Spis śmiertelnych zachcianek - część 6

– Coś cię trapi, złotko? – Aneta szła właśnie zmienić nową kasjerkę, ale nie mogła najwyraźniej się powstrzymać, żeby nie zagadać do Jędrka. Nie miał jej tego za złe, ale jakoś nie potrafił rozmawiać z kobietami po pięćdziesiątce i w ogóle z kobietami.

– Zwykła proza życia – odparł, po chwili dopiero zdając sobie sprawę, jak patetycznie to zabrzmiało.

– Poeta z ciebie, na miarę naszego miasta. A tak naprawdę?

Drążyła i drążyła. Pijawka, która kiedy już uczepi się skóry, nie poprzestanie aż naje się do syta.

– Słyszałaś o śmierci takiego jednego chłopaka na Grunwaldzkiej?

Aneta zmarszczyła czoło, na którym utworzyły się koleiny zmarszczek.

– Chyba coś słyszałam. Znałeś go?

– Tak, to mój dobry znajomy – skłamał. Gdyby był tak religijny jak jego matka, prosiłby Boga co wieczór, aby odsunął od niego takich kolegów.

– No, przykra sytuacja, naprawdę. Współczuję. Ale nie zamartwiaj się.

– Jasne, jakoś dam radę.

– Nie o to mi chodziło. Zagęszczaj ruchy z tym układaniem towaru, bo ja na pewno tego nie będę robić.

Na odchodne uśmiechnęła się w swoim stylu. To była prawdziwa żmija, potrafiła dotkliwie kąsać. Jędrek zwykle nie zwracał na nią uwagi. Byli ze sobą na ty, bo sama tego chciała. Nie z powodu zażyłości, po prostu tak było krócej.

 

  ****

 

Żaneta stała przy wiacie na wózki sklepowej, którą oświetlała stojąca niedaleko lampa. Jędrek od razu dwuznacznie skojarzył tę scenkę rodzajową, ale był zbyt zmęczony, żeby się tym napawać. Do końca zmiany czuł na sobie wzrok Anety, która tego dnia była wyjątkowo złośliwa i kapryśna. Wolał też, żeby nikt nie dowiedział się, iż nie może poradzić sobie z jedną namolną babą, przecież to irracjonalne. Udawał, że jest po prostu zmęczony.

– Jednak przyszłaś – powiedział sucho.

Żaneta nie zamierzała bawić się w ceregiele.

– Słuchaj, dla mnie to też średnio przyjemne. Nie przepadaliśmy za sobą, więc do rzeczy.

– Słucham, ale zanim zaczniesz, uprzedzam, że jestem cholernie zmęczony i wolałbym załatwić wszystko naprawdę szybko.

– Dobra, w takim razie mi nie przerywaj. Wysłuchaj do końca, a potem zrób z tym co zechcesz. Oki?

– Mów.

Jędrek dopiero teraz zauważył, że Żaneta przez te lata, odkąd nie widział jej z tak bliska całkiem wyładniała.

– Kacper został zamordowany. Tamtego wieczoru, zanim go znaleźli, właściwie to nie wiem kiedy zginął, ale pokłóciliśmy się. On zawsze był taki durny. Nie potrafił dorosnąć. Czasami widać w nim było, że może i by chciał, ale potem znowu zachowywał się jak palant.

– Do rzeczy, naprawdę mi się śpieszy.

Żaneta kopnęła Jędrka w piszczel. Ból był piorunujący, jakby ktoś wbił w kość grubą śrubę, a potem kręcił i kręcił.

– Kurwa…

– Daj mi dojść do słowa!

– Pieprz się, wariatko! – wrzasnął, rozcierając ognisko bólu.

– Nie zachowuj się jak beksa.

Jędrek zmierzył wzrokiem Żanetę i miał bardzo dużo motywacji, aby odpłacić jej pięknym za nadobne. Potem kiedy wracał do mieszkania, nie bardzo wiedział, dlaczego się powstrzymał.

– Pierdol się, Żaneta – powiedział i odszedł, naciągając kaptur.

Dziewczyna została sama, przez moment stała tam w milczeniu. Analizowała, a może karciła się w myślach za ten błąd.

– Przyszedł do mnie! Słyszysz? Przyszedł we śnie i powiedział o tobie, miałam tu przyjść. To jest pojebane, nie wiem, co robić! Jędrek!

Słyszał każde słowo, ale nie zamierzał się zatrzymywać. Skupił się na tym, aby mimo bólu iść normalnym krokiem, nie kuśtykając.

Kiedy wszedł pomiędzy blokowiska, obejrzał się za siebie. W mroku nie był widoczny, za to stąd był całkiem niezły widok na plac przed supermarketem. Przy wiacie na wózki sklepowe nikogo nie było.

 

                                                               ***

 

Miał paskudny sen. Kiedy się obudził, doszedł do wniosku, że już od dawna nie miewał takich koszmarów. W tym śnie szedł pustym placem parkingowym przy Biedronce. Szyld supermarketu zwisał posępnie na jednym mocowaniu i migał w rytym odgłosów gawrona, którego Jędrek zobaczył, kiedy ten siedział na dachu budynku. Ptaszysko patrzyło na chłopaka czarnymi jak dwa węgielki oczami, kręciło łebkiem w lewo i prawo, za zaciekawieniem lustrowało okolicę. Jędrek podszedł bliżej i wtedy zobaczył ciało. Z daleka wydawało się nieznajome, jednak każdy kolejny krok sprawiał, że Jędrek zaczynał poznawać osobę leżącą z powykręcanymi nogami i rękami pod wejściem do supermarketu.

Żaneta miała otwarte usta i szeroko otworzone oczy, których spojrzenie było równie martwe jak ona. Gałki oczne zaszły mgiełką. Jędrek czuł, że serce bije mu jak młotem. Nikogo nie było w pobliżu. Wydawało mu się, że budynek i plac nie znajdują się w mieście tylko na jakimś kompletnym odludziu. Gawrona dał głos i wylądował obok ciała Żanety. Jędrek spróbował go odpędzić, ale ptaszysko nic sobie z tego nie robiło. Zupełnie niewzruszone podeszło do głowy, a potem wydziobało najpierw jedno, następnie drugie oko.

Jędrek cofnął się o krok, potem następny i kolejny. Nie chciał tam być. Ucieczka, myślał tylko o ucieczce. Biegł w przeciwnym kierunku, ale ptaszysko wcale nie zamierzało go ścigać. Zajadało się kolejnymi miękkimi elementami twarzy Żanety, jednocześnie spoglądając na Jędrka, który zaciskając dłonie, zamknął oczy i czekał.

 

 

Usiadł na skraju łóżka i otarł czoło. Świat za oknem wciąż był ponury. Włączył komórkę i sprawdził godzinę – druga piętnaście. Czuł, jakby przespał cztery, albo pięć godzin, a obudził się po zaledwie dwóch. Myślał o Żanecie, choć nie chciał. Wariatka nie miała po kolei w głowie. Ale czy on miał? Nie chciał odpowiadać, potrzebował tylko spokojnego snu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • il cuore 5 miesięcy temu
    /stała przy wiacie na wózki sklepowej,/ – a nie – sklepowe?
    /w lewo i prawo, za zaciekawieniem lustrowało/ – z zaciekawieniem
    /Gawrona dał głos i/ – Gawron
    🐞
    Zdarzyły mi się niesamowite sny, niepojęte, zaskakujące; z całą pewnością mogą być inspiracją...i świadczą o tym, że mózg cały czas pracuje.
    Zapewne wiele snów było przyczyną późniejszych wynalazków.
    cul8r
  • Rubinowy 5 miesięcy temu
    Cześć, miło mi gościć pod tekstem, dzięki za sprawne wyciągnięcie babolów, umknęło mi. Sny to na pewno kopalnia inspiracji. Ale sam ledwie z kilku może ułożyłem jakieś opowiadania :)
  • Joan Tiger 5 miesięcy temu
    Nie dość, że się napieprzył w robocie, to jeszcze na fajrant oberwał od kogoś, kogo nie trawi. Fajny sen. Wprowadzasz napięcie i urywasz, jak dla mnie z za dużym niedopowiedzeniem aby umiejscowić myśli w jakimkolwiek scenariuszu. Jak na razie nie mam pojęcia o czym to będzie, a już 6 część. :) Działanie zapewne zamierzone. :)
  • Rubinowy 5 miesięcy temu
    Stopniuje napięcie i nie chce żeby od razu jakąś sztampą to wiało, to prawda. Z jednej strony szósta już część, a z drugiej może dopiero szósta, choć nie planuję z tego niczego przepastnego. Ale mam nadzieję, że rozjaśnię odpowiednio to i owo w całkiem najbliższych odcinkach :)
  • Tjeri 5 miesięcy temu
    O, gawron ma dość urozmaiconą dietę widzę. Można powiedzieć, że Żanetka wymusiła atencję na biednym Jędrku w sposób ostateczny.
  • Rubinowy 5 miesięcy temu
    Gawron był "naocznym" świadkiem i skorzystał z okazji :)
  • Tjeri 5 miesięcy temu
    Rubinowy
    OczyWiście
  • MKP 5 miesięcy temu
    'jakoś nie potrafił rozmawiać z kobietami po pięćdziesiątce i w ogóle z kobietami." - 🤣🤣

    "Jasne, jakoś dam radę.
    – Nie o to mi chodziło. Zagęszczaj ruchy z tym układaniem towaru, bo ja na pewno tego nie będę robić." - to jest proza życia 😁😁

    No, no, no... Tu się kryminał paranormalny robi 😎😎
    Dopsze, dopsze:)
  • Rubinowy 5 miesięcy temu
    Proza życia to najlepsze scenariusze, trzeba tylko je wyłapać :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania