Poprzednie częściSpaczony Umysł - cz.1

Spaczony Umysł - cz.6 2/2

Jak obiecałem wstawiam. Całą noc nie spałem i w końcu okiełznałem mój komputer. Teraz postaram się watawiać częściej.

 

Następny był Jimmy i jego trzydzieści dwa klony. Każdy z nich różnił się ubiorem, mową i stylem poruszania się, lecz twarz i ciało pozostało to samo. Wyjaśnił nam, że stojące wśród nas kopie są niezależnymi jednostkami. Posiadają duszę, możliwość wyboru, a nawet odrębne wspomnienia. Zaskakujące jest to, że nie czują głodu. Potrafią nie jeść miesiącami, nie muszą spać, gdyż nie odczuwają zmęczenia. Są lepszą formą człowieka, przystosowaną do jednego zadania. Bycie alternatywną zamianą oryginału.

Zaraz po Jimmym prezentowała się Joanna ze swoim talentem telekinezy. Po kolei podnosiła przedmioty i zamieniała je miejscami. Najtrudniej szło jej z ludźmi, którzy są więksi od niej samej, to też pułkownik Morinson został na ziemi, podczas gdy Krawczenko wisiał pod sufitem. Musiał być wyjątkowo lekki, na co wskazywał wiszący na nim mundur.

Następną parą była ubrana na czarno zwariowana Gotka zwana Harpią oraz Filip, którego poznałem w szpitalu. Nie trudno było się domyślić, jakie posiadają umiejętności. Chłopak zmieniał się w gryzonie różnej maści i wielkości, lecz były to tylko myszy, szczury, chomiki. Dziewczyna natomiast potrafiła wrzasnąć jak mało kto. Gdy otworzyła usta, dźwięk, który się z nich wydobył, zmusił wszystkich do zatkania uszu. Ciągły, pisk wybił szyby i stłukł stojące na stoliku szklanki. Nie odbyło się bez ofiar. Stojący w wejściu dozorca nie zdążył zatkać uszu i dostał krwotoku. W kilka minut zabrała go karetka. Gdy Harpia ucichła czułem w ustach smak metalu i własnej krwi, zorientowałem się również, że szybka w moim zegarku nadaje się już tylko do śmieci.

Następne na scenę wyszły trojaczki, które ubrane identycznie, również sprawiały wrażenie klonów. Pierwsza była Demeter i jej władza nad roślinami. Kilka ruchów dłonią i stojące na parapecie paprotki uschły, a na ich miejscu wyrosły róże. Pierwszy raz widziałem, żeby ktoś potrafił mutować geny roślin. Druga była Nina. Stanęła bez ruchu i pstryknęła palcami. Jej skóra momentalnie pokryła się diamentową łuską, nadając dziewczynie piękną, lśniącą zbroję, nieprzebijaną dla znanych światu pociskom. Byłem pod sporym wrażeniem, wiedząc, że taka osoba mogłaby rzucić się w wir kul i wykonać powierzone jej zadanie.

— Cole — usłyszałem i wyłupiając oczy, spojrzałem na scenę.

Stojąca na środku Marta prosiła mnie do siebie, żebym pomógł jej w prezentacji. Z początki osłupiałem.

— Cole! — powtórzyła, tym razem głośniej — Zapraszam!

Wstałem. Czując na sobie wzrok ponad setki uczniów, ruszyłem przed siebie, wymijając po drodze krzesła. Nie wiedząc jak się zachować, podałem gościom rękę i kłaniając się nisko, stanąłem obok Marty.

— Cole jest w naszej szkole od dwóch dni — wyjaśnił dyrektor — Nie przeszedł szkolenia i nie jest gotowy na takie misje...

— Nic nie szkodzi — przerwał Morinson, ledwo wstając z krzesła — Zaglądałem w jego akta. Dwadzieścia psychologów nabawiło się depresji lub lęków po rozmowie z nim. Trzydzieści sześć razy uciekł z psychiatryka. Czyta w myślach i grzebie we wspomnieniach. Jest niebezpieczny.

— Przepraszam bardzo — uciąłem, patrząc pułkownikowi prosto w jego małe oczka, skryte za okularami — Ale nie prosiłem nikogo o pomoc. Wolałem zostać w szpitalu, gdzie mogłem robić, co zechce.

— To, czemu uciekałeś?

— Dla jaj — zaśmiałem się, wywołując przy tym u rówieśników lekkie zdziwienie — Nie miałem nic do roboty, więc uciekałem, a po dwóch godzinach dawałem się złapać.

— Może wróćmy do prezentacji — wtrąciła pani Angela.

Wróćmy, pomyślałem, dając znak Marcie, która udając, że strzepuje z siebie kurz, zniknęła. Wywołała ogromne poruszenie, gdy przechadzała się między rzędami krzeseł, obijając się o przyjaciół. Gdy w końcu nie jej siostry, które obsypały ją brokatem, zapewne pozostałaby niewidzialna.

— Teraz twoja kolej — usłyszałem głos Rosjanina.

— Potrzebuję kogoś do pomocy.

— Ja się zgłaszam. — Wszędzie poznam ten głos.

Z tłumu wyszła Emma, która robiąc sobie dostatecznie dużo miejsca, usiadła na podstawionym przez dyrektora taborecie. Nie wiedziałem jak zacząć, więc udając skoncentrowanego, zbierałem własne myśli.

— Wybierz czas, w którym wydarzyło się coś, co zapadło ci w pamięci — rzekłem po dłuższej chwili — Wydostanę z ciebie te wspomnienia.

Usłuchała i zamykając oczy, zaczęła intensywnie myśleć. Ja również zamknąłem oczy.

 

Ciemność, nicość, czarna otchłań. Te obrazy towarzyszyły mi przez kilka minut, gdy nagle na horyzoncie pojawił się dom. Zwyczajny, biały, z ogródkiem, w którym żyła dość liczna rodzina. Głowa domu, wysoki mężczyzna o blond włosach, rozpalał właśnie grilla, podczas gdy jego żona i szóstka dzieci, odpoczywali w ogrodzie. Wszystkie pociechy wdały się w ojca. Ich krótkie, blond włosy i niebieskie oczy lśniły w promieniach południowego słońca. Obok siedziała dalsza część rodziny. Dziadkowie, wujostwo i pradziadkowie wymieniali się wspomnieniami ze swojego życia, popijając whisky.

Nagle wszystko ucichło. Zniknął dom, zniknęli ludzie. Zostało tylko górujące słońce, które świeciło nad nowym miejscem. Wielkim miastem, które aż pękało od ludzi, samochodów i maszerującego wojska. Cała parada przemierzała ulice, a mijani przechodnie stawali na baczność, unosząc lewą rękę w górę.

Jadący na czele parady czarny samochód przewoził wyjątkowo ważną osobowość, na co wskazywała policyjna eskorta i ogromne flagi, przyczepione do dachu, na których widniała czerwona gwiazda.

 

Obraz znikał. Poczułem ostre kłucie w potylicy. Odrywając wzrok, przerwałem połączenie. Czułem jak z moich oczu, uszu i nosa ciekła gęsta, ciepła krew. Zataczając koło, padłem nieprzytomny na ziemię. Straciłem przytomność.

Następne częściSpaczony Umysł - cz.7

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • ausek 26.12.2015
    Ups! Przyznaję, że zakończyłeś pozostawiając mnie w zawieszeniu. Zobaczymy co wymyśliłeś dalej. ;)
    W nocy się śpi, a nie walczy z komputerem. :)
  • El Guardia 26.12.2015
    Jak trzeba walczyć to trzeba :) Po świętach jeszcze dysk wymienię i koniec problemów gdzieś tak do następnych świąt.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania