Poprzednie częściWakacyjne Bunga-Bunga

Wakacyjne Bunga Bunga 5

Następnego dnia pochwaliłam się dziewczynom pierścionkiem od Jacka. Były nim zachwycone i chciały znać historię naszych zareczyn. Odpowiedziałam im jak do tego doszło. Były w siódmym niebie podobnie zresztą jak ja.

Wyszłyśmy na plażę. Wygłupiałyśmy się w wodzie jak nienormalne. Po powrocie na koc, odruchowo spojrzałam do telefonu. Znalazłam tam wiadomość od narzeczonego:

" Spotkajmy się dzisiaj

o 20.00. Przyjadę po cb".

Nie mogłam się doczekać.

 

Wieczór. Jadę z Jackiem w jakieś miejsce o którym nie chciał mi powiedzieć.

- No powiedz mi w końcu gdzie jedziemy - odparłam wściekła.

- Nie bądź na mnie taka zła. To ma być niedpodzianka - powiedział, całując mnie.

Zajechaliśmy pod jakiś zamek. O tej porze wydawał sie troche straszny.

- Ja tam nie wejdę - powiedziałam, wyglądając z okna samochodu.

- Chodź, przytulisz się do mnie. Zobaczysz, będzie fajnie. - Objął mnie i ruszyliśmy.

Zaszliśmy do jakiejś wielkiej sali. Była pusta, a na środku stał stół z dwoma talerzami i kieliszkami napełnionymi winem.

- To ma być ta niespodzianka? Bardzo ci się udała - nagrodziłam go pocałunkiem.

Zasunął za mną krzesło. Kelner przyniósł tacę z posiłkiem.

Zajadaliśmy się, gdy w pewnym momencie miałam ochotę na rozmowę.

- Czy ty byłeś kiedyś zakochany? - odważyłam się zapytać.

- Nie wiem. Chyba dawno temu w liceum, w mojej pierwszej dziewczynie.

- I co się stało, dlaczego się rozstaliście?

- Pokłóciliśmy się. Ona była o mnie zazdrosna, nie słusznie posądzała mnie o zdradę... Wylądowała w łóżku z innym - dodał Jacek po chwili.

- I co zrobiłeś?

- Jak to co? Zerwałem.

- Jak miała na imię?

- Ewa.

- Spotkałeś ją później?

- Pewnie, kilka razy była na moich koncertach. Teraz jest w Hollywood, wyszła za producenta filmowego, ma dwóch synów. Ale czy to była miłość? Czy w ogóle jest coś takiego jak miłość? - zaśmiał się, spoglądając kątem oka na mnie.

- Miłość jest! Opiszę ci jej objawy. Przez cały czas myślisz o ukochanej osobie. Śnisz o niej. Rano budzisz się i znów myślami jesteś przy niej. Czekasz tylko, żeby ją zobaczyć. Zasypiasz, bo wiesz, że jutro znów ją ujrzysz. Każdą minutę chcesz spędzać z nią. Wystarczy jej sama obecność, a jesteś już szczęśliwy. Chcesz starzeć się przy niej i umrzeć, kiedy jej zabraknie. Kiedy jej nie widzisz, nie możesz ani spać, ani jeść - jesteś po prostu chory. Gotów jesteś zrobić wszystko, żeby ten ktoś był szczęśliwy. Stać cię nawet na to, żeby zabić albo umrzeć dla niej lub dla niego... To jest właśnie miłość.

- Z tą śmiercią chyba przesadziłaś.

- No... może odrobinkę - zaśmiałam się.

- W takim razie to, co czułem do Ewy, nie było miłością... I ty mnie tak kochasz? - zapytał.

- Tak, tak cię kocham - Jacek popatrzył na mnie uważnie.

Zaśmiał się i zaczęliśmy się całować.

- Wow, nie rozpędzaj się tak - zawołał po chwili. - Zaoszczędź siły na jutro, bo przenocujesz ze mną w moim domu.

- Super - odparłam i odwiózł mnie do hotelu.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania