Poprzednie częściSuper by było... część 1

Super by było... część 5

Super by było gdybyśmy byli pewni, że coś czego nie mamy, a pragniemy mieć, właśnie się do nas zbliża i w końcu nadejdzie. To tak jak niepełnoletni czeka, by ukończyć osiemnaście lat. Wie, że to nastąpi za dwa lata, później za rok, ale nadejdzie ten dzień, wystarczy czekać. Gorzej, jak nie wiemy kiedy przyjdzie to, na co czekamy. Może za dzień, tydzień, miesiąc, a potem mijają lata i już nie mamy nadziei, że w ogóle się to zdarzy i nadejście takiej chwili graniczy z cudem lub trafieniem szóstki w totolotka.

~*~

Całość w Zeszycie szóstym mojej książki Opowiadania z zakładką :)

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • BreezyLove 22.02.2015
    Najlepsza część jak dotąd dla mnie :) 5
  • KarolaKorman 22.02.2015
    Cieszę się, że się podobało, i że nie wychwyciłaś błędu, który zrobiłam już wstawiając tekst i czytając go pobieżnie ostatni raz. Dziękuję za komentarz :D
  • NataliaO 22.02.2015
    Szkoda, ze tak szybko się czyta i już koniec rozdziału. Fajne 5
  • wolfie 22.02.2015
    Bardzo interesujące opowiadanie :) Żadnych błędów nie zauważyłam. Czekam na kolejną część.
  • KarolaKorman 23.02.2015
    Dziękuję za komentarze :)
  • Hi Hidalf 23.02.2015
    Zgadzam się z komentarzami powyżej, bardzo dobry rozdział! Hm, zdecydowanie muszę nadrobić poprzednie!
  • eMMa 24.02.2015
    Piąteczka ;) ciekawie napisane, lekko się czyta ;)
  • KarolaKorman 24.02.2015
    Dziękuję :)
  • Tanaris 17.04.2017
    W końcu jakiś promyk słońca zawitał w życiu Lidzi. Ciekawe, czy pójdzie z nim xD 5
  • KarolaKorman 18.04.2017
    Widzę, że polubiłaś bohaterkę, bo nazywasz ją zdrobniale :) Bardzo mnie to cieszy :) Dziękuję :)
  • Robert. M 20.04.2017
    Można by powiedzieć, że nie cenimy teraźniejszości, tego, co jest teraz, co staje się w tym momencie przy mym udziale. Dokładnie, tak jak napisałaś, liczymy, odliczamy, zasypiamy z myślą o jutrze, przez dzień obmyślamy plany na kiedyś, bo ma się coś stać, bo powinno coś się stać. Od dziecka czekałem na sobotę, wakacje, na większą swobodę. Następnie dorzucamy wachlarz potrzeb, które powinny nam poprawić jakość życia i tak przez wiele lat. Aż przyjdzie pewnie pewien wiek i będziemy już tylko chcieli zdrowia, spokoju, ale zawsze kij ma dwa końce, nie będziemy już na nic czekali, będzie raczej chęć wstrzymania czasu….
    Taka liryczna Lidka, wpadła w zadumę, okres kwarantanny z powodu osamotnienia. Wiele osób uważa, że to najlepszy czas, bo poznajemy siebie, kształtujemy, hardziejemy, a i wyczulamy się na głos rozsądku, prawdziwych wartości. W życiu wszystko ma swój czas i miejsce, choć często nie rozumiemy sensu osamotnienia, buntujemy się, gorzkniejemy. Na szczęście Twoja bohaterka ma silny kręgosłup i przeanalizowała nagromadzony materiał z kilku tygodni ( a było tego, oj było, bo i tatuś dorzucił skipkę) i przy akompaniamencie foni z odbiornika rtv, wygladzila tematy, przynajmniej w nostalgiczne oczekiwanie, że może ruszy, bo musi, choć niekoniecznie z Szymonem, ale Ania bądź….
    Tak chyba się dzieje z każdym, że jak od zegarka, jakby liczył kroki, z synchronizował swe wyjście, wejście, opóźnienie by spotkać danego człowieka. A najciekawsze jest to, że gdyby mieli to powtórzyć, odtworzyć, to nie udałoby się, stanąć równocześnie obok miłości, - przepraszam straganu z nowalijkami. Może przeceniam przeznaczenie, ale skłaniam się bardziej ku niemu niż zbiegowi okoliczności, co oczywiście się w żadnym wypadku nie wyklucza. Jednak wysłuchując wiele osób i ich zdarzeń z życia, często z suchych faktów, mogę upleść moje domniemania.
    Chcę powiedzieć, że wyszedł Ci dynamicznie rozwijający się dialog, który zwłaszcza z jego strony epatuje takim zdecydowaniem, parciem na …hm..konkrety, by nie napisać partnerkę. Miałem przeczucie, że jak gość odważył się dobrac perfumy, to i ma silną osobowość, ale nie takiego tura, co idzie w zaparte, nie przekracza (według mnie) granicy bezpośredniości na rzecz napastliwości. No może chwilami balansuje, ale w umiejętny sposób pozwala Lidce poczuć, że to ona zadecyduje, uwidacznia się to zwłaszcza gdy wypowiada zdanie : -„ tego zabierasz do domu, czy urzyjemy do sosu?” W tym jednym zdaniu wyszło jego cwaniactwo, spryt, wręcz chuligaństwo w podrywaniu, bo zawiera treść jakby już podjętej decyzji, a wciąż jest pytanie….No, no pokombinowałaś, taka gra słów.
    Nie chce być złośliwy, ale jakby, zaznaczam, jakby im tegez, no coś zaczeło się kleić, wychodzić, pach i są parą, czy aby nie są to za silne charaktery, bo Lidka to teź nie w kij dmuchana( za przeproszeniem) Niby nic o nim nie wiem, ale do ciapciusiów bym go nie zaliczył, a jakoś czuję, że siwy dym może powstać, przy pierwszym nieporozumieniu, ale to Twoje opowiadanie, Ty się martw, układaj, a ja sobie dedukuję. Pozdrawiam
  • KarolaKorman 21.04.2017
    A dedukuj sobie, bo wychodzi Ci to świetnie :)
    Ta część faktycznie powiała nowalijkami :) Na poznanie partnera życiowego lub na jakiś czas każde miejsce jest dobre, tylko jedna ze stron musi wykazać okruch determinacji jak Marcin i postawić wszystko na jedną kartę :) Jemu się udało trafić na kogoś, kto złapał przysłowiowy haczyk, może jak Lidce on, ona też mu wpadła w oko w perfumerii :) Kto ich tam wie :) Dziękuję, że czytasz, pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania