Poprzednie częściWakacyjne Bunga-Bunga

Wakacyjne Bunga Bunga 4

Wstałam o dwunastej. Musiałam się ogarnąć, bo gdy zerknęłam na swoje odbicie w lustrze, mocno się przestraszyłam.

Schodząc na dół, na śniadanie, zauważyłam Asie i Angelę jak zajadały się sałatką owocową. Dosiadając się do nich, zamówiłam to samo.

Po chwili zarządały ode mnie relacji z przebiegu wczorajszego wieczoru. Wszystko im opowiedziałam. Nic nie ukrywałam. Były wszystkim bardzo wstrząśnięte.

Ja nie chciałam dalej o tym rozmawiać, więc zagadnęłam o ich wieczór. Dowiedziałam się, że poznały Marcina i Sebastiana z którymi spędzili cały wczorajszy wieczór. Byłam tym zaskoczona jednocześnie cieszyłam się, że nie musiały nudzić się w pokojach hotelowych.

Nagle naszą rozmowę przerwał odgłos mojej komórki zwiastujący nadejście sms-a. To od Jacka:

" Zachowałem się podle.

Chciałem Cię przeprosić,

chociaż wiem, że ta cała

sytuacja to kaszana.

Jesteś super dziewczyną,

było nam razem fajnie

i nie chciałbym Cię stracić.

Przemyśl jeszcze raz całą

tą sprawę. Jeżeli da się

jeszcze coś naprawić, to

będę czekał dzisiaj na

Ciebie na plaży. Na pewno

znajdziesz to miejsce."

Do oczu naszły mi łzy. Zastanawiałam się czy warto się z nim spotkać czy nie, ale.... co mi szkodzi. Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana jak to mówią. Chyba się tam wybiorę.

 

Nieubłaganie nadeszła wyznaczona godzina spotkania. Byłam strasznie zestresowana.

Na plaży od razu rzuciło mi się w oczy pewne miejsce, znajdujące się pomiędzy skałami, które było oświetlone dużą ilością świeczek zapachowych. Mmmm... ten aromat....

Jacek leżał na kocu, obok koszyka na jedzenie i widać było, że też jest mega zestresowany i przygaszony. Na sto procent zastanawia się czy przyjdę czy nie.

Nagle się odwrócił. Na mój widok podniósł się szybko do pozycji siedzącej i podszedł do mnie. Przywitał się całusem w czoło.

- Czemu chciałeś się ze mną spotkać? - spytałam, siadając na kocu.

- Na początek chciałem Cię bardzo przeprosić. Nie wiem dlaczego tak się zachowałem. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Agnieszko, posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie. Nie chciałem, nie chcę i nie mam zamiaru cię skrzywdzić. Pragnę się tobą opiekować i sprawiać, aby ten twój piękny uśmiech nigdy nie schodził z twojej twarzy. Może to głupio zabrzmi ale... - klęknął przede mną na jedno kolano, wyciągając małe, czarne pudełeczko z kieszeni spodni. - Wiem że to za szybko, ale nie chcę cię stracić. Nie chcę, aby ktoś inny zabrał mi cię z przed oczu. Dlatego chciałem cię spytać czy zostaniesz moją żoną? Wiesz, przez nie zabezpieczenie mogło dojść zapłodnienie i nie chciałbym, aby moje dziecko kiedykolwiek wychowywało się bez ojca a najważniejsze.... zakochałem się w tobie i chciałbym cię mieć zawsze obok siebie.

- Wow! Teraz to mnie naprawdę zaskoczyłeś Jacek. Po tej ostatniej scenie, co się wydarzyła pomiędzy nami, byłabym głupia zgadzając się i przyjmując twoje oświadczyny, ale... Chyba jestem stuknięta, bo nie jestem w stanie ci odmówić. - Powiedziałam i zarzuciłam mu ręce na szyję. Założył mi przepiękny pierścionek zaręczynowy na palec i zaczęliśmy się całować.

Żadne doświadczenie życiowe, ani nawet senne marzenie ostatniej nocy nie mogły równać się z tym, co się stało. Było to jak porażenie piorunem.

Smakował moje wargi, jakby były pokryte miodem. Po chwili zmusił mnie do otwarcia ust. Zaatakował je językiem delikatnie, ale stanowczo. Czułam się tak, jakby tu, w tym zalanym światłem miejscu była zdobywana szturmem. Podniecenie przenikało mnie na wskroś.

Kiedy w końcu oderwał się ode mnie, nadal byłam oszołomiona niepojętą siłą własnego pożądania. Uniósł rękę i pogłaskał mnie po policzku, a potem kciukiem zaczął wodzić po mojej dolnej wardze.

- Wybacz mi tą ostatnią noc. Nigdy więcej się to nie powtórzy.

- Wybaczam. Nie mówmy już więcej o tym.

Pogadaliśmy jeszcze chwilę, wyjaśniliśmy sobie wszystko, zjedliśmy owoce i kanapki, które Jacek przyniósł ze sobą po czym ukochany odprowadził mnie do hotelu.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania