Po prostu pojechali po mnie jak po burej suce, odstawili chujnie… przepraszam.

Wyrwało mi się, choć przy obcych zawsze trzymam się konwenansów, ale tym razem zagalopowałam się przez to głupie wspomnienie.

Złapałam za kubek by mieć gdzie uciec wzrokiem.

- Nic nie szkodzi. Sam tak mówię w pewnych sytuacjach.

Usiadł na powrót, przechylił dwa razy kubek i odstawił połowę.

- Poczuła pani żal, że tak ją potraktowano?

Nie przypominałam sobie, by takie uczucie temu towarzyszyło, ale za to pamiętałam, że podarłam ten periodyk, wyzywając tych ekspertów wszelakimi mi znanymi epitetami, inwektywa były odmieniane we wszystkich przypadkach.

- Bardziej się zdenerwowałam na tych pożal się boże ekspertów. Nie chodziło o to, że tam wytknęli mi błędy, interpunkcję, czy jak to napisali brak eks...ekspozycji , ale oni w ogóle nie wczytali się w treść. A przecież dla takiego młodej dziewczyny to jest najważniejsze, by ją zrozumiano, a bez odniesienia do treści to trudne. Czyż nie mam racji?

Trochę mnie poniosło, nawet nie wiedziałam, że po ośmiu latach jeszcze mogę się tym ekscytować, aż tak gestykulować. Miałam w tym gabinecie pokazać stanowczość, ale bez najmniejszych objawów emocji, ba! Ja liczyłam, że to ten gość będzie się pocić, by mi udowodnić, że były racjonalne przesłanki ku temu by mnie tu skierować. Ale z upływem czasu moja przewaga – o ile jakaś istniała – została zniwelowana, a ja sama nie byłam już pewna, czy mam atakować, czy na lepsze wyjdzie mi spolegliwa forma kontaktu.

- Kiedyś zapytano Victora Hugo o komplement, który sprawił mu największą przyjemność. Ten bez namysłu odpowiedział, że zdarzyło się to w nocy, gdy wracając z mocno zakrapianej imprezy, poczuł nacisk na pęcherz. Nim jednak dobudził dozorcę kamienicy natura upomniała się o swoje i po prostu nie widząc innego wyjścia z uczuciem ulgi opróżniał się na elewacje. Ten proceder został zakłócony, gdy ktoś położył mu dłoń na ramieniu mówiąc:

- Człowieku! Czy nie jest ci wstyd oddawać mocz pod oknami takiej znakomitości jak Viktor Hugo? Kilka dni później usiadł do biurka i napisał kilka stron, które stanowiło początek powieści, którą nazwał „Nędznicy”.

Tak pani Dominiko, często słowem można komuś dodać wiary w siebie, ale i zranić bardziej niż sztyletem.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Elorence 24.09.2018
    Co tu tak pusto?

    Kurczę, to psycholog czy psychiatra? Bo mi chyba coś umknęło... ale nieważne, zbliżone dziedziny :)
    Dominika wybucha. Całkowicie niepotrzebnie. Przesadnie skupia na sobie uwagę i chociaż stara się wyjść na „zdrową”, to osiąga odwrotny cel. Zaburzenia emocjonalne negatywnie wpływają na opinie o pacjencie, tym bardziej w szpitalu psychiatrycznym.

    Jestem ciekawa, jak to się dalej potoczy. Co się jeszcze stanie :)
    Pozdrawiam serdecznie :))

    PS: Piątki dodam, jak przysiądę do komputera.
  • Robert. M 24.09.2018
    Dziękuję.
  • Elorence 27.09.2018
    Robert. M, coś się stało? Takie krótkie komentarze są niepodobne do Ciebie.
  • Robert. M 27.09.2018
    A jednak, to wciąż ja.
  • Elorence 27.09.2018
    Robert. M, więc co się dzieje?
  • Robert. M 28.09.2018
    Przedkładam tekst nad komentowanie
  • Elorence 28.09.2018
    Yhym.
    Ale wciąż mnie to martwi...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania