Skóra mi ścierpła

Paul i Ellie rozbili namiot na leśnej polanie. Zanim przybyli w tamte okolice po drodze zaczepiło ich dwóch facetów, którzy pletli bzdury i farmazony, a w dodatku zalatywało od nich alkoholem. Dranie zaczęli dobierać się do dziewczyny Paula, ale przestali, gdy chłopak pogroził im pięścią.

- Nie wydaje się tutaj niebezpiecznie – powiedziała Ellie, już w namiocie.

- Tamci wspominali, że wojsko testowało broń, a potem latał tu jakiś psychopata z siekierą. Na razie cisza i spokój. Idealne miejsce na biwak.

- No, a teraz powiedz mi po co zabrałeś mnie w takie romantyczne miejsce?

Paul zrozumiał, że Ellie miała ochotę na małe bara-bara.

- Nie będziemy sami.

- Rodzice przyjadą cię pilnować?

- Nie, tylko dwóch kumpli.

- Tylko mi nie mów, że…

Paulowi zadzwonił telefon i musiał odebrać. Przeprosił dziewczynę.

- Halo?

- To my. Już jesteśmy.

- Gdzie?

- Jeszcze jakieś dziesięć metrów.

- Nie widzę was – rzekł Paul, rozglądając się dookoła.

- Osiem, siedem, sześć, pięć…

- Nadal nic.

- Trzy, dwa, jeden. Bum!

- No i was nie ma.

- To ciebie nie ma tam, gdzie się umawialiśmy.

- Mieliście skręcić obok powalonego drzewa.

- Wszystkie drzewa tutaj są powalone. Ty też jesteś powalony.

- Spadaj, czarnuchu.

Nagle Ellie krzyknęła. Paul obejrzał się i zobaczył, jak dwie postacie wychodzą na polanę. Wysoki czarnoskóry facet o imieniu Wes trzymał przy uchu telefon, a za nim podążał Nick, ubrany jak przystało na dresiarza.

- O, jesteście jednak. Już myślałem, że się zgubiliśmy – powiedział Wes.

- Ta, tak myśleliśmy – potwierdził Nick.

- Widzę, że macie ładny namiocik. My też wzięliśmy, tylko bardziej luksusowy z sauną i basenem.

- Chłe, chłe – zaśmiał się Nick.

- Super, rozłóżcie się tam dalej.

- Mamy też kiełbaski i piwo. Jeśli je chcesz, to musisz mnie pocałować w dupę.

- Chłe, chłe, właśnie.

- Odwal się.

- Nie no stary, teraz tak mi dziękujesz? Nie pamiętasz jak odpisywałeś ode mnie zadania w szkole?

- Chyba od twojej starej. To ona pisała ci wszystkie wypracowania.

- Myślisz, że sam nie umiałem, koniobijco? Wychowało mnie czarne murzyńskie getto. Nie wiesz, co tam się działo.

- Dobra, przestańcie… - wtrąciła Ellie.

- Zamknij się, laska. Starsi rozmawiają.

- Znajdź sobie swoją dziewczynę, a nie czepiaj się mojej.

- Twoja to będzie dopiero, jak ją zaliczysz.

- Przegiąłeś. Wynocha z mojej bazy.

- Spokojnie – zaprotestował Nick. – Czarnuchowi odwala, ale to nie znaczy, że ja nie chcę popalić trawki na łonie natury.

- Idę się odlać, frajerzy. Nie czekajcie z kolacją.

Wes odszedł kawałek dalej. Nie chciał by jakieś zboczuchy go podglądały. Po chwili usłyszał trzask gałązki za sobą.

- Spadać, toaleta zajęta – warknął.

Nagle Wesowi pociemniało w oczach.

- Hej, nawet fiuta nie zdążyłem schować – powiedział i przewrócił się na ziemię.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Szudracz 07.07.2017
    Nic mi nie ścierpło, ale końcówka wyszła całkiem oryginalnie. Może by tak pociągnąć, ten tekst dalej i zmasakrować co nie co?
  • fanthomas 07.07.2017
    Zamierzam go pociągnąć dalej, a tytułem nie ma co się sugerować na razie ;)
  • KarolaKorman 08.07.2017
    To i ja czekam na cd. Nie powiem, że mnie coś ścierpło, ale się uśmiechnęłam :)
  • Pan Buczybór 08.07.2017
    Skóra ścierpła, flaki wyprute - wszystko na swoich miejscach. Tekst dobry, warty dokończenia. 5
  • Canulas 28.07.2017
    Nie boisz się dialogów - plus.
    Teraz poważnie: - Jeżeli historia ma potencjał, ta ma, nie można jej traktować na odpi.... (po macoszemu)
    Dłuższe opisy, sugestywne budowanie klimatu, zmiana percepcji patrzenia na całą sprawę. Człowiek ma minimum pięć różnych zmysłów i czasem warto coś opisać inaczej, niż tylko przez pryzmat wzroku.
    Pozdrowienia.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania